Niczego nie zaniedbał, sumiennie przygotował się do ostatecznego starcia. Za całe pieniądze, jakie posiadał, zamówił stolik i kolację w małej, romantycznej knajpce tuż przy wejściu na stare miasto, poprosił o przystrojenie go bukietem białych róż i postawienie świec, a także z góry uregulował rachunek za kolację tak, aby móc wyjść bez przeszkód w każdej chwili. Przez cały czas miał wrażenie, jakby szykował własną stypę. Pomyślał, że chyba tak samo by się czuł, gdyby kazano mu wybrać dla siebie trumnę według gustu i jeszcze się w niej położyć na przymiarkę.
Przelotna reakcja Basi na słowo „eksperyment” rozwiała ostatnie, i tak śladowe cienie wątpliwości, jakie jeszcze mógł chować na dnie duszy. Cóż, będzie miała swój eksperyment… W szkole trzymał się bez zarzutu, uśmiechał się i żartował jak zawsze, Basia zresztą o nic już nie pytała, czekając cierpliwie na wtorkowy wieczór. Wydawała się taka szczęśliwa, chwilami wręcz zastanawiał się, czy to możliwe, żeby grać aż tak dobrze, żeby tak perfekcyjnie udawać uczucia, które były przecież tylko maską, zasłoną dymną mającą go zmylić aż do końca.
Wyczulony teraz na najdrobniejszy szczegół, zauważył, że po jednej z lekcji na chwilę podeszła do niej Emilka, pytając o coś cicho. Widział, że Basia zerknęła na niego z niepokojem (udał, że nie patrzy w jej stronę) i szybko się od niej odłączyła. Piotr uśmiechnął się smutno do siebie, zastanawiając się, czy ta krótka rozmowa dotyczyła tylko standardowego raportu z frontu czy może czegoś bardziej praktycznego, na przykład technicznych szczegółów użycia ukrytej kamerki, na którą miały zostać nagrane jego słowa. Bolało go to strasznie i jedyny cień satysfakcji, jaki trzymał go jeszcze w pionie, wynikał ze świadomości, że tym razem to on miał nad nimi przewagę, mimo że tak przygnębiająca i żałosna była to przewaga.
Kochał Basię bezgranicznie, aż do fizycznego bólu, którego i tak przecież mu nie brakowało. Teraz, kiedy już wiedział, że ją stracił, kochał ją tym mocniej i tym goręcej. Nie chciał myśleć o tym, co będzie jutro, pojutrze, jak będzie wyglądało jego dalsze życie bez niej, wiedział tylko, że jutro już będzie po wszystkim. Basia przesiądzie się na dawne miejsce do Anety, a on, jak kiedyś, zostanie sam w swojej ostatniej ławce pod oknem. Nie pójdzie z nią na studniówkę, w ogóle tam nie pójdzie, aby nie patrzeć na nią, kiedy będzie bawić się z kimś innym. Jakoś będzie musiał wytrzymać do matury, a potem do wakacji, widząc ją na co dzień, lecz zmuszony jej unikać, dręczony wspomnieniami, które będą już tylko wytartym śladem zakończonej dziś historii. Potem przestanie ją widywać, ich drogi rozejdą się na zawsze. Jakoś poskłada dalsze życie z rozbitych kawałków, znajdzie sobie cel i drogę, którą będzie wytrwale szedł. Jedno było pewne – nigdy jej nie zapomni i nigdy w jakimś sensie nie przestanie kochać.

Poprzednie części:
(1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18) (19) (20) (21) (22) (23) (24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34) (35) (36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45) (46) (47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60)
Dalsze części: