– Nieźle, nieźle – pokiwał głową Bartek. – Mamy drugą klasową parę, jak tak dalej pójdzie, to rozpijemy się na tych imprezach jak świnie!
– O, ja tam nie mam nic przeciwko temu! – podchwycił żywo Grzesiek. – To co, panowie? Kto następny wpada w sidła Amora? Nie krępujcie się i do roboty! Brus, teraz twoja kolej!
– Chciałbyś – odparł stoicko Brus. – Ale nie licz na mnie. Ja jestem ponad tym.
– Taaa… Byko też był ponad tym i zobacz, jak się skończyło – uśmiechnął się Jacek.
Wszyscy zgodnie zerknęli w kierunku ławki pod ścianą, gdzie promieniejąca jasnym blaskiem Iza szczebiotała coś do swojego „Arcika”, a on słuchał jak zaczarowany, wpatrując się w nią jak w obrazek.
– Trafiony zatopiony – zawyrokowała Aneta. – Ale jak tak dobrze pomyśleć, to to było nawet do przewidzenia… On przez całą trzecią klasę codziennie zrzynał od niej matmę. Siedziałam za Izą, to widziałam. Brus może zaświadczyć.
– Owszem, zrzynał – przyznał Brus. – A ja zrzynałem od niego… Życie nam to uratowało w drugim semestrze, jak były te cholerne wyrażenia algebraiczne. Żaden z nas nic z tego nie kumał.
– Karatecy! – prychnęła Magda.
– I tak to się kończy – westchnął filozoficznie Bartek. – Igrał z ogniem, to się doigrał.
– A ja zaczynam wierzyć, że kobiety naprawdę lubią brutali – powiedział kpiąco Grzesiek. – Nic tak nie działa na nie, jak strzał głową z byka, że tak powiem… To było bardzo w jego stylu.
– Ja bym wam jednak nie radziła go w tym naśladować – podkreśliła ostrzegawczym tonem Aneta.
– Nie mamy takiego zamiaru – uśmiechnął się Maciek, spoglądając z czułością na swoją Natalkę. – Byko jest absolutnie niepowtarzalny w tym, co robi, jego się w żaden sposób nie da skopiować.
– To fakt – kiwnęła głową Magda. – Zresztą jaki tam z niego brutal, Grześ, nie przesadzaj. No, popatrzcie tylko na niego, taki słodki, oswojony brutalek…
– Kto by pomyślał, że w ostatniej klasie tak to się porozkręca – zaśmiała się Emilka. – Jak nic się nie działo, to się nie działo, a jak raz zaczęło… Co nie, Natalka? To już kolejna roszada w ławkach, jakieś wędrówki ludów czy co? Magda, chociaż ty się w nikim z klasy nie zakochuj, bo ja chcę do matury siedzieć z tobą!
– Nie bój się – odparła uspokajająco Magda. – Mnie to nie grozi. Jeśli już, to raczej przyjrzę się uważniej naszym skarbom z mat-fizu… Jakoś mnie żaden do tej pory nie przekonał, ale kto wie? Liczyłam co prawda po cichu, że obejrzę sobie bliżej tego brata Izy, ale, jak widać, nici z tego.
Od czasu, kiedy Maciek i Natalka połączyli swoje serca w blasku światełek choinkowych, tradycyjny skład niektórych ławek zajmowanych przez klasę czwartą C rzeczywiście uległ dużej zmianie. Julka przesiadła się prowizorycznie (do czasu powrotu Basi) na wolne miejsce do Anety, ustępując swojego Maćkowi, który z kolei opuścił Michała, by usiąść z Natalką. Kiedy ta sama sercowa przypadłość dotknęła Byka i Izę, nastąpiła kolejna zmiana, równie wyrozumiale przyjęta przez kolegów – Brus wyniósł się do Michała, Iza przesiadła się do Byka pod ścianę przy drzwiach, a Justyna została w środkowej pierwszej ławce sama, ustaliwszy z Julką, że kiedy Basia wróci do Anety, Julka przesiądzie się do niej.
Basia jednak nie wykazywała najmniejszej chęci powrotu na swoje dawne miejsce. Izolacja, w jaką dobrowolnie się wpędziła, całe dnie spędzając wyłącznie w towarzystwie Glusia, zaczynała coraz mocniej niepokoić koleżanki. Eksperyment eksperymentem, ale żeby aż tak się w tym zatracić?
– Ja wam mówię, że ona pójdzie z nim na studniówkę – pokręciła głową Emilka, kiedy zostały we trzy z Magdą i Anetą. – To zmierza w tę stronę jak po nitce.
– Co chcesz, ona jest jeszcze w żałobie po Michale – zauważyła Aneta. – Niedziwne, że chce się spokojnie poskładać z powrotem w jeden kawałek, mocno ją to przygniotło. Tym bardziej, że on jej ciągle paraduje przed oczami z tą Zuzą…
– Może i tak – westchnęła Emilka. – Ale to jeszcze nie powód, żeby tak się wyautować i iść na studniówkę z byle kim. Ma zamiar rozpaczać do starości po tym durnym Michale? Mogłaby już sobie odpuścić chociaż Glusia, ja się wcale nie upieram przy eksperymencie, kronika zresztą już nie wiem ile wisi zakurzona, nie mam do tego głowy… Po co ona jeszcze to ciągnie?
– Może to ją jakoś zajmuje? – zastanowiła się Aneta. – Ma przynajmniej o czym myśleć, a widać wyraźnie, że Gluś już jest na wykończeniu. Widziałam raz, jak na nią popatrzył…
– Ja też widziałam – przyznała Magda. – I to nawet ze dwa razy. Zresztą powiem wam, że Baśka gra swoją rolę jak z nut, jakbym nie wiedziała, o co chodzi, to bym pomyślała, że sama się w nim zakochała po uszy.
– Może się faktycznie zakochała – mruknęła Emilka.
– Basia? – zaśmiała się Aneta. – No co ty, Mila, nie ma takiej opcji! Ja tam bym jej się dała spokojnie pozbierać, niech sobie idzie na studniówkę z kim chce, może zresztą upora się z Glusiem wcześniej i problem sam się rozwiąże?
– Ale przyznacie, że Gluś wygląda ostatnio całkiem do rzeczy – zauważyła Magda, spoglądając w zadumie na majaczącą w głębi korytarza sylwetkę Glusia. – Dopakowany elegancko… jak się jeszcze wbije na bal w garnitur, to nawet nie będzie się czego wstydzić.
– On jest strasznie wysoki – skrzywiła się Aneta.
– No to co? Ale już nie jest chudy jak patyk, ja mu się ostatnio przyjrzałam, wygląda naprawdę nieźle. Fakt, że jakiś taki duży jest teraz… myślę, że waży ze sto kilo, a dziewięćdziesiąt to na pewno.
– No coś ty, tyle to nie, nie widać po nim.
– Nie, bo ma ten wzrost. Ale Baśka przy nim wygląda jak chucherko, a ona przecież ma normalną budowę, przyjrzyjcie się kiedyś… Widać to dopiero, jak się ich porówna, kiedy stoją razem.
– Może i tak – Emilka machnęła ręką ze zniecierpliwieniem. – Ale co z tego? Ja myślałam, że Basia do nas dołączy, że razem się pobawimy z czwartą A… Zobaczcie, stoją z tym Glusiem całe przerwy gdzieś pod parapetem, na lekcjach siedzą razem, ja bym głowy nie dała, czy po szkole też się po cichu nie widują! Ona już teraz dosłownie każdą minutę z nim spędza, moim zdaniem, to jest nienormalne.
– No dobra, może rzeczywiście trochę przesadza – przyznała oględnie Aneta. – Ale to już długo nie potrwa, zobaczycie.

Poprzednie części:
(1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18) (19) (20) (21) (22) (23) (24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34) (35) (36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45)
Dalsze części:
(47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60) (61) (62) (63) (64) (65) (66) (67) (68)