Anabella – Rozdział XCIII (cz. 1)

– Teraz uważaj, za jakieś dwieście metrów będziemy skręcać w prawo – ostrzegł Majk swą prowadzącą samochód towarzyszkę. – Tylko nie przegap, to będzie taka mała polna droga. Trzeba uważać, żeby nie rozwalić podwozia, w sumie już teraz możesz zacząć zwalniać.

Iza, która na okoliczność wyprawy poza miasto przybrała pozę kierowcy rajdowego mocno pochylonego nad kierownicą, posłusznie zdjęła nogę z gazu, obserwując z uwagą prawą stronę asfaltówki, na którą zjechali kilka minut wcześniej z drogi krajowej. Nie miała już teraz żadnych wątpliwości, że bez wskazówek Majka nie trafiłaby w miejsce, w którym była tylko raz, w dodatku w listopadzie, kiedy z racji pogodowej szarugi nagie drzewa przy drodze i puste, ponure pola wyglądały zupełnie inaczej niż dziś. Obecnie, w samym sercu lata, okolica buzowała zielenią, łąki tonęły w kwiatach, a na polach dojrzewały złociste łany zbóż, dlatego trudno było odnaleźć wśród nich wąską, nieutwardzoną drogę, jesienią skąpaną w błocie, dziś suchą i pokrytą warstwą kredowego pyłu.

Dopiero kiedy skręcili w ową ledwo widoczną nitkę ukrytą między łanem jęczmienia i pastwiskiem pokrytym kwitnącą na biało koniczyną, Iza dostrzegła rysujące się w oddali wzniesienie z ogromnym drzewem pośrodku. Dziś zbocza tego pagórka, jedynego w całej okolicy, pokrywała bujna zieleń rosnących tam krzewów, a sam wielki dąb, jesienią nagi i złowrogi w swym monumentalnym rozmiarze, pysznił się królewską koroną gęstych, świeżych liści. Słońce chyliło się już ku zachodowi, zalewając okoliczne pola pomarańczowo-czerwonawą poświatą, a choć na pogodnym dotąd niebie po stronie południowo-wschodniej zaczynały się kłębić ciemne burzowe chmury, miejsce to nadal przepełnione było spokojem i beztroską atmosferą upalnego lata.

Srebrny peugeot podjechał do północnego stoku pagórka, wzbijając kłęby kurzu, i zatrzymał się. Iza wyłączyła silnik i odetchnęła z ulgą, po raz pierwszy od wyjazdu z miasta opierając się plecami o oparcie fotela. Majk zerknął na nią z uśmiechem.

– Świetnie, mała! – pochwalił ją wesoło, wyciągając ku niej rozwartą dłoń. – Piąteczka!

Roześmiała się i ochoczo przybiła z nim piątkę.

– Ale się zestresowałam! – pokręciła głową. – Pierwszy raz w życiu wyjechałam na drogę szybkiego ruchu i w ogóle poza miasto. Aż ci się dziwię, że nie bałeś się jechać ze mną jako pasażer!

– Czego miałbym się bać? – wzruszył ramionami Majk, rozpinając pas bezpieczeństwa. – Jeździsz bardzo dobrze, za każdym razem, kiedy zabieram się z tobą autem, widzę, jakie robisz postępy. Z tygodnia na tydzień jesteś w tym coraz lepsza.

– Dzięki tobie – zaznaczyła skromnie, w duchu ucieszoną tą pochwałą.

– Mnie? – zdziwił się.

– Oczywiście – odparła z przekonaniem. – Moje prawo jazdy i cała seria innych umiejętności to głównie twoja zasługa. Gdybyś nie zmuszał mnie do tych wszystkich wyzwań i nie wydawał mi trudnych poleceń służbowych, jeszcze długo bym się za to nie zabrała, po prostu brakowałoby mi motywacji. I bardzo ci za to dziękuję – dodała ciszej. – Nie ma na świecie lepszego szefa niż ty.

Majk uśmiechnął się tylko, sięgnął po swoją nieodłączną skórzaną kurtkę i otworzył drzwi pasażera, dając jej tym znak, że czas wysiadać. Pozostawiwszy samochód u stóp zbocza, przeszli wąskim przesmykiem między krzewami i wdrapali się na wzgórze z rozłożystym dębem, który z bliska wydał się Izie jeszcze większy i bardziej monumentalny niż jesienią. Potężne konary pokryte ciemnozielonym listowiem rzucały przyjemny cień na miejsce, w którym przystanęli i z którego rozciągał się widok na całą okolicę. Zbocze pagórka od strony południowej wyglądało zupełnie inaczej niż jego północny stok – było porośnięte bujną trawą i dzikimi polnymi kwiatami, które pokrywały również teren rozłożystej łąki ciągnącej się na dole prawie po horyzont. Po jej prawej i lewej stronie rozciągały się pola pokryte łanami dojrzewających zbóż, w tym pszenicy, żyta, przekwitłego rzepaku i gryki, a w oddali można było dostrzec zieloną połać ogromnej uprawy kukurydzy.

Iza zapatrzyła się w dal, zachwycona zarówno niezwykłą metamorfozą tej przestrzeni, jak i jej niepowtarzalnym, sielskim klimatem, który, jak jej się zdawało, już raz czuła tak samo mocno jak dziś. I to na pewno nie było w czasie jej ostatniej i jak dotąd jedynej bytności w tym miejscu, lecz… gdzie?… kiedy?… Ach, oczywiście! We śnie! W tamtym niezapomnianym śnie, po którym zbudziła się w dość wstydliwych okolicznościach – w mieszkaniu Majka, z głową na jego nagiej piersi. A potem znów przez chwilę poczuła tę atmosferę w marzeniu, kiedy tańczyła z nim walca… a może to było wtedy, kiedy tańczyli przy utworze Joe Dassina? Owszem, tamto wspomnienie również było nieco wstydliwe i krępujące, lecz czy tryb terapii nie usprawiedliwiał takich małych odstępstw od ogólnie przyjętych konwenansów? Jedno było pewne – za każdym razem, kiedy czuła ów magiczny klimat, był przy niej Majk. Bo czy miejsce, do którego właśnie przyjechali, byłoby takie samo bez niego?

„Nie” – odpowiedziała samej sobie. – „Bez ciebie, Michasiu, nic nie byłoby takie samo. Ani to miejsce na końcu świata ani nic… nic… nawet ja byłabym inna.”

Zerknęła na niego ukradkiem, udając, że wpatruje się w kłębiące się na południowym wschodzie chmury burzowe, które i on zdawał się obserwować z lekkim niepokojem. Widziała go z półprofilu i tylko kątem oka, ale to w zupełności wystarczało, bowiem znała już na pamięć zarówno jego twarz, jak i całą sylwetkę z charakterystycznie rozczochraną czupryną. Ubrał się dzisiaj w śnieżnobiałego t-shirta, który w połączeniu z jego ulubionymi wytartymi dżinsami w kolorze jasnego błękitu, stał się teraz najjaśniejszym punktem w całej okolicy, odbijającym ciepłe światło zachodzącego słońca.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Tom I

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Tom II

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Tom III

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Rozdział XXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XL (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XLI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XLII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Tom IV

Rozdział XLIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XLIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Rozdział XLV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XLVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XLVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XLVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XLIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział L (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział LI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział LII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział LIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział LIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział LV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział LVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Tom V

Rozdział LVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18)

Rozdział LVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział LIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział LX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział LXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział LXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział LXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział LXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział LXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział LXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział LXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)

Rozdział LXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Tom VI

Rozdział LXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział LXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział LXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział LXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział LXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18)

Rozdział LXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział LXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział LXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział LXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział LXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział LXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział LXXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział LXXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Tom VII

Rozdział LXXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział LXXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział LXXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział LXXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział LXXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział LXXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział LXXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)

Rozdział LXXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XC (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XCI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)

Rozdział XCII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Dalsze części:

Rozdział XCII (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XCIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)


Dodaj komentarz