Lodzia Makówkówna – Rozdział III (cz. 10)

Święta i ferie minęły spokojnie, sylwestrową noc Lodzia i Julka spędziły na prywatce u Moniki w gronie koleżanek z klasy i ich chłopaków, natomiast Karol na ten czas pojechał z kolegami w góry i miał wrócić dopiero po Nowym Roku. Ta ostatnia okoliczność nadzwyczaj mocno oburzyła Babcię, która była zdania, że oficjalny kandydat na narzeczonego powinien wiernie towarzyszyć ukochanej i pójść z nią na wspomnianą prywatkę jako jej oficjalny partner. Co prawda Lodzia nie wydawała się załamana jego nieobecnością, ale afront był przecież faktem, a wynikłe z tego cierpienie biedna dziewczyna niewątpliwie ukrywała na dnie serca…

– Ja ci to mówię, Zosiu – kiwała głową zbulwersowana Babcia. – Kiedyś było nie do pomyślenia, żeby taki prawie-narzeczony pojechał sobie gdzieś z kolegami i zostawił młodą damę samą w sylwestrową noc. On powinien tu codziennie być przy Lodzi!

– To prawda – przyznała Mamusia, również niezadowolona z takiego braku ogłady u przyszłego zięcia, o którym przecież do tej pory miała jak najlepsze zdanie. – Emilia też mogła o tym pomyśleć. On wprawdzie podobno już od pół roku był umówiony z kolegami na ten wyjazd, ale skoro sytuacja się zmieniła… A z drugiej strony, to wiesz, mamo, chyba nie ma co przesadzać. Młodzi mają teraz swoje zwyczaje, to są w ogóle inne czasy. Nie ma co się martwić, przecież wszystko i tak jest na dobrej drodze. Niedługo idą razem z Lodzieńką na tę dyskotekę… Kiedy to będzie, Lodziu? – zwróciła się do córki.

– W następną sobotę – odparła grzecznie Lodzia, zajęta tuż obok krojeniem ziemniaków na sałatkę jarzynową. – A we wtorek wracamy na lekcje tańca.

– Już ponad dwa tygodnie się nie widzieli! – zauważyła z niezadowoleniem Babcia. – A do wtorku to już będzie pełne trzy. Mnie się to wcale nie podoba, Zosiu.

– Nie brakuje ci Karolka, drogie dziecko? – zagadnęła podstępnie Ciotka Lucy.

– Bardzo mi brakuje – zapewniła ją z powagą Lodzia, wrzucając pocięte ziemniaki do salaterki i sięgając po marchewkę. – Usycham z tęsknoty.

Wielka Triada popatrzyła na nią z życzliwością i współczuciem.

– Kochane dziecko! – westchnęła rzewnie Ciotka. – Niedawno była taka malutka, a teraz jaka z niej dorosła dziewczyna! I już miłość, niedługo zaręczyny… Jak to czas leci!

– A co tam u pani Kloci, ciociu? – zapytała Lodzia, by sprowadzić dyskusję na bezpieczniejsze tory.

– A, w porządku, wszystko dobrze, drogie dziecko – podchwyciła życzliwie Ciotka. – Sprawa jest na dobrej drodze, pan mecenas wszystkiego pilnuje. W tamtym miesiącu chorował trochę, biedak, więc się opóźniło, ale już jest w dobrej formie i trzyma rękę na pulsie. Powiedział Kloci, że papiery poszły i już mu nie będzie trzeba więcej dokumentów. A, i wiesz, ciociu? – zwróciła się do Babci. – Wczoraj przyszło do Kloci jakieś pismo ze Szwajcarii, poszło już do tłumaczenia przysięgłego. Pan mecenas mówi, że jest dla nas bardzo korzystne i że sprawa może nawet zakończy się wcześniej, niż myślimy.

– I daj Boże – pokiwała głową Babcia. – Klocia tyle się już naszarpała, że przydałoby się to zakończyć. No i koszty, przecież, koszty!

Lodzia odetchnęła z ulgą nad gotowaną marchewką.

„Z tym Karolem to jeszcze będą jaja” – myślała, ignorując dalsze wywody Babci i Ciotki. – „Przecież my ze sobą nic, zupełnie nic, kompletne zero! Jak nas zaczną cisnąć, to będziemy chyba musieli umówić się na jakieś przedstawienie. Odegramy im przed nosem scenę porzucenia czy zerwania, tak dla świętego spokoju. Ja będę udawać, że rozpaczam, to może się odczepią, a on niech sobie robi, co chce, niech na przykład udaje, że zakochał się w kimś innym…”

Uśmiechnęła się do siebie, przerzucając marchewkę z deski do krojenia do salaterki.

„Co prawda nie wyobrażam go sobie zakochanego, on sam siebie pewnie też nie” – pomyślała kpiąco. – „Jeszcze chyba nie widziałam zimniejszego śledzia. A uprzejmy przy tym taki i dystyngowany… Nawet chciałabym zobaczyć, jak wygląda, gdy nim szarpią namiętności.”

Następny w kolejce był ogórek kiszony, który okazał się pusty w środku, w związku z czym na fartuch Lodzi polała się woda z kiszonki. Przez chwilę skupiła się na walce z opornym warzywem.

„A ciekawe, co z Julą i z Szymkiem” – myślała po chwili dalej. – „To jest taki fajny chłopak, mam nadzieję, że ona tego nie zawali… Przecież on jest zakochany w niej po uszy, że też tego wcześniej nie zauważyłam! Chyba mam za mało doświadczenia.”

Tu Lodzia westchnęła, wbijając nóż w kolejny ogórek.

„Przynajmniej Grzelo trochę się odczepił” – pomyślała z satysfakcją. – „Chyba pogodził się z tym, że mam narzeczonego, chociaż i tak bez przerwy gada o wypruwaniu flaków, aż się boję, żeby mi biedaka nie zaatakował na studniówce… Ależ byłby wstyd!”

W tym miejscu wyobraźnia Lodzi podsunęła jej przed oczy przerażający obraz Grzela rzucającego się w szale zazdrości na Karola i ładującego mu potężny cios pięścią w szczękę.

„Nie, nie, niemożliwe!” – wzdrygnęła się. – „On się nie odważy…”

– Ale pamiętasz, to było wtedy, kiedy Edzio… – dobiegł do jej świadomości głos Ciotki Lucy, która po tych słowach urwała gwałtownie, zatykając sobie usta ręką.

Lodzia nastawiła uszu, ale Wielka Triada nabrała wody w usta, zanim temat się rozpoczął.

– Lodziu, czy ty byś nie skoczyła do sklepu po masło? – zapytała słodko Mamusia. – Zostało nam pół kostki i powoli się kończy, jutro nic nie będzie na śniadanie. Daj, ja już skończę za ciebie to krojenie…

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Dalsze części:

Rozdział III (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz