Ku Wielkiej Nocy

Do świąt wielkanocnych jeszcze kilka dni, ale z logiki publikacji na blogu na wpis świąteczny wypada mi dzisiejszy dzień, a składa się tak, że jest to akurat Wielki Poniedziałek czyli początek Wielkiego Tygodnia. Liturgicznie to czas bezpośredniego przygotowania do obchodów Triduum Paschalnego oraz Wielkiej Nocy, natomiast „życiowo” to najczęściej czas tak zwanej gorączki przedświątecznej czyli szału przygotowań do świąt, które, choć z założenia w Polsce nie są spędzane aż tak rodzinnie jak Boże Narodzenie, również mają piękną otoczkę wartych podtrzymywania tradycji.

Przedświąteczna gorączka – chyba każdy, kto jest w jakiś sposób odpowiedzialny za to, by jego rodzina spędziła święta godnie, zna nie tylko ten termin, ale również (a raczej przede wszystkim) związaną z nim atmosferę bieganiny, zakupów, kolejek w sklepach, sprzątania, pucowania, pastowania i gotowania, czyli tysiąca spraw, które zazwyczaj trzeba jeszcze umiejętnie wpleść we wciąż wykonywane obowiązki zawodowe, bo przecież większość pracującego społeczeństwa nie dostaje na ten czas wolnego. Podobną gorączkę przeżywamy przed Bożym Narodzeniem, a także przed wszelkimi ważniejszymi wydarzeniami, które chcemy szumnie świętować – chrzest, Pierwsza Komunia dziecka, ślub, rocznice, a w niektórych rodzinach również imieniny czy urodziny, z okazji których urządza się huczne imprezy nieustępujące swym wymiarem przygotowaniom do świąt religijnych.

Tak czy inaczej w tradycji polskiej te dwa święta w roku – Boże Narodzenie i Wielkanoc, będące pamiątką przyjścia na świat oraz śmierci Chrystusa – stanowią stałe, oczekiwane punkty w roku kalendarzowym, rodzaj kamieni milowych, które wyznaczają rytm naszego życia. Człowiek bowiem, choć niewątpliwie lubi czasem odrobinę nieprzewidywalności, do zachowania spokoju ducha potrzebuje regularności, cykliczności, powtarzalności pewnych zdarzeń, które powracają w rytmie rocznym, pozwalając mu w subiektywny sposób odmierzać czas i postrzegać przemierzane etapy życia.

Odkąd prowadzę tego bloga – a trwa to już piąty rok – zebrało się na nim już całkiem sporo okolicznościowych wpisów wielkanocnych i powiem szczerze, że za każdym razem, kiedy piszę kolejny z nich, mam wrażenie, jakby ten poprzedni był pisany dopiero co… może nie przedwczoraj, ale jednak całkiem niedawno. Kolejne święta, kolejna wiosna (o, wpisów „wiosennych” też już było kilka!), kolejna przedświąteczna gorączka, kolejne pisanki, sałatka jarzynowa, mazurek wielkanocny, koszyczek ze święconką ozdobiony gałązkami bukszpanu… Po prostu kolejny mijający rok, z których każdy coraz mocniej osadza nas w wielowiekowej tradycji wartą przekazywania młodym pokoleniom.

Przekazujmy ją zatem, róbmy własnoręcznie pisanki, idźmy całą rodziną do kościoła w wielkosobotni poranek poświęcić pokarmy, a w miarę możliwości udajmy się też na Rezurekcję, która ma swój jedyny w roku, niepowtarzalny klimat, na szczęście w Polsce wciąż jeszcze żywy, bo w przeciwieństwie do krajów zachodnich u nas wciąż jeszcze na tę najważniejszą świąteczną mszę, symbolizującą Zmartwychwstanie Chrystusa o świcie Wielkiej Nocy, mimo wszystko nadal walą wielkie tłumy. I oby tak zostało, bo właśnie takie spotkania dają największą duchową siłę na resztę roku – nawet jeśli nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Na zbliżające się święta Wielkiej Nocy życzę wszystkim moim Czytelnikom zdrowia, radości płynącej z życia (symbolizowanego przez świąteczne jajko) oraz wszelkiej pomyślności na resztę roku – niech Wam się szczęści!

Źródło: pixabay.com

Powiązane wpisy:

Radosnych świąt Wielkiej Nocy!

Wielkanoc w czasach zarazy

Świat na hamulcu

Czekając na Wielką Noc

Inne wpisy z kategorii Ogólne


Dodaj komentarz