Gluś (cz. 18)

– No, no, Basieńko! – zarechotał Grzesiek, gdy tylko wyszli na korytarz i Siara zniknęła za rogiem. – To ci dopiero… Romansujemy sobie z Glusiem w ostatniej ławce? A ładnie to tak ukrywać się przed kolegami?

Basia spojrzała na niego wyniośle. Z bursztynowych oczu strzeliły groźne iskry.

– Masz z tym jakiś problem? – zapytała spokojnie.

– Grzesiek, nie wtrącaj się! – zaśmiał się Bartek. – Sam widzisz, że ona jest stracona dla świata. Nawet już grypsować z nami nie chce. Ach, szczęśliwy Gluś!

– Dajcie jej spokój! – wtrąciła się Emilka. – Dziewczyna pokłóciła się wczoraj z najlepszą przyjaciółką, chyba nie macie pojęcia, co to znaczy! A że przesiadła się przez to do Glusia… Nawet sobie nie wyobrażacie, tępe młotki, ile ją to kosztowało! I jeszcze po niej jeździcie, świnie jedne!

– Mila, nie musisz mnie bronić, sama sobie poradzę – powiedziała zimno Basia, patrząc Bartkowi prosto w oczy. Chłopak zmieszał się nieco. – Wiesz, Bartek, wasz dowcip jest porażający, czuję się po prostu zmiażdżona… nie wiem, czy kiedykolwiek się z tego podniosę. Powiem ci, drogi kolego… i tobie też, drugi drogi kolego – dodała, przenosząc na chwilę wzrok na Grześka – że stanowczo wolę siedzieć z Glusiem niż z którymkolwiek z was. On się przynajmniej nie czepia i nie stroi sobie głupkowatych żartów.

– Basia, spokojnie – odezwał się łagodny głos Michała.

Basia zadrżała i w jednej chwili zmieniła się na twarzy – z groźnej furii stała się bezbronną dziewczynką, która zaraz się rozpłacze. Chłopak podszedł i ujął ją delikatnie pod ramię.

– Chodź na chwilę, chcę ci coś powiedzieć.

Poszłaby za nim na koniec świata. Ta krótka chwila była chwilą prawdy, wystarczyła jej, by zrozumieć, że niestety jeszcze jej nie przeszło…

– Basiu – powiedział Michał, odciągnął ją na stronę i ściszył głos. – Nie denerwuj się na chłopaków, oni tak się tylko wygłupiają.

Pokiwała głową, czując łzy, które wzbierały jej bardziej w gardle niż w oczach.

– Wiem – odparła cicho.

– Mówiłem Grześkowi, żeby wyluzował, ale to ich strasznie rozśmieszyło. Wiesz, ten Gluś… Rzeczywiście głupio to wygląda, nawet bardzo głupio. Nie powinnaś z nim siadać.

Basia podniosła głowę i spojrzała na niego wzrokiem pełnym smutnego wyrzutu. Przecież wiedział, że nigdy by nie siadła z Glusiem, gdyby… ech, doprawdy, nie powinien jej pouczać, kto jak kto, ale nie on!

– Mam pomysł, jak z tego wybrnąć – ciągnął Michał tym samym łagodnym tonem. – Wiem, że za nic nie siądziesz z Anetą i że u Glusia jest jedyne wolne miejsce. Wczoraj faktycznie nie miałaś innego wyjścia, skoro już tak się pożarłyście… mniejsza o to. W każdym razie teraz trzeba to przerwać, żeby się niepotrzebnie nie czepiali. Z Glusiem przecież nie będziesz siedziała, bez przesady. Zrobimy tak: ja przesiądę się do Anety, a ty siądziesz z Maćkiem.

Basia skamieniała. Niewypowiedziany ból przeszył ją na te słowa, ból, który mniej wynikał z zawiedzionych nadziei, a bardziej z piekącego upokorzenia. W jednym ułamku sekundy pojęła, o co chodziło Michałowi i jaki sprytny plan chciał wcielić w życie, korzystając przy tym ze swojej przewagi nad nią, przewagi, z której przecież zdawał sobie sprawę… Piękne oczy Basi zabłysły oburzeniem, przełknęła łzy i podniosła wyniośle głowę. Mogła przebaczyć, że przebito jej serce, ale nie to, że zraniono jej dumę.

– Co o tym myślisz, Basiu?

– To był pomysł Maćka, czy sam tak wykombinowałeś? – zapytała spokojnie.

– Tylko i wyłącznie mój. Maciek nic o tym nie wie, ale jestem pewien, że się zgodzi.

– Tak myślisz?

– Jestem przekonany – uśmiechnął się Michał. – To co, pogadać z nim? Przesiądziesz się teraz, od razu?

Basia uśmiechnęła się czarująco. Ścisk w gardle znikł, jej głos zabrzmiał teraz pewnie i czysto.

– Bardzo ci dziękuję za troskę, to miło z twojej strony, że o mnie pomyślałeś. Ale nie mam zamiaru się przesiadać. Z Piotrkiem siedzi mi się całkiem dobrze.

– Z kim? – nie zrozumiał w pierwszej chwili.

Basia rzuciła mu dumne spojrzenie i wzruszyła ramionami. Bolało jeszcze, owszem, ale już czuła się jakby trochę wolna. Odwróciła się i odeszła, dwa kroki dalej trafiając na zaniepokojoną Emilkę.

– Mila, nic nie mów, potem pogadamy – powiedziała cicho tonem cierpiętnicy. – Jak dobrze, że będzie weekend, ja już na nich dzisiaj patrzeć nie mogę!

Michał stał nadal w tym samym miejscu, patrząc za nią zdezorientowanym wzrokiem. Nie miał zamiaru na razie nic mówić Maćkowi, znał kapryśną naturę Basi i był pewien, że to tylko jakiś foch z jej strony, do poniedziałku jej przejdzie, przemyśli sprawę i temat wróci. Ale swoją drogą, żeby aż tak się upierać przy tym Glusiu…

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

(1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17)

Dalsze części:

(19) (20) (21) (22) (23) (24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34) (35) (36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45) (46) (47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60) (61) (62) (63) (64) (65) (66) (67) (68)


Dodaj komentarz