– Ze swojej strony mogę powiedzieć z ręką na sercu, że gdyby nie Majk, ubiegły rok byłby dla mnie dwa razy cięższy, niż był – podjęła po chwili milczenia, którego wpatrzona w nią Lodzia nie śmiała przerwać ani słowem. – I mam nadzieję, że ja też pomogłam mu w ten sposób w kryzysowych chwilach. Zresztą nadal staram się mu pomagać i będę to robić dalej, dopóki tylko będzie tego potrzebował. Zawsze, kiedy rozmawiamy i wywalamy z siebie to, co nas męczy, oboje czujemy się o niebo lepiej. Zawsze, za każdym razem. No… może wyjątkiem był ten straszny wieczór po oświadczynach Victora – dodała lojalnie, czując pogłębiający się na nowo ścisk serca. – Ale wtedy chyba nikt nie byłby w stanie mi pomóc, nawet Majk… więc mniejsza o to. W każdym razie nasza terapia sprawdziła się na medal, przyniosła konkretne efekty i u mnie, i u niego. Naszym założeniem i głównym celem od początku było stopniowe zaleczenie ran na sercu i odzyskanie spokoju ducha. Byliśmy zgodni, że z naszych uczuć… mojego do Misia i jego do… do niej… nie wyleczymy się już nigdy, ale chcieliśmy pomóc sobie wzajemnie w wyciągnięciu się przynajmniej z poczucia beznadziei. I to zadziałało zadziwiająco skutecznie. Ja sama czułam, że z każdym miesiącem jest ze mną coraz lepiej. Uspokoiłam się, zaczęłam nabierać dystansu i było mi z tym dobrze. Co prawda teraz sytuacja się zmieniła, bo Misio jednak się namyślił i twierdzi, że chce do mnie wrócić, ale, jak sama widzisz, we mnie ten dystans nadal pozostał. A to jest dystans wypracowany właśnie w ramach terapii z Majkiem.
– Rozumiem – szepnęła Lodzia.
– Dzięki temu nabrałam innej świadomości – ciągnęła Iza. – Wydoroślałam, przybyło mi rozumu, nie jestem już taka głupia, jak byłam kiedyś, potrafię postawić na swoim. I chociaż Misio nie przestał na mnie działać… bo od tego to się chyba nigdy nie uwolnię… to nie biegnę już za nim ślepo, nie wieszam mu się na szyi, ale umiem postawić mu warunki. I co ciekawe, widzę, że to działa, bo im bardziej trzymam go na dystans, tym bardziej on zabiega o kontakt ze mną. To nie jest z mojej strony wyrachowane działanie – zaznaczyła – bo ja naprawdę mam milion wątpliwości. To się dzieje samo, jako wartość dodana. W tym sensie, że jeśli między mną i Misiem coś wyjdzie… na co ciągle mam nadzieję… – brnęła, mając niejasne wrażenie, jakby płynęła pod prąd w błotnistej, mętnej wodzie – to że będzie to coś lepszego, niż mogłabym uzyskać, gdybym szła za nim na oślep i bezwarunkowo. Tak czy siak to, że ja te wątpliwości w ogóle mam i że nauczyłam się patrzeć na Misia bez różowych okularów, to jest zdecydowanie zasługa Majka. To głównie dzięki niemu przez ostatni rok psychicznie odbiłam się od dna, otworzyłam się i nabrałam pewności siebie. I za to będę mu wdzięczna do końca życia.
Lodzia milczała, patrząc na nią z miną człowieka, który próbuje otrząsnąć się ze snu. Iza znów przerwała na chwilę, walcząc z postępującym ściskiem serca, które coraz mocniej przygniatał stutonowej wagi kamień.
„Kardiolog!” – mignęło jej w głowie. – „I to teraz, jeszcze przed urlopem, koniecznie!”
– Natomiast jeśli chodzi o Majka, to on też zrobił duże postępy – podjęła w końcu spokojnym tonem, starając się ukryć przed Lodzią swą sercową niedyspozycję. – Przede wszystkim przestał topić swoje smutki w brandy… sam mi powiedział, że to dzięki naszej terapii, więc jest to zdecydowany plus. Poza tym, podobnie jak ja, zaczął się otwierać, wychodzić z różnych idées fixes, pokonywać przetrwałe sentymentalizmy… Jednym z nich był ten taniec – podkreśliła znacząco.
– Rozumiem – powtórzyła jak automat Lodzia.
– Obie wiemy, skąd się wzięło to, że Majk latami nie chciał tańczyć – mówiła dalej Iza. – Sentymentalne zobowiązanie, romantyczna przysięga… jak by tego nie nazwać. Sama powiedziałaś, że wcześniej nie złamał jej nawet na prośbę Pabla na waszym weselu. Więc to, że przełamał się na urodzinach i na nowo zaczął tańczyć, mogło się wydawać szokujące, zwłaszcza dla ciebie, która tak jak ja znasz całe tło tej sprawy.
– Tak właśnie było – przyznała cicho Lodzia, przesuwając dłonią po czole. – Zszokowało mnie to i zaniepokoiło, bo nie rozumiałam powodu. Ale teraz już zaczynam go rozumieć.
– No właśnie – skinęła głową Iza. – Teraz już widzisz, że to nie był tylko efekt chwili, ale wynik jego długiej pracy nad sobą. Niejedyny zresztą, ale, patrząc z zewnątrz, jeden z najbardziej spektakularnych. Jeden z etapów w długim procesie, który zaczął się wraz z naszą terapią, od momentu, kiedy Majk mógł wreszcie zacząć mówić otwarcie o tym, co go boli. Wcześniej nie mógł, bo… wiadomo. W każdym innym przypadku pewnie zwierzyłby się Pablowi, ale akurat tutaj ta opcja była zablokowana, a ponieważ ja byłam w dość podobnej sytuacji, bo sama też dusiłam w sobie emocje związane z Misiem, nie miałam zaufanej przyjaciółki, a siostrze z różnych powodów nie mogłam się z tego zwierzyć, to… rozumiesz.
– Rozumiem – powtórzyła po raz trzeci Lodzia. – I rozumiem też kilka innych rzeczy. Choćby to, dlaczego Majk tak szybko i tak mocno ci zaufał. Nie bał się powierzyć ci ogromnej odpowiedzialności w swojej firmie, a wiem od Pabla, że w tym względzie zawsze był bardzo ostrożny. Uznaliśmy, że widocznie nigdy wcześniej nie trafił na tak wyjątkowego i utalentowanego pracownika jak ty, ale teraz widzę, że to było bardzo powierzchowne wytłumaczenie. Jego zaufanie do ciebie ma o wiele głębsze dno, niż sądziłam. Rozumiem też, dlaczego na urodzinach zdecydował się na tego przełomowego walca – dodała, jakby nad czymś się zastanawiając. – Bo mógł go zatańczyć z tobą.
– Tak, dokładnie – przyznała spokojnie Iza. – Mógł to zrobić, bo ze mną czuł się bezpiecznie. Zresztą ja sama byłam zdziwiona, kiedy tak nagle z tym wyskoczył, ale jednocześnie ucieszyłam się, bo to był znak, że zrobił kolejny siedmiomilowy krok do przodu w naszej terapii. A nawet nie tylko w terapii… ogólnie w swoim życiu. I chociaż taniec Tomka na pewno też się do tego przyczynił – uśmiechnęła się z rozbawieniem – to jednak u Majka to nie była tylko spontaniczna reakcja pod wpływem chwili, ale coś o wiele większego. A ja, jako jego terapeutka, czułam się dumna, że, tańcząc z nim, mogę mu pomóc wyrwać się z kolejnej sentymentalnej pułapki.
Lodzia patrzyła na nią uważnym, sondującym wzrokiem.
– Co masz na myśli, mówiąc, że z tobą Majk czuł się bezpiecznie? – zapytała ostrożnie.
– To, że wiedział, że z mojej strony nie musi się obawiać żadnych, jak sam to kiedyś nazwał, „podjazdów” – wyjaśniła jej rzeczowo Iza. – Neutralny taniec w trybie przyjacielskim. Równie dobrze mógłby zatańczyć go z tobą i czułby się tak samo bezpiecznie. A że akurat ja się trafiłam, cóż… to był po prostu taki korzystny zbieg okoliczności.
– Rozumiem – wyszeptała Lodzia.
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Tom I
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Tom II
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Tom III
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)
Rozdział XXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XL (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XLI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XLII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Tom IV
Rozdział XLIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XLIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)
Rozdział XLV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XLVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XLVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XLVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XLIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział L (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział LV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Tom V
Rozdział LVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18)
Rozdział LVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział LXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział LXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział LXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział LXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)
Rozdział LXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Tom VI
Rozdział LXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział LXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18)
Rozdział LXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział LXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział LXXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Tom VII
Rozdział LXXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział LXXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział LXXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział LXXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LXXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)
Rozdział LXXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XC (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XCI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Dalsze części:
Rozdział XCII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XCIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XCIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)