„Anabella” – kilka słów o mojej nowej powieści

Dawno już nie zdarzało mi się zamieszczać na blogu jeden po drugim dwóch wpisów „niepowieściowych”, lecz teraz nieuchronnie przyszedł na to czas. Wczoraj i dziś to dla mnie ważny i przełomowy etap, przynajmniej jeśli chodzi o działalność blogową, bowiem jest to punkt, z którego najlepiej widać zarówno to, co już było i co się skończyło, jak i to, co dopiero będzie… Ale ad rem.

Wczoraj podsumowałam mój poprzedni projekt, czyli Lodzię Makówkównę, powieść, którą na samym początku określiłam jako „romans humorystyczny” i która, jak mi się wydaje, w istocie odpowiada tej kategorii gatunkowej. Jednak cóż… było, minęło, a teraz nadszedł czas na to, by rozpocząć na moim blogu publikację kolejnej powieści. Zatytułowałam ją Anabella i tym razem określiłabym ją jako „romans obyczajowy z elementami humorystycznymi”. Co prawda, nie jest to do końca trafna charakterystyka, bo wątek romansowy znacznie mocniej niż w Lodzi przeplata się tu z innymi (już niekoniecznie romansowymi) motywami, jednak myślę, że określenie to mniej więcej odpowiada zawartości powieści. Zresztą – i tak każdy z Was, czytając, wyrobi sobie na ten temat własne zdanie.

Ci, którzy przeczytali Lodzię Makówkównę, niewątpliwie już w samym tytule nowej powieści dostrzegają aluzję do świata przedstawionego w tej poprzedniej, a ściślej do jednego z miejsc akcji, jakim jest klubo-restauracja Anabella prowadzona przez Majka, przyjaciela Pabla. I jest to oczywiście dobry trop, gdyż – jak wspomniałam we wczorajszym wpisie podsumowującym Lodzię – w Anabelli pozostaniemy, przynajmniej częściowo, w uniwersum miejsc i postaci wykreowanych w poprzedniej powieści. A jednak nie chodzi tu tylko o miejsce, bowiem nazwa Anabella, jak wiemy z jednego z pobocznych wątków Lodzi, ma dla jej twórcy dużo głębsze znaczenie…

Co chcę przez to powiedzieć? Ni mniej, ni więcej jak to, że Anabella to swoista kontynuacja, a dokładniej mówiąc, luźny sequel Lodzi Makówkówny. Mówię „sequel” w tym sensie, że akcja nowej powieści częściowo będzie toczyć się w tej samej scenerii, a niektóre znajome postacie powrócą do akcji, dzięki czemu będziemy mogli poznać ich dalsze losy. Powróci między innymi para głównych bohaterów Lodzi, którzy tym razem wystąpią jako postacie drugoplanowe, zaś jedna z postaci wówczas pobocznych (której tożsamość z racji tytułu łatwo odgadnąć), wysunie się teraz na pierwszy plan. Natomiast przymiotnika „luźny” użyłam po to, by podkreślić, że choć, owszem, Anabella jest w dużym stopniu kontynuacją poprzedniej powieści, została napisana tak, by można było ją czytać jako zupełnie odrębny i niezależny tekst. Inaczej rzecz ujmując, można bez przeszkód podjąć lekturę Anabelli, nie zapoznawszy się uprzednio z fabułą Lodzi Makówkówny, z tym tylko zastrzeżeniem, że wtedy traci się wiele „smaczków” wynikających z dość znaczącej przewagi wiedzy czytelnika nad wiedzą postaci.

Myślę, że tyle wystarczy, jeśli chodzi o kwestię kontynuacji, pozostaje mi zatem rzec jeszcze dwa słowa o strukturze i charakterze gatunkowym tekstu oraz naszkicować zarys początku fabuły. Co mogę od tej strony powiedzieć o Anabelli?

Jak wspomniałam, jest to przede wszystkim romans, jednak zawiera on o wiele więcej różnorakich wątków niż Lodzia Makówkówna oraz – jeśli chodzi o plan rozwoju uczuć między kobietą i mężczyzną – podejmuje problematykę, która pod względem psychologicznym i ogólnie życiowym jest niewątpliwie dużo trudniejsza. Ogólny klimat Anabelli różni się zatem od bądź co bądź beztroskiej atmosfery poprzedniej powieści, to jednak nie znaczy, że w innych miejscach ów poważniejszy ton nie zostaje zrównoważony humorem. Jako że w mojej pisaninie nie umiem obejść się bez elementów komicznych, które w opowiadaniu o losach postaci i w kreowaniu ich charakterów są mi potrzebne jak powietrze do oddychania, zapewniam, że nie zabraknie ich również w Anabelli. To samo dotyczy motywów o zabarwieniu oniryczno-metafizycznym, albowiem sfera ta, przynajmniej w moim przekonaniu, zawsze, gdy pomiędzy kobietą i mężczyzną stopniowo rodzi się głębokie uczucie, w nieunikniony sposób wplata się w szarą codzienność, nadając jej niezwykłych znaczeń i barw.

Wynikiem lub, jak kto woli, skutkiem ubocznym rozbudowania wątków i wprowadzenia dość dużej ilości postaci jest długość powieści… Nie wchodząc w szczegóły, powiem tylko, że Anabella jest tekstem mniej więcej dwa razy obszerniejszym od swojej poprzedniczki Lodzi, a zatem jej publikacja na blogu zajmie odpowiednio więcej czasu. Tu wielka prośba z mojej strony – trzymajcie kciuki za taki układ czynników zewnętrznych (czyli tych niezależnych ode mnie i nie zawsze w pełni przewidywalnych), który umożliwi mi zrealizowanie tego projektu w całości i bez przeszkód. Mam nadzieję, że tak będzie, niemniej doping duchowy z Waszej strony nigdy nie zaszkodzi :))

Na koniec obiecane dwa słówka o fabule. Główną bohaterką Anabelli jest Iza, młoda studentka z niewielkiej wioski na Podlasiu, która przyjeżdża do Lublina, aby po przerwie w nauce spowodowanej kłopotami rodzinnymi podjąć upragnione studia wyższe. Choć los od dzieciństwa, a zwłaszcza w ostatnich latach, nie rozpieszczał ani jej, ani jej starszej siostry, dziewczyna jedzie do odległego i nieznanego jej miasta z nadzieją na nowe otwarcie perspektyw oraz realizację swych życiowych planów. Tym bardziej, że – jak dowiedziała się z krążących po wiosce pogłosek – właśnie w Lublinie studiuje ktoś, komu już wiele lat temu oddała swoje serce…

Mam cichą nadzieję, że powieść będzie Wam się podobała, a na pierwszą część jej pierwszego rozdziału zapraszam Was już jutro.

Źródło: pixabay.com

Powiązane wpisy:

„Lodzia Makówkówna” – podsumowanie


Dodaj komentarz