Gluś (cz. 35)

– Dzięki, Piotrek – powiedział Byko, dopijając piwo i odstawiając kufel na stolik. – Powiem ci, że lżej mi, jak tak o tym pogadaliśmy. Brus jest super kumpel, ale jakoś z nim nie mogę o takich rzeczach… To jest coś, co trzeba rozumieć.

– Tak – kiwnął głową Piotr, patrząc na niego poważnym wzrokiem. – A żeby rozumieć, trzeba samemu przeżyć. Wiesz, że ja wiedziałem, co czujesz, kiedy ta karetka odjeżdżała?

– Przeżyłeś już kiedyś coś takiego?

– Nie. Ale wystarczyło mi wyobrazić sobie, że ja tam stoję… wtedy, na twoim miejscu. A w tej karetce jest ktoś bardzo dla mnie ważny.

– Basia?

Piotr uśmiechnął się i dolał sobie trochę piwa z butelki.

– Wszystko po mnie widać, co?

– Pewnie nie bardziej niż po mnie – pokiwał głową Byko. – Ale fakt, widać trochę, a raczej łatwo zgadnąć. Też tak miałeś jak ja?

– To znaczy?

– No, że cię tak to strzeliło jak piorun. Całe lata nic, a potem chwila i leżysz na łopatkach.

– Dokładnie tak.

Siedzieli obaj w knajpie, gdzie umówili się na piwo, żeby pogadać o kobietach. Od pamiętnego dnia, kiedy Izę odwiozło pogotowie, a Piotr pożyczył Bykowi swoją bluzę, nawiązała się między nimi instynktowna nić porozumienia. Byko, niespodziewanie dla samego siebie, znalazł się w takim stanie ducha, że potrzebował z kimś porozmawiać, nie umiał dusić w sobie uczuć, tymczasem wokół niego nikt nie nadawał się na powiernika, nawet Brus. Kilka życzliwych słów Piotra (którego Byko przysiągł sobie już nigdy w życiu nie nazwać Glusiem) wskazujących na to, że domyśla się, co się dzieje w Bykowej duszy, było jak balsam na rozognioną ranę, a spokojna, przyjacielska rozmowa przyniosła mu ogromną ulgę.

– Bo zobacz, stary – Byko rozłożył ręce nad stolikiem. – Żeby to jeszcze było tak, że spotykasz taką dziewczynę gdzieś na mieście, wpada ci od razu w oko, no, wiesz, ja to tak sobie zawsze wyobrażałem… Wtedy sprawa jest jasna. Ale że żyje sobie gdzieś tuż koło ciebie takie cichutkie stworzenie, siedzi latami w ławce obok, a ty jej nie widzisz, jak ślepy, jakiś, kurde, nietoperz… Ty wiesz, ile ja razy od niej matmę albo inglisz zrzynałem? Myślałem sobie, siedzi blisko, kujonka jedna, trzeba korzystać. Nigdy mi nie odmówiła. Do głowy by mi nie przyszło pomyśleć o niej w taki sposób!

– Sam widzisz. Musiało się stać to, co się stało, żebyś pomyślał.

– Wiesz, że masz rację? – westchnął Byko. – Gdyby nie ta trauma, to ja bym dalej siedział koło niej jak ten nietoperz… Fakt, w tym sensie to było po coś.

– Miałbyś co prawda spokój – zauważył Piotr. – Ale nie musisz mi mówić… wiem, co powiesz. Lepiej czasami dostać w zęby i z kopa, dać się sponiewierać i zdychać pod płotem, niż pewnych rzeczy nigdy nie przeżyć.

– O, super to ująłeś! – docenił Byko. – Ja to dokładnie tak czuję. Jedno bym tylko w tym zmienił, do cholery. Jeśli ktoś musiał zaliczyć nokaut i wylądować w szpitalu po to, żeby ten kretyn… czyli ja… wreszcie się obudził, to dlaczego to musiała być ona? Taka kruszynka… Ja tego sobie nie mogę darować. To ja powinienem oberwać.

– No, tutaj bądź logiczny, Artur. W takim starciu głowami ona z tobą nie miała szans. Fizyka zadziałała, już nawet nie los.

– A nie mogła zadziałać jakoś inaczej, do siedmiu tysięcy diabłów? Gdybym wiedział, że mam się strzelić w ten mój pusty łeb, to bym załadował z główki w ścianę, nie ma sprawy. Ale że ją tak rąbnąłem… Nie, ja tego nigdy nie łyknę, mnie to będzie męczyć do końca życia.

– Nie mów tak, do końca życia jeszcze bardzo daleko. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. To zresztą wcale nie była twoja wina i ona to przecież wie.

Byko westchnął znowu, pokręcił głową, po czym dolał sobie piwa z butelki Piotra i popatrzył na niego uważnie.

– A ty?

– Co ja?

– No, u ciebie jak się zaczęło? Nie pamiętam, żebyś kogoś nokautował, a na pewno nie Basię.

– Nie – roześmiał się Piotr. – To ona mnie znokautowała.

– Serio? Ona jest dwa razy mniejsza od ciebie… Co ci zrobiła, podstawiła ci nogę, pchnęła cię nożem?

– Nie. Spojrzała mi w oczy.

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części: 

(1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18) (19) (20) (21) (22) (23) (24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34)

Dalsze części:

(36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45) (46) (47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60) (61) (62) (63) (64) (65) (66) (67) (68)


Dodaj komentarz