Gluś (cz. 13)

– Baśka, szacun, zagrałyście to koncertowo – śmiała się Emilka, dolewając sobie kawy, którą Magda przyniosła w dzbanku z kuchni. – Był taki moment, że sama prawie uwierzyłam, że to się dzieje na serio, i bałam się, że wydrapiesz Anecie oczy!

– Widziałyście miny Bartka i Grześka, kiedy próbowali nas rozdzielać? – zawołała z satysfakcją Aneta. – Myślałam, że nie wytrzymam, jeszcze chwila i parsknęłabym śmiechem, Grzesiek wyglądał, jakby to na niego Basia tak krzyczała. Był przerażony… Tak samo Bartek i Maciek. Dziewczyny też były w szoku, Iza chyba się mnie boi do tej pory. Chciałam od niej pożyczyć gumkę na polskim, to spojrzała na mnie z takim strachem w oczach, jakbym jej za chwilę zamierzała łeb ukręcić albo wygryźć serce. Sama się zastanawiałam, czy mi kły wampira nie wyrosły!

– Dobrze dałyście do pieca – przyznała Magda. – A Baśka to już przeszła samą siebie.

– Aż się zastanawiam, czy nie pojechałam za ostro – powiedziała w zamyśleniu Basia. – Wyszłam na niezłą awanturnicę i heterę, przecież ja taka nie jestem… No, ale trudno, ważne, że cel osiągnięty. Zainstalowałam się z Glusiem w ławce na czas nieokreślony, zresztą od razu wyraźnie mu to powiedziałam.

– A co on na to?

– A co miał zrobić? Zgodził się.

– No, ja myślę! – roześmiała się Emilka. – Jeszcze by się miał nie zgodzić! W każdym razie cała reszta uważa, że traktujesz siedzenie z Glusiem jak mniejsze zło, i nikt ci nie będzie przynajmniej robił uwag. Bylebyście dalej grały z Anetą śmiertelnie obrażone, to ważne, nie zapomnijcie się.

– Spoko – mruknęła Aneta. – Szkoda tylko, że muszę siedzieć sama, może ja też sobie kogoś przygrucham? Baśka co prawda przechwyciła najlepszy kąsek, ale może znajdę jakąś nagrodę pocieszenia.

Wszystkie cztery wybuchły wesołym śmiechem.

– A jak on w ogóle reaguje, Basiu? – zapytała Emilka, nieco poważniejąc.

– Bez większych rewelacji – odparła Basia, wzruszając ramionami. – Jest bardzo miły i uprzejmy, pożyczył mi ołówek… ale póki co bez fajerwerków, zresztą on się prawie nie odzywa, odpowiada półsłówkami.

– Dziki jeszcze – zauważyła Aneta. – Musisz go rozkręcić.

– Nie bój się – mruknęła Basia.

– Mila, wstawisz nowy odcinek na fejsa?

– Postaram się – odparła Emilka. – Muszę go napisać, może zdążę dzisiaj, ale jak nie, to dopiero jutro. Przecież jeszcze trzeba zrobić tę analizę Białoszewskiego na polski…

Założona przez Emilkę na potrzeby eksperymentu zamknięta grupa na Facebooku została zorganizowana w formie mini-bloga. Pomysłodawczyni osobiście przejęła rolę sprawozdawcy i po każdym zakończonym etapie sporządzała wyczerpujący opis wypadków, natomiast pozostałe dziewczyny komentowały pod spodem. Ponieważ Emilka miała lekkie i cięte pióro, opisy te (dotyczące zresztą nie tylko sprawy Glusia, choć ta miała być oczywiście wątkiem przewodnim), świetnie napisane dowcipnym i pełnym finezji stylem, sprawiały, że dziewczyny dosłownie zrywały boki przy czytaniu. Jednak wzmianka o analizie wiersza na jutrzejszą lekcję polskiego skutecznie sprowadziła je do parteru i nakazała powrót do szarej rzeczywistości.

– W sumie to byłby idealnie udany dzień, gdyby nie ta fiza – westchnęła ciężko Magda.

– Właśnie – podchwyciła Basia, odpowiadając jej jeszcze cięższym westchnieniem. – Jestem pewna, że zawaliłam po całości, a jedną pałę już mam. Jeśli teraz dostanę drugą, to o czwórce na semestr mogę zapomnieć… Jakoś za cholerę nie mogę tego ogarnąć, uczyłyśmy się przecież razem, ja się sama w domu też uczyłam, ale to jest dla mnie czarna magia!

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

(1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Dalsze części:

(14) (15) (16) (17) (18) (19) (20) (21) (22) (23) (24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34) (35) (36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45) (46) (47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60) (61) (62) (63) (64) (65) (66) (67) (68)


Dodaj komentarz