Każdemu kiedyś…

Dzisiaj – w ramach nawiązania do mojej dość długiej i jak dotąd jedynej ciszy na blogu – kilka emocji wyrażonych słowami wiersza Wisławy Szymborskiej.

Wisława Szymborska, Każdemu kiedyś

Każdemu kiedyś ktoś bliski umiera,
między być albo nie być
zmuszony wybrać to drugie.

Ciężko nam uznać, że to fakt banalny,
włączony w bieg wydarzeń,
zgodny z procedurą;

prędzej czy później na porządku dziennym,
wieczornym, nocnym czy bladym porannym;

i oczywisty jak hasło w indeksie,
jak paragraf w kodeksie,
jak pierwsza lepsza
data w kalendarzu.

Ale takie jest prawo i lewo natury.
Taki, na chybił trafił, jej omen i amen.
Taka jej ewidencja i omnipotencja.

I tylko czasem
drobna uprzejmość z jej strony –
naszych bliskich umarłych
wrzuca nam do snu.

Na szczęście to nie do końca tak… bo choć pogodny pesymizm i metafizyczna pustka wyrażone w tych słowach są zgodne z ludzką naturą ograniczoną zmysłowym postrzeganiem materialnego świata, owo nie-bycie z pierwszej strofy wiersza jest tylko pozorem. Z materialnego, uwikłanego w przestrzeń i czas ego-hic-nunc zawsze pozostaje wieczne i nieśmiertelne Ego, w przeciwnym razie – po co istniałyby Wiara, Nadzieja i Miłość?

Czwarty marca. Tego dnia co roku składałam Ci życzenia. Dziś, w nowej rzeczywistości, którą Ty już w pełni znasz, a do której ja jeszcze nie mam dostępu, nie wiem czego powinnam Ci życzyć, skoro to, czego pragniemy tutaj, tam nie ma już znaczenia. Dlatego życzę Ci po prostu tego, co za nieprzeniknioną zasłoną, która dzieli nasze światy, jest Ci teraz najbardziej potrzebne. Ja ze swojej strony mogę tylko obiecać, że będę pamiętać i starać się nieustannie odpłacać Ci dobrem za dobro – w duchu Obcowania Świętych.

Źródło: pixabay.com

Inne wpisy z kategorii Ogólne


Dodaj komentarz