Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 4)

W ostatniej części tego cyklu (sama nie spodziewałam się, że zrobi się z tego cały cykl!) podejmę kwestię ostatniego etapu sczytywania własnego tekstu literackiego, mianowicie jego re-lektury po czasie.

Dystans czasowy i emocjonalny

Jest to niezwykle ważny etap autokorekty tekstu, o którym nie można zapomnieć, ani go ominąć. Tym bardziej, że w wielu przypadkach może się on okazać etapem krytycznym, na którym stwierdzimy, że nasz tekst niestety nie osiągnął jeszcze ostatecznie akceptowalnej wersji albo wręcz uznamy, że „a niech to, przecież to się do niczego nie nadaje!” Mieliście tak? Bo ja miałam – i to nie raz, nie dwa.

Szuflada

Owym niezbędnym etapem jest zachowanie dystansu czasowego i emocjonalnego względem własnego „arcydzieła”. Ta rada wybrzmiewa w każdym poważniejszym poradniku pisania – ukończony tekst należy odłożyć do szuflady na odpowiednio długi czas, to znaczy na tyle długo, by o nim zapomnieć. Oczywiście nie tyle o samym jego istnieniu, co o konkretnych sformułowaniach, których w nim użyliśmy, o szczegółach konstrukcji fabuły, o wyrażeniach, jakie zastosowaliśmy w opisach świata przedstawionego i postaci… i tak dalej. Po co jest to potrzebne?

Świeże spojrzenie

Ano po to, żeby dać sobie szansę spojrzenia na swój tekst niejako „z zewnątrz”, zobaczenia go oczami Czytelnika, wcielenia się w jego skórę. Kiedy trwamy w ferworze pisania, dopieszczając każdy szczegół historii oraz poprawiając i udoskonalając formę językową, wpadamy w rodzaj ślepoty (może ładniej zabrzmi: zaślepienia?) i przestajemy widzieć we własnym tekście to, czym de facto jest i ma być – intersubiektywny komunikat, czyli wypowiedź skierowaną do innych osób.

Natomiast gdy sczytujemy swój (już ukończony i dopracowany) tekst po kilku tygodniach czy miesiącach zamknięcia go w szufladzie, nabieramy do niego zdrowego dystansu i możemy spojrzeć nań krytycznym okiem. Postacie już nie kłębią nam się przez oczami, nie domagają się doprecyzowania tego czy innego szczegółu, kolejne pomysły na udoskonalenie stylu czy zwrotów akcji nie budzą nas w nocy… Bierzemy po prostu do ręki swój tekst i czytamy go „na zimno”. Zamieniamy się w neutralnego Czytelnika… no, powiedzmy, neutralnego tylko do pewnego stopnia, ale jednak znacznie bardziej obiektywnego niż ten, którym byliśmy, sczytując swoje dzieło w trakcie jego powstawania i tuż po.

Poprawki po poprawkach

Ta ostatnia re-lektura jest autorską autoryzacją tekstu… albo jej brakiem. Dopiero wtedy da się bowiem dostrzec niedociągnięcia stylu, nielogiczności czy niekonsekwencje w konstrukcji fabuły i postaci. Wtedy należy wprowadzić ostateczne poprawki. Wydawałoby się, że powinny to być tylko drobne, kosmetyczne zmiany, ale niestety nie zawsze sprawa wygląda tak różowo. Nieraz to właśnie na tym etapie powstaje bardzo dużo głębokich modyfikacji tekstu, niektóre fragmenty mogą zostać wycięte, inne dopisane – a w skrajnych przypadkach manuskrypt niestety leci w całości do kosza. Krótko mówiąc, jest to etap, którego nie da się beztrosko przeskoczyć.

Publikacja na blogu a sczytywanie tekstu

Na koniec dodam jeszcze jedną subiektywną uwagę, tak zupełnie „na świeżo”. Mój blog jest bardzo młody, dopiero od miesiąca uczę się uzewnętrzniania swoich tekstów w ten sposób i muszę przyznać z pełnym przekonaniem, że nie tylko ma to swój niekwestionowany urok, ale wręcz staje się bardzo użytecznym narzędziem obróbki tekstu.

Przygotowanie publikacji fragmentu powieści na blogu wymaga bowiem uwagi, niezwykle dokładnego sczytania danej „porcji” tekstu, zadbania o to, by nie było w nim błędów czy literówek (jeśli gdzieś takie się znajdą, będę Wam bardzo wdzięczna za wskazanie mi ich), a także poprawienia stylu. Jest to więc ciekawe – a nieznane mi dotąd! – narzędzie samodyscypliny. Może dlatego tak mi się podoba?

Źródło: unsplash.com

Powiązane wpisy:

Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 1)

Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 2)

Autokorekta czyli sczytywanie i poprawianie własnego tekstu (cz. 3)

Anty-pisanie czyli słów kilka o cięciu tekstu

O przynudzaniu w powieści

Satysfakcjonujące zakończenie powieści

5 ważnych pytań, na które musisz sobie odpowiedzieć, zanim zaczniesz pisać powieść

Interpunkcja – „wisienka na torcie” w stylistyce tekstu literackiego


Dodaj komentarz