Gluś (cz. 62)

Szykując się na spotkanie, na ten wieczór, który miał rozpocząć kolejne pasmo cudów w jej życiu, Basia niemal nie mogła uwierzyć w szczęście, które było jej udziałem. Po tym strasznym weekendzie, kiedy nad jej głową zebrały się burzowe chmury i tak bardzo bała się, że wszystko straci, w jej sercu znów świeciło najpiękniejsze słońce. Obiecał, że dziś powie jej wszystko, a słowo „wszystko” kryło w sobie tak wiele… Jej Piotr. Jej najdroższy. Podziwiała go i kochała pod każdym względem. Był taki rycerski, tak dbał o każdy szczegół, w tak oczywistym celu zabierał ją wieczorem na romantyczną kolację, choć mogli porozmawiać w szkole. Znów podejmował dla niej trud i wysiłek, by mogła się czuć jak królowa.

Spodziewała się, że powie jej, o czym myślał przez ten weekend, podejrzewała, że wtedy właśnie podjął decyzję, która zaowocowała zaproszeniem jej na dzisiejszy wieczór. Nadal co prawda nie rozumiała, dlaczego tak nagle zniknął i przepadł na prawie trzy dni jak kamień w wodę, ale była pewna, że dziś wszystko jej wyjaśni. Wyjaśni i powie coś jeszcze, coś, na co tak bardzo czekała…

Kiedy spotkali się w umówionym miejscu i poprowadził ją do uroczej knajpki, gdzie czekał na nich pięknie zastawiony, ozdobiony świecami i kwiatami stół, myślała, że śni, zdawało jej się, że trafiła do krainy czarów. Miał rację, w szkole nie dałoby się poczuć tego nastroju, który tu panował, tego spokoju, który ich otaczał. Nikt im tu nie przeszkadzał, byli sami, wreszcie zupełnie sami, tylko we dwoje… Gdyby trzy miesiące temu ktoś jej powiedział, że pewnego styczniowego wieczoru znajdzie się właśnie tutaj i właśnie z nim, zaśmiałaby mu się w twarz albo popukała palcem w czoło. Pewnie i jedno, i drugie. Droga, jaką przeszła od czasu, gdy z worka na buty Magdy wyciągnęła los z rysunkiem serca przebitego strzałą Amora, wydawała się z tej perspektywy trwać całe lata, a może nawet dziesiątki lat. Wtedy nie podejrzewała, że to narysowane serce okaże się jej własnym.

Piotr usadził ją szarmancko przy stoliku i sam usiadł naprzeciwko, żartując wesoło z kelnerką. Zjedli przepyszną kolację, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Tak dobrze i swobodnie czuli się w swoim towarzystwie! Zauważyła, że prawie nie spuszczał z niej wzroku, a od czasu do czasu poważniał, jakby ważył w duszy jakąś decyzję. Serce biło jej wtedy mocniej i czuła, że zaczyna drżeć. Czekała w upojeniu na chwilę, kiedy wreszcie wypowie te upragnione słowa, a ona będzie mogła odpowiedzieć mu tym samym. Każde uderzenie jej serca było odliczaniem sekund do wybuchu nieziemskiego szczęścia.

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

(1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18) (19) (20) (21) (22) (23) (24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34) (35) (36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45) (46) (47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60) (61)

Dalsze części:

(63) (64) (65) (66) (67) (68)


Dodaj komentarz