Lodzia Makówkówna – Epilog (cz. 5)

Tymczasem Lodzia, schylona wciąż nad siedzącym na krześle Pablem, z warkoczem owiniętym wokół jego szyi, którą teraz oplotła również ramionami, przytuliła policzek do jego policzka i przymknęła oczy, rozkoszując się bijącym od niego ciepłem.

– Znowu jesteś dla mnie niesprawiedliwa, gwiazdeczko – westchnął Pablo. – I udowodniłbym ci to ponad wszelką wątpliwość, gdybyś zwolniła mnie na chwilę z tej smyczy – wskazał jej warkocz. – Nie możesz przecież udusić oskarżonego, nie stawiając go uprzednio przed sądem i pozbawiając go fundamentalnego prawa do obrony.

– Przed sądem to ty byś się zawsze wyłgał, cwaniaku – odparła z czułością, gładząc go po piersi. – Wiem o tym doskonale, dlatego muszę sama wymierzyć ci sprawiedliwość. Zobaczysz, moja zemsta za te róże będzie straszna.

– Bardzo na to liczę – uśmiechnął się z zadowoleniem. – Ale powtarzam ci z pełną odpowiedzialnością, że jesteś dla mnie niesprawiedliwa, i mogę to udowodnić.

– Nie możesz, szubrawcu – pokręciła głową. – Nie wmówisz mi przecież, że te róże nie są różami. To się nie uda nawet dżinnowi.

– Jeśli uwolnisz dżinna, możesz się bardzo zdziwić – zapewnił ją Pablo.

– No dobrze, więc uwalniam go – odparła wesoło, odplatając warkocz z jego szyi i wyprostowując się. – I co masz teraz do powiedzenia, stary obwiesiu?

Pablo podniósł się z krzesła i podszedł do stojącego na stoliku kosza z różami.

– To, że nie sprawdziłaś dobrze swojego prezentu – odparł, rozgarniając ostrożnie róże i sięgając w głąb kosza. – Ale ja zrobię to za ciebie, żebyś nie pokłuła sobie paluszków…

Z wnętrza kosza, ku zaskoczeniu i zachwytowi Lodzi, wyciągnął ukryty tam bukiet niezapominajek, który wręczył jej z szarmanckim ukłonem.

– Szachraju – pokręciła głową zmieszana, wtulając twarz w kwiaty. – Znowu nakombinowałeś! Przecież sezon na niezapominajki już się skończył. Mówiłam ci tyle razy…

– Żebym tak w ciebie nie inwestował? – dokończył wesoło Pablo. – Niestety, już za późno na takie rady, gwiazdeczko. Od razu wyczułem, że to opłacalna inwestycja, wykupiłem sto procent udziałów i nigdy nie odsprzedam ani jednego, za żadną cenę… No dobrze, pokaż mi te kwiatki, muszę ci zabrać kilka.

Schylił się i z trzymanego przez nią bukietu wyciągnął ostrożnie kilka niezapominajek.

– Nie ruszaj się teraz, kociaku – poprosił, na co Lodzia posłusznie zamarła w bezruchu.

Podniósł rękę z kwiatami do jej włosów i przystroił je nimi misternie tuż nad prawą skronią. Następnie sięgnął do kieszeni spodni, wyjął z niej kilka wsuwek do włosów, podpiął wprawnym gestem kwiaty i z satysfakcją przyjrzał się efektowi swojego dzieła. Lodzia patrzyła na niego zdumiona.

– Masz przy sobie wsuwki do włosów, bandziorku? – pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Oczywiście – uśmiechnął się. – Jak mógłbym zapomnieć o takim ważnym rekwizycie? Podebrałem ci kilka z łazienki… Wiesz przecież, że lubię być zawsze dobrze przygotowany, a dziś jest dla nas ważny dzień i z tej okazji moja gwiazdeczka musi mieć we włosach nasze ulubione kwiaty. Co nie znaczy, że zwalniam cię z obiecanej zemsty za róże – zastrzegł z powagą.

Lodzia odłożyła niezapominajki na stolik, zarzuciła mu ręce na szyję i ucałowała go w policzek.

– Dziękuję ci, kochanie – powiedziała cicho. – Obiecałam ci straszliwą zemstę i dotrzymam słowa, więc nawet nie myśl sobie, że jutro pójdziesz do pracy wypoczęty… Ale wiesz? – dodała, gładząc go po skroni i znajomym miejscu na prawym łuku brwiowym. – Tę twoją bliznę nadal czuć pod palcami, chociaż już jej prawie nie widać. Obawiam się, że ta pamiątka sprzed roku zostanie ci na całe życie.

– Taka pamiątka to nic takiego – odparł Pablo, tuląc ją do siebie. – Ty jesteś moją pamiątką z tamtego wieczoru. Moją dożywotnią pamiątką, za którą rok temu zapłaciłem własną krwią!

Pogładził ją po włosach, omijając ostrożnie wpięte nad skronią kwiaty.

– Potańczymy sobie trochę u Majka, a potem pojedziemy do domu – zniżył głos z ustami tuż przy jej uchu. – Musimy przecież poświętować trochę sami i zrealizować nasz obowiązkowy zapis w regulaminie. Wdrożymy dzisiaj paragraf czwarty, punkt pierwszy, podpunkt drugi. Na początek rozplotę to narzędzie zbrodni – ujął w dłoń jej warkocz – i rozczeszę włosy mojej małej syrenki, a ona porwie mnie w mroczne głębiny oceanu, żeby dokonać tam zemsty za te brzydkie, kłujące róże. Ja oczywiście będę się bohatersko bronił, więc zapowiada się bardzo ekscytujący pojedynek. Co powiesz na taki plan na dzisiejszy wieczór, gwiazdeczko?

– Brzmi kusząco – zgodziła się Lodzia, patrząc mu porozumiewawczo w oczy. – Ale mam też własną wersję tego planu, jeszcze ciekawszą, a nie mogę ci o niej teraz opowiedzieć, bo to ma być niespodzianka.

– Uwielbiam twoje niespodzianki – uśmiechnął się Pablo. – Połączymy więc jakoś nasze wersje i będziemy improwizować. Z tego zawsze wychodzą nam fajne rzeczy… Zobacz, a brygada poszła już tańczyć – dodał rozbawiony, wskazując w stronę zatłoczonego parkietu, na którym wśród studenckiego towarzystwa, w rytm szybkiego rock’n’rolla wyginali się już na całego Kajtek z Dominiką i Wojtek z Justyną. – Nieźle sobie radzą, stare konie!

Lodzia odwróciła się we wskazanym kierunku i przez dłuższą chwilę śledziła wzrokiem szalejących na parkiecie przyjaciół. Płynąca z głośników muzyka brzmiała dziwnie znajomo… Przed jej oczami, jak w sennej mgle, na sylwetki tańczących nałożyły się powoli niewyraźne obrazy ze studniówki. W jej uszach odległym echem zabrzmiał niski, magnetyzujący głos bandziora. Będziemy tak tańczyć jeszcze wiele razy, gwiazdeczko. Przed nami jeszcze całe życie… Twarz dziewczyny rozjaśnił tkliwy uśmiech. Odwróciła się z powrotem do męża, położyła dłoń na jego ramieniu i przechylając leciutko głowę na bok, rzuciła mu spod wpiętych nad skronią niezapominajek zalotne spojrzenie.

– To co, bandziorku? – zagadnęła wesoło. – Wywiniemy sobie rock’n’rolla?

Ciemne oczy Pabla zalśniły w półmroku hipnotyzującym blaskiem. Posłusznie rozpiął mankiety swej białej koszuli z pagonami, zwinnymi ruchami podwinął sobie rękawy aż do łokci i skłonił się przed nią szarmancko.

– Jak każesz, gwiazdeczko – odparł z powagą, podając jej dłoń. – Bandzior jest zawsze do twoich usług.

K O N I E C

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4)

„Lodzia Makówkówna” – podsumowanie


Dodaj komentarz