Uff, tekst napisany! Nie, nie, zaraz, nie tak szybko… Zanim proces pisania będzie można uznać za zamknięty, konieczne jest sczytanie całości. Na każdym etapie – zdania, ustępu, akapitu, rozdziału (jeśli przewidziany jest taki podział na części), wreszcie całego tekstu. Końcowa lektura każdego fragmentu, a potem większej całości jest niezbędnym etapem tworzenia wypowiedzi na piśmie. Banał, prawda? Więc dlaczego tak wiele osób tego nie robi?
Po co (się) sczytywać?
Odpowiedź na to pytanie jest tak oczywista, że niemal przekreśla sens stawiania go sobie. Spróbujmy jednak podsumować. Po co sczytywać własny tekst?
Dopracowanie formy
Po pierwsze, tekst pisany należy sczytać przed udostępnieniem go odbiorcy, aby wyeliminować błędy językowe, literówki, niepotrzebne powtórzenia. Aby wygładzić styl, zadbać o to, by nasz tekst był poprawny i dopracowany od strony językowej.
Prawidłowy przekaz
Po drugie (punkt ściśle powiązany z pierwszym), sczytujemy swoje dzieło, by mieć pewność, że treść, którą przekazujemy odbiorcy, została zawarta w naszej wypowiedzi dokładnie tak, jak sobie to wyobrażamy. Że nieodpowiedni dobór słów i sformułowań nie narazi naszego przekazu na błędną interpretację. Że informacja, którą chcemy zawrzeć w tekście, jest podana w sposób jasny i zrozumiały. W końcu chodzi przede wszystkim o to, aby skutecznie komunikować się z odbiorcą.
Szacunek do siebie i innych
Po trzecie, powodem, dla którego zawsze należy sczytać to, co się napisało, jest elementarny szacunek. Przede wszystkim do adresata, bo to on będzie to czytał. Ale także szacunek do własnego tekstu, który jest przecież naszym dziełem (choćby nie wiem jak był banalny). Wreszcie – szacunek do samego siebie, bo to my się pod tym tekstem podpisujemy.
Słowo mówione a pisane
Jednak dlaczego mamy sczytywać to, co napisaliśmy, skoro nie analizujemy tego, co mówimy ustnie? I znów odpowiedź jest jasna, wyrażona nawet łacińską maksymą Verba volant, scripta manent (Słowa ulatują, pisma pozostają). O ile forma tego, co mówimy, siedząc na przykład z koleżanką na kawie, prędzej czy później zniknie jak efemeryda we mgle niepamięci, o tyle wypowiedź, której nadaliśmy (zwłaszcza publicznie) formę pisemną, zostanie po nas i będzie możliwa do odnalezienia w przyszłości, stanie się naszą wizytówką.
Status słowa pisanego
Owszem, w dzisiejszych czasach słowo mówione również można uwiecznić w postaci nagrania, jednak zawsze jego forma w świadomości odbiorcy posiada margines tolerancji, której nie ma słowo pisane. Można mówić za szybko, niezrozumiale, bez zastanowienia, jąkać się, poprawiać, zmieniać koncepcję w trakcie tworzenia wypowiedzi… i jest to postrzegane jako najzupełniej normalne.
Jednak kiedy swą myśl przekazujemy na piśmie, odbiorca oczekuje, że nasza wypowiedź będzie bardziej przemyślana i dopracowana. Nawet w smsie czy na forum internetowym. Forma języka, jakim piszemy, świadczy o nas i nic na to nie poradzimy, mimo że w tej kwestii nastąpiło w ostatnich czasach niewątpliwe rozluźnienie standardów.
Jak sczytywać?
Najlepiej niejednokrotnie. Im dłuższy tekst, tym więcej razy powinien być sczytany, aby nie umknął nam żaden szczegół i odbiorca nie otrzymał treści, której wcale nie chcieliśmy przekazać, albo którą chcieliśmy przekazać w innej formie.
Każdy fragment powinno się sczytać osobno – zdanie, akapit, większą część. Już pojedyncze zdanie jest pewną całością, która rządzi się wewnętrzną logiką i wymaga zachowania odpowiedniej struktury gramatycznej oraz rytmu. W tekście staje się ono jednym z „klocków” czy też jedną z „cegieł”, z jakich zbudowany jest większy gmach. Na każdym etapie jego budowania powinniśmy sprawdzić, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Jeśli nie – poprawiać, ciąć i/lub uzupełniać.
Czy powinno się sczytywać każdy tekst?
Generalnie tak. Nawet smsa do zaufanej koleżanki powinno się przed wysłaniem „ogarnąć wzrokiem”, chociażby po to, żeby sprawdzić, czy na pewno wysyłamy to, co trzeba. Złośliwa aplikacja podmienia czasami słowa, a jedna niefortunna literówka może przynieść fatalne skutki w komunikacji, zwłaszcza gdy nasze relacje z odbiorcą mają charakter oficjalny albo wręcz hierarchiczny. Bo czy wysłanie napisanego naprędce i niesczytanego maila czy smsa do przełożonego to nie igranie z ogniem? Co będzie, jeśli w tekście znajdzie się sformułowanie, które wygląda zbyt niegrzecznie lub zbyt poufale? Po co narażać się na uwagi, a czasem i konflikty, po co fundować sobie konieczność przykrych sprostowań? Sczytanie własnego tekstu przed przekazaniem go drugiemu człowiekowi pozwala uniknąć wielu tego typu niepotrzebnych wpadek.
Sczytujmy zatem wszystko, co napisaliśmy. Bez względu na to, jak długi jest nasz tekst. I bez względu na to, w jakim rodzaju i gatunku jest pisany. Dotyczy to tak samo instrukcji obsługi, komentarza na forum internetowym, jak i tekstu literackiego. A ponieważ ten ostatni jest przypadkiem szczególnym, problemowi jego autokorekty poświęcam osobny wpis.

Powiązane wpisy:
Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 2)
Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 3)
Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 4)
Anty-pisanie, czyli słów kilka o cięciu tekstu
Satysfakcjonujące zakończenie powieści
5 ważnych pytań, na które musisz sobie odpowiedzieć, zanim zaczniesz pisać powieść
Interpunkcja – „wisienka na torcie” w stylistyce tekstu literackiego