Gluś (cz. 68)

– Chyba masz rację, Mila – przyznała Aneta. – Wczoraj przyglądałam im się przez cały dzień, rzeczywiście wyglądają podejrzanie.

– Podejrzanie! – prychnęła śmiechem Magda. – To jest miłość, moja droga, nie ma wątpliwości, diagnoza jednoznaczna. Baśka patrzy na Glusia, jakby go chciała zjeść, na moje oko to ona teraz wygląda na bardziej wkręconą od niego!

– Może on też robi na niej eksperyment? – zażartowała Aneta. – Powiem wam szczerze, że nie spodziewałam się tego po niej… Zakochać się w Glusiu! Tego byśmy nigdy nie wymyśliły.

– Basia padła od własnej broni, to ewidentne – uśmiechnęła się Emilka. – Ale zobaczcie, jaki nam wyszedł ciekawy wynik… Niczego nie da się przewidzieć.

– Broń obosieczna – pokiwała głową Magda. – Myślałyśmy, że Gluś jest zupełnie niegroźny, a tu proszę! Tu zadanko z fizyki, tam rozmówka na korytarzu, trochę dopakował na siłowni, zakręcił się i Baśka leży. Masz, Mila, jasny wniosek: nie ma niegroźnych facetów.

– Fakt, nawet Brus mógłby być groźny, gdyby chciał – zauważyła niewinnie Emilka, zerkając na nią spod oka.

– Niewykluczone – przyznała stoicko Magda. – Ja już we wszystko uwierzę…

Zamilkła, bo ze schodów na hol pierwszego piętra wbiegła właśnie Basia. Wyglądała jak nieziemskie zjawisko, nieco blada, z lekkimi cieniami pod oczami, ale rozpromieniona niesamowitym, wewnętrznym światłem, które biło z niej jak z morskiej latarni. Podeszła szybko do koleżanek i podała Emilce jakiś przedmiot.

– Trzymaj, Mila, zapomniałam ci to oddać.

Emilka spojrzała zdziwiona. Była to kamerka szpiegowska, którą trzy miesiące temu załatwiła dla Basi na potrzeby eksperymentu. Koleżanki spojrzały po sobie zdezorientowane.

– Nagrałaś coś? – zapytała z niedowierzaniem zbita z tropu Magda.

– Nie – odparła swobodnie Basia. – On o wszystkim wiedział.

Dziewczyny aż podskoczyły.

– Jak to wiedział? – szepnęła Emilka, blednąc.

– Wiedział wszystko, ze szczegółami – mówiła dalej Basia zupełnie normalnym tonem. – Zdaje się, że niektórzy panowie z czwartej A nie potrafią trzymać języka za zębami.

Wszystkie trzy koleżanki spojrzały po sobie ze zgrozą.

– A to gnojki! – wybuchnęła Magda. – Pozabijam normalnie… no, pozabijam!

– Basiu, przepraszam, strasznie cię przepraszam – powiedziała zakłopotana Emilka, łapiąc Basię za rękę. – To moja wina. Rzeczywiście powiedziałyśmy im raz o tym eksperymencie, tak zupełnie bezmyślnie, a ja sama to zaczęłam… Nie sądziłam, że to się tak rozniesie. Boże, jaki wstyd!

Basia uśmiechnęła się smutno. Myślała tylko i wyłącznie o cierpieniu, przez jakie musiał przejść Piotr.

– Nie, no, słuchajcie, ja nie mogę w to uwierzyć! – zawołała oburzona Aneta. – Któryś z nich tak po prostu poszedł do Glusia i wychlapał mu to w twarz?

– Nie – pokręciła głową Basia. – Piotrek dowiedział się przypadkiem. Odnosił buty do szatni po wu-efie, a koledzy z mat-fizu… trochę za głośno między sobą rozmawiali.

– Ale wtopa – szepnęła Magda i spojrzała na Basię ze współczuciem. – Biedna Basia… ależ się musiałaś najeść wstydu!

– Pożałują tego! – zapowiedziała Aneta z zaciętą miną. – Kto to widział, żeby chlapać na prawo i lewo o czymś, o czym dowiedzieli się w zaufaniu!

– Daj spokój, Aneta – westchnęła Emilka. – Ochrzanimy ich za to chlapanie, to jasne, ale wina jest i tak po naszej stronie. Nie powinnyśmy były nikomu tego mówić… Basiu, bardzo się gniewasz?

– Tylko trochę – uśmiechnęła się lekko Basia. – Już mi prawie przeszło.

Nagle jej oczy rozbłysły fosforyzującym światłem, a twarz rozpromieniła się jak wiosenne słońce. W głębi klatki schodowej zarysowała się wysoka sylwetka wchodzącego na górę chłopaka. Nie zwracając już uwagi na nic ani na nikogo, Basia pofrunęła jak motyl w jego stronę, a on, z twarzą rozjaśnioną na ten widok uśmiechem, chwycił ją w locie w ramiona i uniósł w górę, łącząc z nią usta w gorącym, powitalnym pocałunku.

Na korytarzu przycichło, koledzy z czwartej C instynktownie przybliżyli się do miejsca, gdzie stały Emilka, Aneta i Magda. Wszyscy patrzyli jak urzeczeni, choć co prawda bez większego zdziwienia, na Basię i Glusia, którzy u progu holu, przy schodach, całowali się tak łapczywie, jakby zaraz miał się skończyć świat.

–  No pięknie  – odezwał się Grzesiek, patrząc na nich nieskażonym głębszą myślą wzrokiem.  – Takie rzeczy to tylko w czwartej C. Nikt nas nie przebije. Chociaż nie wiem jak wy, ale ja się tego nawet spodziewałem.

–  Aleś ty spostrzegawczy, Grześ  – zakpiła Magda.

–   Normalnie prorok!  – prychnęła Emilka.

Byko patrzył na zakochaną parę promiennym wzrokiem.

–  Widzisz, Arcik?  – szepnęła Iza.  – Przecież mówiłam ci, że wszystko się ułoży.

Przytulił ją do siebie i pocałował we włosy.

–  Zawsze wiedziałem, że jesteś najmądrzejsza na świecie  – przyznał z uśmiechem.  – I to nie tylko z matmy.

–  No to co? Mamy trzecią klasową parę  – zauważył stoicko Brus.  – Jak to dalej pójdzie w tym tempie, to może faktycznie do końca szkoły i ja się zdążę załapać…

Po czym spojrzał melancholijnie na Magdę, która akurat stała najbliżej. Magda cofnęła się o krok, patrząc na niego z najwyższym niepokojem.

–  Brus!  – zawołała podejrzliwym tonem.  – Brus, dlaczego ty się na mnie gapisz? Ja cię bardzo proszę, ty się gap na kogoś innego! Tu działa jakieś fatum, ja nie mogę tak ryzykować…

Wszyscy wybuchli śmiechem, po czym widząc, że Piotr właśnie ostrożnie postawił Basię z powrotem na ziemi, ruszyli w ich stronę z gratulacjami.

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

(1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18) (19) (20) (21) (22) (23) (24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34) (35) (36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45) (46) (47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60) (61) (62) (63) (64) (65) (66) (67)

„Gluś” – podsumowanie


Dodaj komentarz