– Baśka, ale dałaś czadu! – zawołała Magda, kiedy we cztery wylądowały u niej w domu i wreszcie mogły swobodnie porozmawiać. – Myślałam, że się skręcę ze śmiechu, jak patrzyłam na ich miny, Grześkowi kopara opadła do podłogi!
– To był genialny pomysł, żeby poprosić Glusia o pomoc w fizyce – przyznała Emilka. – Dwie pieczenie przy jednym ogniu.
– Nie prosiłam go – zaprotestowała Basia. – Sam mi zaproponował.
– A widzisz! – podchwyciła Magda. – Jednak się rozkręca. A już zaczynałam się zastanawiać, czy on nie jest jakiś nienormalny…
– Zapewniam cię, że jest całkowicie normalny – odparła Basia, przypominając sobie pieszczotliwy dotyk jego ręki na swych włosach. – W każdym razie świetnie tłumaczy tę fizykę, wreszcie zaczynam łapać. Teraz go zagarniam i nikomu nie oddaję, aż poprawię tę pałę… aha, i na ten czas zawieszam eksperyment. Nie chcę go spłoszyć.
– Nie, no, nie przesadzaj – skrzywiła się Aneta. – Nie możesz ciągnąć i tego, i tego? Przecież to się nie wyklucza. Wyhamuj tylko trochę z jednej strony, żeby mu na jasność umysłu nie padło, skoro ci potrzebny do fizyki, ale niczego nie zawieszaj. Musimy zachować ciągłość naszej internetowej kroniki wydarzeń, co my będziemy robić wieczorami? Zresztą… ja myślę, że to już poleci teraz samo.
– Też tak myślę – pokiwała głową Emilka. – To jest jak zjazd w dół po linie, już się nie da zatrzymać. On tak stoi z tobą przy tym parapecie na każdej przerwie, tu niby fizyka, zadanko za zadankiem, tu ci coś wytłumaczy, tam pokaże, a tak naprawdę to o fizyce myślisz tylko ty. Moim zdaniem, Gluś jest już co najmniej w połowie ugotowany.
– Być może – wzruszyła ramionami Basia. – Ale póki co do wyznań i filmików jeszcze daleko i nawet o tym nie myślcie. On mi jest teraz potrzebny do ważniejszych celów.
– Tak, już to widzę! Wyssiesz z niego wszystkie soki jak modliszka, a skorupkę się wyrzuci – zaśmiała się Magda. – Powinnaś na koniec, tak na pocieszenie i z wdzięczności za fizykę, chociaż raz dać mu buziaka.
Basia spojrzała na nią jak na wariatkę.
– Chyba żartujesz!
– No żartuję, żartuję, już nie rób takiej miny! Przecież sama walczyłam od początku, żeby nie było tego w kontrakcie. Ale powiem ci, że zazdroszczę ci tych darmowych korków, mnie by się akurat przydały z matmy. Chyba podkradnę ci pomysł i zaangażuję któregoś z tych facetów z mat-fizu… Albo lepiej: ogłoszę u nich casting na najlepszego korepetytora z matmy i który wygra, ten idzie ze mną na studniówkę!
– O, to ja poproszę coś takiego z chemii! – podchwyciła Aneta.
– To chyba musisz się rozejrzeć przede wszystkim w biol-chemie – zauważyła Emilka. – Tyle że tam jest akurat mało facetów.
– Ale ty masz wymagania, Aneta! – zaśmiała się Magda. – Inteligentny, dobry z chemii… i co jeszcze wymyślisz?
Aneta spojrzała na nią z niesmakiem.
– Naprawdę uważasz, że wymagam tak wiele? Zresztą na studniówkę mogę iść z kim innym, ale korepetytor z chemii by mi się przydał i tak. Jutro Siara oddaje klasówki, ja chyba dziś w nocy nie zasnę…

Poprzednie części:
(1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18) (19) (20) (21) (22)
Dalsze części:
(24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34) (35) (36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45) (46) (47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60) (61) (62) (63) (64) (65) (66) (67) (68)