Lodzia Makówkówna – Rozdział II (cz. 2)

W poniedziałek dziewczyny przystąpiły do zaplanowanej akcji informacyjnej w szkole. Zaintrygowane do żywego koleżanki natychmiast otoczyły je szczelnym wianuszkiem.

– Naprawdę, Lodziu, zaręczasz się? – zapytała zaskoczona Magda. – Nie słyszałam do tej pory, żebyś miała chłopaka… Tajniaczyłaś się przez tyle czasu?

– Bo to jeszcze nie jest tak do końca narzeczony – wyjaśniła jej Julka. – Ona ma się z nim oficjalnie zaręczyć dopiero po maturze. Chociaż oczywiście sprawa jest już przesądzona – zaznaczyła z powagą.

– Mam w rodzinie taki zwyczaj – dodała z uśmiechem Lodzia. – U nas panna musi obowiązkowo wyjść za mąż przed dwudziestką, inaczej okrywa się hańbą i traci posag.

Zgromadzone wokół niej dziewczyny wybuchły śmiechem, traktując to naturalnie jako żart.

– Czekaj, a pokażesz nam go? – zainteresowała się Monika. – Będzie pewnie po ciebie przychodził do szkoły, to może nam go kiedyś przedstawisz, co?

– On nie może po mnie przychodzić – odparła tajemniczo. – Nie ma czasu, o tej porze jest na uczelni i studiuje stosunki.

– Co?! – zaśmiały się dziewczyny. – Jakie stosunki?

– Międzynarodowe.

– Aha! – zawołała Amelia. – Jakiś przyszły światowiec!

– To już trzeci rok – zaznaczyła Julka. – Pisze pracę dyplomową, jest bardzo zajęty.

– Czyli co, spotykacie się pewnie tylko wieczorami? – zagadnęła Alicja.

– Tak – kiwnęła głową Lodzia. – Będziemy teraz razem jeździć na lekcje tańca, musimy się zgrać choreograficznie przed studniówką.

– No jasne! – ucieszyła się Amelia. – Poznamy go w takim razie na studniówce! Ciekawa jestem bardzo, jaki masz gust, Lodziu.

– Zobaczysz – uśmiechnęła się zagadkowo Julka. – Normalnie gały wam wyjdą…

W przeciągu dwóch kolejnych lekcji radosna wiadomość rozniosła się po całej klasie, skutkiem czego na długiej przerwie do Lodzi, która stała pod ścianą w towarzystwie Julki i Magdy, konsumując kanapkę, podbiegł głęboko poruszony Grzelo.

– Lodziu! – zawołał dramatycznie, łapiąc ją za rękę. – Okrutna kobieto! Jak mogłaś?!

Lodzia wyrwała mu natychmiast rękę i wywróciła z niecierpliwością oczami, z miejsca tracąc ochotę na jedzenie. Julka i Magda z trudem wstrzymały śmiech.

– Grzesiu drogi, nie pozwalaj sobie za dużo – powiedziała poważnym tonem Julka. – Chyba słyszałeś, że Lodzia jest już zajęta?

Grzelo zmiażdżył ją wzrokiem, po czym rzucił Lodzi pełne wyrzutu spojrzenie.

– Lodziu! – powtórzył tym samym dramatycznym tonem. – Co ty wyprawiasz… Chodź na chwilę, muszę z tobą porozmawiać na osobności!

Dziewczyny nie wytrzymały i parsknęły śmiechem. Lodzia zawinęła z powrotem niedojedzoną kanapkę w błyszczącą folię aluminiową i spojrzała stanowczo na chłopaka.

– Żadnych rozmów na osobności. Jeśli masz mi coś do powiedzenia, to mów przy wszystkich. Ale uprzedzam, że jeśli znów będziesz mi wyznawać uczucia…

– Nie! – przerwał jej Grzelo. – Nie będę ci dzisiaj nic wyznawał, przecież i tak dobrze wiesz, że cię kocham! Muszę ci powiedzieć coś innego. Słyszałem o tym twoim przydupasie i aż nie mogę uwierzyć… ale jeśli to prawda, Lodziu, to ostrzegam cię, że to się bardzo źle skończy – oznajmił, ściskając dłonie w pięści i wymachując groźnie jedną z nich. – Przez ciebie ktoś zginie, albo ja, albo on! Ale raczej on.

– Nie przesadzaj, co? – zirytowała się Lodzia. – Bez pogróżek, jeśli łaska!

– Stłukę go na kwaśne jabłko – obiecał z zimną pasją Grzelo. – Flaki powyrywam.

– I sądzisz, że to ci coś pomoże? – zapytała z politowaniem Julka. – Spróbuj go tknąć jednym palcem, to Lodzia już się nigdy w życiu do ciebie nie odezwie, masz to jak w banku.

Grzelo pokręcił głową z zaciętą miną.

– Zabiję jak psa – zapowiedział stanowczo. – Niech go tylko dorwę!

I rzuciwszy Lodzi jeszcze jedno pełne śmiertelnego wyrzutu spojrzenie, odszedł do kolegów stojących na drugim końcu korytarza. Julka rozłożyła ręce w geście bezradności.

– No, niestety – westchnęła. – Przypadek klinicznie beznadziejny, co ja ci poradzę?

– Pajac jeden – warknęła Lodzia, patrząc ponuro za oddalającym się Grzelem. – Nie wiem, czy to nawet nie wyszło jeszcze gorzej, Jula… A jeśli on rzeczywiście gdzieś się zaczai na tego biednego Karola? Jeszcze mu da w zęby i co? Przecież ja się spalę ze wstydu!

– E, nie bój się – machnęła lekceważąco ręką Julka. – Przecież go nie zna, a ty go nie przyprowadzisz do szkoły wcześniej niż na studniówkę. Zresztą nie odważy się, tak sobie tylko gada…

Nagle urwała i pobladła jak ściana, patrząc w głąb korytarza. Lodzia odwróciła się w tamtą stronę z ciekawością. Pod oknem naprzeciwko sali biologicznej zatrzymał się właśnie Mateusz i z uśmiechem mówił coś do jednej ze stojących tam dziewczyn. Była to Eliza z drugiej B, którą obie z Julką znały z widzenia z zeszłorocznych zajęć na basenie, ładniutka szatynka o zielonych, kocich oczach i roześmianej twarzy. Coś nieuchwytnego w zachowaniu Mateusza wskazywało, że Julka niestety ma się czego obawiać… Eliza wyglądała przy tym na lekko zmieszaną, a w następnej chwili, choć stały daleko, obie zauważyły, że spłonęła rumieńcem.

– O, cholera! – szepnęła współczująco Lodzia. – Jula, nie patrz na to…

Julka zagryzła wargi.

– No i co mi to da, że nie będę patrzeć? – zapytała filozoficznie. – Chyba zawsze lepiej znać prawdę, nie?

Lodzia pokiwała głową z ciężkim sercem i pociągnęła Julkę w stronę sali, w której za chwilę miała się odbywać lekcja polskiego, wiedząc, że z tego miejsca nie można było śledzić dalszych wydarzeń spod biologicznej. Żadna z nich nie zwróciła przy tym uwagi, że jeden z chłopaków z czwartej D stojących w grupce w przeciwległym końcu holu od kilku minut prawie nie spuszczał z nich oczu, szczególną uwagę skupiając na Julce.

(c.d.n.)

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1)

Dalsze części:

Rozdział II (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz