Choć głowy uczniów klasy czwartej C wypełniały głównie sprawy niezwiązane ze szkołą jako miejscem pobierania edukacji, od czasu do czasu szara rzeczywistość brała górę i widmo zbliżającej się matury przysłaniało na jakiś czas inne, atrakcyjniejsze problemy, nawet te towarzysko-sercowe. Tak było tego dnia na lekcji matematyki, na której nauczycielka z nieukrywanym niezadowoleniem oddawała klasówki. Ponad połowa klasy dostała oceny, które bardzo, ale to bardzo źle rokowały, jeśli chodzi o maturalną przyszłość uczniów, a zważywszy, że wszyscy musieli obowiązkowo zdawać ten przedmiot, nikt nie próbował udawać, że problem go nie dotyczy. Ze spuszczonymi głowami i nietęgimi minami słuchali więc dyscyplinującego kazania matematyczki, wpatrując się niewesołym wzrokiem w swoje kartki. Nawet ci, którzy dostali oceny pozytywne, ulegli terrorowi chwili, dlatego siedzące w pierwszej ławce prymuski, Iza i Justyna, niemal wstydziły się swoich piątek, które na tle reszty wyników wyglądały dziś jak wyraz skrajnego braku koleżeństwa i solidarności.
Po lekcji klasa wyszła na korytarz w bardzo minorowym nastroju i wyjątkowo nie rozsypała się na grupki, ale w obliczu matematycznej trwogi skupiła się niemal w całości w jednym miejscu. Tylko Julka poszła do toalety, a Kacper zbiegł po coś do szatni; z boku został również Gluś, który zainstalował się swoim zwyczajem przy parapecie na końcu korytarza.
– A niech to – pokręcił głową Grzesiek. – A myślałem, że nieźle mi poszło… Co dostaliście?
– A jak myślisz? – zaśmiał się Maciek. – Ja mam oczywiście to co ty. Za to Michał ma tróję plus. A wy, dziewczyny?
– Mila dostała dwóję – oznajmiła Magda, wypowiadając się w imieniu swojej paczki. – A my we trzy pały, to chyba jasne, nie?
Kilka osób zaśmiało się, ale był to śmiech raczej ponury.
– Kto ma więcej niż tróję? – zapytał Bartek.
– One we dwie mają piątki – odezwał się Byko, wskazując na Izę i Justynę. – Widziałem, siedzimy z Brusem obok.
Wszystkie oczy zwróciły się na Izę i Justynę, a choć w tonie Byka nie było ani cienia oskarżenia lecz raczej uznanie, dziewczyny popatrzyły na kolegę z zaniepokojeniem.
– No tak – przyznała Iza. – Jakoś się udało…
– Dobra, to pokażcie te swoje kartki, ja muszę porównać i ustalić, co zwaliłem – powiedział stanowczo Bartek i po chwili całe towarzystwo, wyciągnąwszy swoje nieszczęsne klasówki, zajęło się analizą matematycznych zawiłości.
– Ludzie, nie pchajcie się! – zdenerwował się Grzesiek. – Za dużo nas tu jest do jednej kartki… Kto ma jeszcze jakąś lepszą ocenę, niech daje swoją.
– Ja mam czwórkę – odezwała się nieśmiało Natalka.
– Dawaj!
– Czekajcie, a Gluś? – rzucił nagle Bartek. – Gluś może mieć coś lepszego, on jest dobry z tej matmy… Hej, Gluś! Co dostałeś z matmy?
Gluś drgnął na to wezwanie i odwrócił się od okna, a ponieważ był oddalony o dobrych kilkanaście metrów, po prostu pokazał im z daleka dłoń z rozwartymi pięcioma palcami.
– Ej, Glucho dostał pięć! – zawołał w natchnieniu Grzesiek, biegnąc w jego stronę. – No to, stary, weź kopsnij na chwilę swoją kartkę, co?
– Okej – odparł spokojnie Gluś, ściągając plecak z ramienia i wyjmując z niego swoją klasówkę.
Podał ją Grześkowi, który, mruknąwszy pod nosem krótkie „dzięki”, wrócił biegiem do grupy, wymachując swą cenną zdobyczą. Gluś został na swoim miejscu.
– Dziewczyny, weźcie kartkę Glusia i odsuńcie mi się stąd, a sio! – zakomenderował Bartek, wręczając Anecie kartkę zapisaną równym, uporządkowanym pismem.
Czerwony długopis matematyczki widniał tylko na marginesie, przy każdym zadaniu była wpisana maksymalna ilość punktów.
– Ale kujon! – mruknęła Magda. – Dobra, pokażcie mi to… Cholera, w tym pierwszym zrobiłam taki głupi błąd, że aż się dziwię. Jak tam miałaś, Basiu?
– Klęska na całej linii – odparła ponuro Basia. – Za pierwsze zero punktów… W drugim miałam jeden na trzy. Pokażcie, jak to powinno być prawidłowo.
Dziewczyny pochyliły się nad kartką. Przerwa jednak szybko się skończyła, więc na dźwięk dzwonka podniosły głowy, po czym za przykładem Magdy wszystkie wyjęły telefony i zrobiły pracy Glusia zdjęcia.
– Dobra, później nad tym posiedzimy – zadecydowała Emilka i zwracając się do Basi, dodała ze znaczącym uśmiechem: – Basiu, idź mu to oddaj… Akurat trafia się okazja.
– Aha – kiwnęła głową Basia, biorąc kartkę z jej rąk.
– Tylko nie forsuj na razie. Musimy się jeszcze zastanowić, jak to rozegramy.
– Jasne. Ale teraz zostawcie mi teren, co?
Gluś właśnie opuścił swoje stanowisko i nieświadomy zasadzki szedł w stronę sali polonistycznej. Basia spojrzała rozkazująco na koleżanki, które bez słowa odwróciły się i poszły przodem, ona zaś poczekała, aż chłopak bardziej się zbliży i w odpowiedniej chwili zastąpiła mu drogę. Zatrzymał się zdziwiony, ale widząc, że Basia wyciąga do niego rękę z jego własną klasówką z matematyki, kiwnął tylko głową i sięgnął po nią spokojnym gestem. Ku jego zaskoczeniu Basia nie puściła kartki.
– Dzięki za udostępnienie – powiedziała, podnosząc głowę, żeby popatrzeć mu w twarz.
Nigdy wcześniej nie znalazła się tak blisko Glusia, nie sądziła, że jest aż tak wysoki, był od niej wyższy o jakieś pół metra i aby na niego spojrzeć, musiała nieźle zadzierać głowę.
– Nie ma za co – odparł uprzejmie Gluś, czekając w lekkim zdezorientowaniu na moment, kiedy Basia puści kartkę.
Chwila ta przeciągnęła się o kilka ułamków sekundy za długo, wzniesione ku niemu piękne, bursztynowe oczy rozbłysły ciepłym blaskiem.
– Napisałeś na maksa, gratulacje – powiedziała z łagodnym uśmiechem. – A ja dostałam pałę…
Gluś stał nieruchomo i patrzył na nią, jakby zastanawiając się, o co jej chodzi. Basia uznała, że to na razie wystarczy, puściła wreszcie kartkę i odwróciła się w stronę sali, do której już wchodziła reszta klasy.
– Chodź, bo spóźnimy się na polski.
Do sali weszli jako ostatni, tuż przed nauczycielem. Emilka, Aneta i Magda, które stały już przy swoich ławkach, pochwyciły zadowolone spojrzenie Basi, która puściła do nich porozumiewawcze oko. Oblicze Glusia było jednak całkowicie spokojne i nieprzeniknione.

Poprzednie części:
Dalsze części:
(9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16) (17) (18) (19) (20) (21) (22) (23) (24) (25) (26) (27) (28) (29) (30) (31) (32) (33) (34) (35) (36) (37) (38) (39) (40) (41) (42) (43) (44) (45) (46) (47) (48) (49) (50) (51) (52) (53) (54) (55) (56) (57) (58) (59) (60) (61) (62) (63) (64) (65) (66) (67) (68)