Jako że wpis świąteczny w tym roku wypada w Wielki Piątek, tym razem skupię moją uwagę nie tyle na samych świętach Zmartwychwstania Pańskiego (potocznie zwanych Wielkanocą – Wielką Nocą, nocą największego cudu w dziejach ludzkości) co na okresie oczekiwania na nie, a w szczególności na punkcie kulminacyjnym Triduum Paschalnego, jakim jest śmierć Chrystusa na krzyżu.
Ogólne
I znów wiosna :)
Zabawne, ale to już czwarty „wiosenny” wpis na tym blogu, bo choć czwarty rok jego istnienia dopiero niedawno się zaczął, powitałam na nim już trzy wiosny, a teraz witam kolejną! I trzeba przyznać, że każda z nich jest nieco inna, naznaczona jakąś inną barwą aktualnej codzienności, mimo że zewnętrznie niby nic się nie zmienia – jej atrybutami są świeżutkie, ledwo rozwinięte listki, puszyste bazie, wczesne kwiaty, słońce świecące coraz wyżej na niebie i niebawem powracające z ciepłych krajów ptaki.
Trzeci tom „Anabelli” opublikowany
Niniejszym odnotowuję dla porządku tytułowy fakt – tom III Anabelli jest już opublikowany w wersji papierowej i e-bookowej, oczywiście w Wydawnictwie Rideró, gdzie wydałam dwa poprzednie tomy oraz dwie inne powieści. Tym samym – jako że publikacja blogowa tomu IV nadal jest w toku – opóźnienie, jakie do tej pory mnie prześladowało, zostało wreszcie nadrobione.
Kilka słów o miłości codziennej, nie walentynkowej
Ponieważ powoli zbliża się tzw. Święto Zakochanych, które osobiście traktuję z wielkim przymrużeniem oka (na ten temat wypowiedziałam się dwa lata temu w tym wpisie), przyszło mi do głowy, żeby podejść do kwestii walentynek z nieco innej strony, a mianowicie podjąć temat miłości, jak ją nazywam, „codziennej”.