Lodzia Makówkówna – Rozdział II (cz. 1)

– Ja nie mogę, ale jaja! – zaśmiewała się Julka siedząca po turecku na łóżku Lodzi. – No to odbębniłaś w jeden dzień przygody, jakich niektórzy nie zaliczą przez pół życia. I w ogóle miałaś wielkie szczęście, że to się tylko tak skończyło!

Julka, ściągnięta intrygującą serią smsów, gdyż Lodzia uznała, że nie wytrzyma z najnowszymi rewelacjami do poniedziałku, odwiedziła przyjaciółkę w niedzielne popołudnie pod pretekstem wspólnego uczenia się do sprawdzianu z historii. Od dwóch godzin siedziały we dwie zamknięte w pokoju i dopiero teraz kończyły omawianie wydarzeń, które stały się udziałem Lodzi poprzedniego wieczoru.

– Niezła jazda – przyznała Julka. – Musiałaś rzeczywiście mieć jakieś zaćmienie umysłu, żeby go zamknąć w tej szafie… Co ci odbiło, że w ogóle wpadłaś na taki idiotyczny pomysł?

– Sama nie wiem – pokręciła głową Lodzia. – Spanikowałam, to były sekundy. On mi ni stąd, ni zowąd wlazł do tego przedpokoju i nie dał się wypchnąć za drzwi, ktoś go ścigał na bank, pewnie jakaś konkurencyjna mafia. Mam nadzieję, że z tego nie będzie już żadnych kłopotów. Zlikwidowałam wszystkie ślady, trochę krwi mu skapnęło na podłogę przy schodach, dobrze, że zauważyłam, zanim goście wyszli, i zdążyłam wytrzeć… No, nie patrz tak na mnie, Jula, sama byś spanikowała w takiej sytuacji! Gdybyś widziała, jak on stał bez ruchu z tą zakrwawioną gębą, gapił się na mnie, na nic nie reagował… Nie wiedziałam, co zrobi. A one w tym czasie darły się z salonu i wiedziałam, że ciocia zaraz wpadnie i go zobaczy!

– No to niechby zobaczyła, co cię to obchodziło? – zdziwiła się Julka. – Przecież to nie był tak naprawdę twój problem. Nie musiałaś go bunkrować w szafie.

– Wiem – przyznała Lodzia. – Właśnie nie mogę tego nadal ogarnąć, nie mam pojęcia, co mnie napadło, nie myślałam logicznie. Mama i ciocia na jego widok dostałyby histerii, to pewne, o babci nie wspomnę… ale w sumie to rzeczywiście nie była moja sprawa. Po prostu w pierwszej chwili zgłupiałam i nie wiedziałam, co robię. A cała reszta to już były tylko konsekwencje.

– Swoją drogą niezłą masz odwagę, żeby tak się babrać w czyjejś krwi – pokręciła głową Julka, patrząc na nią z mieszaniną niesmaku i uznania. – Jeszcze mu ranę opatrzyłaś… Ale weź powiedz dokładniej, co to był za typ?

– Co ci mogę powiedzieć? – wzruszyła ramionami Lodzia. – Jakiś bandzior, gębę miał tak obtłuczoną, że nawet ci nie sprecyzuję, jak wyglądał.

– Ale młody, stary?

– Taki sobie, dosyć stary. Trzy dychy miał na pewno, może nawet pod czterdziestkę. Ciężko ocenić, mówię ci przecież, że był obity ze wszystkich stron, a poza tym przez większość czasu było ciemno, nie miałam za bardzo jak się przyglądać.

– Aha – mruknęła Julka, wyraźnie tracąc zainteresowanie. – Pewnie faktycznie jakiś element z okolicy… W ogóle to powinnaś się cieszyć, że nic ci nie zrobił.

– A nie, wręcz przeciwnie, był bardzo uprzejmy – zamyśliła się Lodzia. – Miał skrupuły, że narobił kłopotów, i przeprosił kulturalnie za brak manier. Zresztą chyba był w szoku, jak zobaczył, co się dzieje w tym domu, u nas przecież zawsze jest czadowo!

I Lodzia roześmiała się na wspomnienie zaskoczonej miny bandziora, kiedy to zamiast wypuścić go z domu, kazała mu wchodzić po schodach na górę.

– Ty, a wracając do tego Karola… – zmieniła temat Julka.

– No?

– Serio nic z tego nie będzie?

– Nic – uśmiechnęła się beztrosko Lodzia. – No co? Nie rób takiej miny, Jula, mówię ci, jak jest. To się czuje natychmiast, ja tak zawsze mam. Jak nic nie poczułam od razu, to już raczej nie poczuję. Zresztą z jego strony też nie widzę fajerwerków. I bardzo dobrze, przynajmniej nikt nikomu serca nie połamie. A chłopak jest przyjemny z buzi, trochę sztywny, ale w sumie sympatyczny, dobrze wychowany, nawet tańczyć podobno umie… Sprawdzę go we wtorek, bo mamy razem jechać na lekcję do mojej szkoły tańca. Tak ogólnie nie jest źle, przynajmniej będę miała z kim pójść na studniówkę. I to z namaszczeniem mamy i babci! – zaśmiała się.

Julka pokręciła głową z nieskrywanym rozczarowaniem.

– Oj, Lodźka, ty to tak zawsze, a ja już miałam nadzieję, że cię w końcu weźmie… Ale czekaj, to co, robimy w szkole akcję informacyjną a propos twoich zaręczyn? Jak już nic ciekawego ci nie wyszło z tego podwieczorku, to może przynajmniej będziesz miała tę korzyść, że Grzelo wreszcie się od ciebie odczepi.

– Możemy zrobić – zgodziła się pogodnie Lodzia. – Tylko nie przeginaj z opisem moich romantycznych uczuć do Karola, żeby potem nie było jakichś głupich numerów, jak przyjdę z nim na studniówkę. Może w ogóle nie mówmy nic wprost, tylko zasugerujmy…

– No co ty, z Grzelem będziesz gadać aluzjami? – prychnęła śmiechem Julka. – Przecież to jak grochem o ścianę! Trzeba mu to powiedzieć wprost, spoko, nie martw się, ja to załatwię. Poproszę go o rozmowę na osobności.

Roześmiały się obydwie, po czym Lodzia przyjrzała się uważnie przyjaciółce.

– A ty jak? – zapytała poufale. – Jest szansa, że Mati zaprosi cię na studniówkę?

– Nie wiem – westchnęła Julka, a uśmiech nagle przybladł jej na twarzy. – Na razie sama widzisz… jakoś nie wygląda na to, żeby miał taki zamiar.

– A jeśli nie, to z kim pójdziesz?

– Nie wiem – powtórzyła Julka, po czym nagle rozpromieniła się i spojrzała porozumiewawczo na Lodzię. – Ale coś się wymyśli! Może twój Karol kogoś mi załatwi na tych swoich stosunkach?

– A, to jest myśl! – podchwyciła Lodzia. – Jakby co, to go zapytam, pewnie. Daj mi tylko znać w odpowiedniej chwili.

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Dalsze części:

Rozdział II (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz