– Tak, dokładnie tak – pokiwał głową. – To jest coś, co albo jest, albo go nie ma. Od tego wszystko się zaczyna i na tym się kończy, bez względu na to, co wydaje nam się, że czujemy. Bo uczucia potrafią zaślepić i jeżeli nie ma w nich twardego fundamentu, za jakiś czas może się okazać, że były tylko złudzeniem.
Iza słuchała go z najwyższą uwagą. Czy już kiedyś nie mówił jej czegoś podobnego? Ach tak, oczywiście! To było w mieszkaniu na Bernardyńskiej, kiedy rozmawiali w trybie terapii o Michale. Mówił jej wówczas o złudzeniach, które mogą zablokować drogę do prawdziwego szczęścia.
– Czyli liczysz na to, że za jakiś czas uda ci się ją pokochać – szepnęła. – Rozumiem.
Majk spojrzał na nią badawczo i pokręcił głową.
– Nie, Iza, ty niczego nie rozumiesz – odparł cicho. – Niczego, elfiku. Ani w ząb.
Uwaga ta, nie wiedzieć czemu, ukłuła ją jak szpilka wbita prosto w serce.
– Tak sądzisz? – rzuciła z lekką urazą. – Okej, może i nie rozumiem. Ale jeśli nie rozumiem, to dlatego, że ty rozmawiasz ze mną bez konkretów, półsłówkami i metaforami. To wprawdzie nie jest zarzut, bo obiecałam ci, że już nigdy nie będę o nic dopytywać, więc powiesz mi w trybie terapii tylko tyle, ile sam będziesz chciał. Ale ja po prostu nie wiem, czego ode mnie oczekujesz. Jaka ma być moja rola? Mam ci powiedzieć, co myślę o twoim marzeniu? Nie wiem, co o nim myśleć, Majk. Naprawdę nie wiem. Nie umiem postawić się na twoim miejscu, nie wiedząc, kim jest ta osoba, nie znając jej charakteru ani twojego nastawienia względem niej. Porozumienie dusz, mówisz… No dobrze, to jest chyba najmocniejszy argument – westchnęła. – Mimo wszystko takie coś nie zdarza się często.
– Takie coś zdarza się raz na milion osób – przyznał z powagą. – A może nawet raz na sto milionów. I kiedy się zdarzy, to z taką osobą można bez obaw ruszyć w życie nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że nie tędy droga.
– Że nie tędy droga – powtórzyła blado Iza, przypominając sobie nagle twarz pani Ziuty. – A w życiu przecież tylko jedna droga jest właściwa.
– Zgadza się – pokiwał głową. – Tylko jedna, jedyna. Ale skąd możemy z góry wiedzieć, która to jest? A jeśli okaże się, że nasza niby właściwa droga, ta, którą uważamy za jedyną dobrą, jest tylko pozorem? Mówiłem ci już, że pozorom nie powinno się ulegać. Pamiętasz tę cygankę, która rok temu wróżyła mi na parkingu pod Leroy Merlin? – dodał ciszej.
Iza zadrżała na te słowa i podniosła na niego zdumione oczy, na chwilę całkowicie zapominając o Werci. Jak możliwy był tak niezwykły zbieg okoliczności? Przecież ona sama również dopiero co pomyślała o pani Ziucie!
– Cyganka? – powtórzyła. – To ty jeszcze o niej pamiętasz?
– Oczywiście – odparł, jakby zdziwiony. – Jak miałbym nie pamiętać? Mówiłem ci przecież, że od tamtej pory kilka razy nawet mi się śniła. Miała inną twarz niż tamta i takie dziwne czarne oczy… ale wiem, że to była ta sama osoba.
– Ta sama – wyszeptała na wpół bezwiednie.
– Na bank – skinął głową. – Nie umiem wytłumaczyć, skąd mam tę pewność, ale po prostu ją mam. No więc ta cyganicha, wtedy na parkingu i potem we śnie, powiedziała mi kilka rzeczy, które bardzo zapadły mi w pamięć. Zwłaszcza jedno zdanie, którego sens zrozumiałem dopiero długo potem. Że prawdziwy obraz to ten odbity w lustrze – przy tych słowach głos lekko mu zadrżał. – I że mam dalej iść tą drogą, a będę szczęśliwy.
Iza milczała, zastanawiając się, czy to był dobry moment, aby rozwinąć wątek pani Ziuty i analogicznych słów skierowanych kilka razy również do niej. Do niej przecież przybyszka z zaświatów mówiła dokładnie to samo – o lustrze i o drodze! Już dawno chciała porozmawiać o tym z Majkiem, jednak nigdy nie mogła zebrać się na odwagę. Więc może teraz, kiedy on sam zaczął temat…
Lecz z drugiej strony czy akurat postać i tożsamość pani Ziuty były dzisiaj takie ważne? O wiele ważniejsza była wszak odpowiedź na niesformułowane acz fundamentalne pytania, które wykraczały daleko poza zagadkę tajemniczych słów „cyganki”. Czy właściwą drogą Izy była ta prowadząca do domu pod wierzbami? Czy z kolei Majk powinien pójść drogą wiodącą w kochające ramiona Werci? Przecież on miał rację – każda z dróg była jednocześnie niemożliwa i możliwa… wszystko zależało tylko od tego, którą z nich wybiorą i którą zechce otworzyć przed nimi kapryśny los.
– To mi bardzo dało do myślenia – podjął Majk po długiej chwili ciszy. – Obraz odbity w lustrze jest przecież tylko złudzeniem optycznym, czymś nierealnym, pozornym… a ta cyganka powiedziała, że to właśnie on jest tym prawdziwym. I rzeczywiście… jeśli przełożyć to na moje życie, to wbrew pozorom ta metafora ma sens. Zresztą już wcześniej podświadomie go łapałem, ale tak na fula olśniło mnie dopiero w Nowy Rok, kiedy w czasie balu sylwestrowego o pierwszej w nocy wyszedłem z lokalu na ulicę i patrzyłem na tamten szalony księżyc w pełni. Ten, który i ty widziałaś wtedy w Liège. Pamiętasz to, prawda?
– O tak! – przyznała Iza, a jej serce na chwilę zalała fala kojącego ciepła. – Pamiętam!
– Nadawaliśmy sobie wtedy metafizyczną drogą życzenia noworoczne – uśmiechnął się leciutko, sięgając dłonią, by odgarnąć jej z policzka długi kosmyk włosów. – Nigdy bym nie uwierzył, że coś takiego w ogóle jest możliwe. A jednak jest… przekonałem się o tym na własnej skórze. I nie zapomnę tego do końca życia, elfiku.
– Ja też – szepnęła.
Słońce prawie już zaszło i na końcu świata, w cieniu wielkiego dębu zaczynał kłaść się zmierzch. Jakaż trudna była ta dzisiejsza rozmowa w trybie terapii! Jakiej karuzeli wrażeń dostarczała, na przemian szarpiąc boleśnie serce i zalewając je strugami kojącego balsamu spokoju i cichego szczęścia, które nie wiadomo skąd się brało… Teraz znów przez chwilę było jej tak dobrze… kłująca igiełka w sercu zniknęła gdzieś, jakby nigdy jej nie było… Gdyby mogła zatrzymać ten moment na zawsze!
Szare oczy Majka w zapadającym zmroku wydawały się ciemniejsze niż zwykle, ale ona czytała w nich jak w czystej tafli jeziora w południe pogodnego dnia. Czytała w nich dobroć… szlachetność… wrażliwość serca, której nie odkrywał zbyt często przed światem, lecz którą ona znała już na wylot. Czy taki człowiek jak on nie zasługiwał na szczęście? Czy jako jego przyjaciółka nie powinna stać za nim murem we wszystkich jego planach?
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Tom I
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Tom II
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Tom III
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)
Rozdział XXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XL (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XLI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XLII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Tom IV
Rozdział XLIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XLIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)
Rozdział XLV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XLVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XLVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XLVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XLIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział L (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział LV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Tom V
Rozdział LVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18)
Rozdział LVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział LXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział LXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział LXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział LXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)
Rozdział LXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Tom VI
Rozdział LXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział LXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18)
Rozdział LXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział LXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział LXXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział LXXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Tom VII
Rozdział LXXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział LXXXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział LXXXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział LXXXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXXXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział LXXXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział LXXXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)
Rozdział LXXXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XC (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XCI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)
Rozdział XCII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XCIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Dalsze części:
Rozdział XCIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Agata
30 sierpnia 2023Witaj,
czytam te opowiadanie jako przerywnik w czasie pracy i generalnie miło się to czyta, ale wątki są tak rozwleczone, że gdyby to była papierowa wersja książki nigdy nie dotrwałabym do końca.
Katarzyna Demańska
31 sierpnia 2023Agato, dziękuję za komentarz, miło mi, że wpadasz do mnie czasem. Tak, wiem 🙂 Ta powieść z założenia jest rodzajem eksperymentu stylu w postaci wielowątkowego, szerokiego projektu, a ponieważ piszę ją czysto hobbystycznie, postanowiłam tym razem nie narzucać sobie ograniczeń. Niemniej rozważam szybszą publikację większych części, być może tylko na drugim blogu, gdzie rozdziały są wrzucane w całości. Tak czy inaczej bardzo dziękuję za feedback i serdecznie pozdrawiam!