– Piękny sweter – oceniła Justyna. – Taki leciutki, ażurowy i jeszcze wplotłaś te perełki… arcydzieło po prostu. Ja niestety nigdy nie miałam cierpliwości, żeby nauczyć się robić na drutach, więc tym bardziej podziwiam tych, którzy to potrafią.
– Ja też uwielbiam takie rękodzieło – dodała z uznaniem Anita. – Lodziu, a może zamówiłabym u ciebie taki spersonalizowany, dziergany ciuszek dla mojej małej?
– Pisemny wniosek składasz do mnie – oznajmił jej natychmiast Pablo. – Z dokładnym opisem preferencji i uzasadnieniem na minimum pół strony.
Anita popatrzyła na niego z politowaniem i popukała się wymownie palcem w czoło.
– Milcz, tyranie! – zaśmiała się Lodzia. – Ile razy mam ci powtarzać, że poradzę sobie bez twojej obsługi prawnej? Oczywiście, że wydziergam coś dla malutkiej – zapewniła Anitę. – Muszę tylko zorientować się, jaki to byłby mniej więcej rozmiar.
– Tyci-tyci – uśmiechnęła się Dominika. – Jak dla laleczki…
– Pablo, a jak tam realizacja mojego projektu? – zagadnął Maciek. – Ruszyłeś coś?
– Wszystko przygotowane – odparł Pablo, dolewając sobie piwa. – Zdążyliśmy zamknąć przed zimą zbrojenie terenu i na wiosnę ruszamy z budową. Zastanawiam się tylko, komu zaufanemu zlecić bieżący nadzór nad ekipą, bo sam nie będę miał czasu wpadać tam codziennie, a żony przecież nie wyślę.
– Dlaczego nie? – zdziwiła się Dominika. – To przecież nic takiego, wpaść raz dziennie po wykładach i sprawdzić, jak idzie robota. Poradziłaby sobie bez problemu.
– Mówiłam mu to – westchnęła Lodzia.
– Nie wątpię, że dałaby sobie radę – zgodził się Pablo. – I gdyby tam pracowała damska ekipa, nawet bym się nie wahał. Ale puszczać mojego kociaka między wilki… nie ma mowy. Będzie tam jeździć wyłącznie ze mną.
– O, jaki zazdrosny! – zaśmiał się Kajtek. – Co tak żałujesz chłopakom? Popatrzyliby sobie na ładną nadzorczynię i zaraz lepiej by im się pracowało! Efektywność wzrosłaby ci dwukrotnie.
– Akurat, już to przerabiałem na Milenijnej – skrzywił się Pablo. – Zapewniam cię, że byłoby wręcz przeciwnie. Mnie zresztą takie rzeczy kosztują za dużo nerwów…
Do ich stolika z głębi sali podszedł Antek.
– Szefie? – zagadnął do Majka. – Można startować z muzyką? Tłumy siedzą mi już na głowie i domagają się dyskoteki. Opędzić się nie mogę, zaraz mi oczy wydrapią.
Majk zerknął na wiszący nad barem zegar.
– Startuj, Antek – skinął aprobująco głową. – Tylko pilnuj tam jakości, nie puszczaj byle czego. Żadnych zamówień pod podejrzaną publiczkę.
– Jasne, szefie, sama klasyka, jak zawsze. Wyłącznie dobra muzyka, godna Anabelli.
– Właśnie – uśmiechnął się Majk. – Dzisiaj nie sprawdzam awansem repertuaru, zostawiam ci wolną rękę, ale będę się przysłuchiwał. I ostrzegam, że przy pierwszej wpadce wylatujesz z konsoli i zamieniasz się na cały wieczór w kelnera.
– Niech mnie szef nie straszy – pokręcił głową Antek. – Żadnej wpadki nie będzie.
– Okej, to wal z muzyką – odparł Majk, klepiąc go przyjaźnie po ramieniu.
Antek ruszył z powrotem w stronę swojej konsoli, jednak nim uszedł kilka metrów, zatrzymało go dwóch mężczyzn, z których jeden taszczył wiklinowy koszyk wypełniony po brzegi czerwonymi różami. Antek bez wahania wskazał im stolik, przy którym siedział Majk z paczką przyjaciół. Mężczyźni podziękowali mu i skierowali się we wskazaną stronę.
– Pani Leokadia Lewicka? – rzucił jeden z nich, rozglądając się po zebranych.
Lodzia spojrzała na niego zaskoczona, natychmiast podrywając się z krzesła. Pablo przyglądał jej się z podstępnym uśmieszkiem.
– To pani? – upewnił się przybysz. – Poczta kwiatowa. Mamy dla pani przesyłkę – wskazał na kosz róż, który jego towarzysz postawił przed nią na brzegu stolika. – Od męża.
Wszyscy jak na komendę spojrzeli na Pabla, a następnie na siebie nawzajem.
– Róże? – zdziwiła się Asia, wypowiadając na głos to, co pomyśleli również inni.
Lodzia podziękowała grzecznie kurierom, którzy ukłonili się i odeszli, po czym odwróciła się do siedzącego z arcyzadowoloną miną Pabla i wskazała na swój prezent.
– Co to ma znaczyć, szubrawcu? – zapytała żartobliwe groźnym tonem.
– To bukiecik dla ciebie, gwiazdeczko – odparł beztrosko. – Z okazji rocznicy mojego niezapomnianego posiedzenia w twoim schowku na szczotki.
– Ale dlaczego zamówiłeś dla niej róże? – zapytała z niesmakiem Justyna. – Przecież tyle razy nas edukowałeś, że ona nie lubi róż! Sam już tego nie przestrzegasz?
– Bo on przed ślubem jeszcze się starał – wyjaśniła jej Anita. – A teraz, jak już poczuł się pewnie, to leci po linii najmniejszego oporu. Typowy facet. Pewnie te róże były pierwsze z brzegu w promocyjnym katalogu za pół ceny.
– Aż tak obniżył standardy? – pokręciła głową Asia. – Tego bym się po nim nie spodziewała…
– Powinnaś jakoś się za to zemścić, Lodziu – poradziła jej Dominika.
Lodzia wpatrywała się z uśmiechem w roziskrzone zawadiacko oczy Pabla.
– Powinnam – przyznała. – Tylko że jemu właśnie o to chodzi… Ten szarlatan uwielbia wszystkie moje zemsty!
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)
Dalsze części: