Lodzia Makówkówna – Rozdział III (cz. 5)

Na drugi dzień niewyspana i wciąż zdenerwowana Lodzia opowiedziała wszystko Julce, oczywiście pod klauzulą ścisłej tajemnicy.

– Ale numer! – szepnęła z uznaniem Julka. – Dobra, jasne, będę się pilnować, u nas jeszcze nie byli. Może zresztą wcale nie przyjdą? Skupią się teraz na was i na tych próbkach z szafy na szczotki.

– I właśnie to będzie straszne – westchnęła ponuro Lodzia. – To jest teraz mój największy problem, nie zwariować we własnym domu… One już się domyślają, że coś wiem i zżera je ciekawość. Będę musiała coś wymyślić, żeby wyluzowały i przestały mnie maglować pytaniami, na które przecież i tak im nie odpowiem.

– Może częściej wychodź z domu? – poradziła jej Julka.

Lodzia wzruszyła ramionami.

– Przecież mnie tam już i tak prawie nie ma. Albo szkoła i fakultety do matury, albo te kursy gospodarskie, we wtorki wieczorem tańce z Karolem… To jedyne, co mnie bawi zresztą.

– Ty, a może właśnie częściej spotykaj się z Karolem? – podchwyciła Julka. – Co się tak ustabilizowaliście na tym jednym wtorku?

– No, nie wiem, może faktycznie? – zastanowiła się Lodzia. – To w sumie niegłupi pomysł. Najlepiej będzie, jak zacznę udawać zakochaną do szaleństwa, strzelę ze dwa fochy i może wtedy dadzą mi wreszcie święty spokój. One mają wielką słabość na tym punkcie.

– Na punkcie Karola?

– Też – machnęła ręką. – Ale ogólnie na punkcie tego nieszczęsnego małżeństwa przed dwudziestką. Rozczarują się co prawda w swoim czasie, ale na razie co mi szkodzi, mogę się trochę powygłupiać… Słuchaj, Jula, to jest myśl! Powinnyśmy wybrać się gdzieś z Karolem i z jego kumplami, na jakąś imprezę, dyskotekę, coś w tym stylu. Tam na uczelniach pewnie mają tego pełno, a jak nie, to zawsze coś na mieście się znajdzie. Z Karolem wszędzie mnie puszczą bez ględzenia, więc muszę korzystać. A tobie też się przyda, nie będziesz tyle myśleć o Matim.

Julka pokręciła głową z bolesną miną.

– No co? – uśmiechnęła się Lodzia. – Przecież nie pójdziesz do klasztoru przez Matiego. Ja się zresztą dalej na ciebie gniewam za tego Szymka. Wstydziłabyś się, takiego fajnego chłopaka spławić!

– Wcale go nie spławiłam – odparła spokojnie Julka.

– No jak to! – wykrzyknęła Lodzia. – Nie chciałaś z nim iść na studniówkę!

– Nie do końca. Jeszcze się zastanowię.

Lodzia przyjrzała się z uwagą przygaszonej ostatnimi czasy twarzy przyjaciółki.

– Przecież powiedziałaś mi, że mu odmówiłaś, kiedy cię zapraszał…

– Na początku owszem. Ale zmieniłam zdanie.

– Czekaj, bo nie rozumiem – zdziwiła się Lodzia. – Kiedy ty z nim gadałaś jeszcze raz?

– Spotkałam go w szatni wczoraj rano. Wiesz, tak na mnie spojrzał, że… jakoś nie mogłam go nie zagadnąć. Wróciłam do tematu i obiecałam mu, że jeszcze to przemyślę.

– O, to diametralnie zmienia postać rzeczy! – przyznała z satysfakcją Lodzia. – A co on na to? Ucieszył się na pewno?

– Bardzo.

– Ale dlaczego od wczoraj nic mi nie powiedziałaś?! Ani słówka nie pisnęłaś!

– A co ci miałam zawracać głowę? – uśmiechnęła się blado Julka. – Już masz dość własnych kłopotów z tym bandziorem. Ja cię w ogóle podziwiam, Lodźka, że ty masz jeszcze na cokolwiek czas. Szkoła, kursy, taniec, matura, Karol, teraz jeszcze policja…

– Policji akurat nie planowałam – westchnęła Lodzia. – Samo wyszło.

– To tym bardziej. Tak czy siak czas na to poświęcić musisz. Jesteś świetnie zorganizowana, ja bym wymiękła już z połową tego co ty.

– Tak mnie wychowano – wyjaśniła lekkim tonem Lodzia. – Muszę ćwiczyć multitasking, żeby wprawiać się w roli idealnej pani domu i poukładanej gospodyni. Rodzinna tradycja. Ale powiedz, Jula, co myślisz o tym wypadzie z Karolem? Mnie się to naprawdę zaczyna podobać… Ty, słuchaj! A jakbyś wzięła Szymka? Pójdziemy gdzieś razem potańczyć i sprawdzimy ich obu przed studniówką!

– No, nie wiem… – Julka aż cofnęła się o krok.

– Oj, Jula, nie wydziwiaj, trzeba coś wymyślić! – oznajmiła energicznie Lodzia. – Ja zwariuję wieczorami w domu! A potańczyć strasznie bym chciała, uwielbiam taniec, akurat miałybyśmy partnerów… Pomyśl o tym Szymku, co ci szkodzi?

– Dobra, pomyślę – obiecała z nagłą determinacją Julka. – Ale to chyba byłoby już i tak dopiero po świętach? Teraz nie będzie czasu.

– Aha, po świętach – kiwnęła głową Lodzia. – Pogadam o tym z Karolem, we wtorek mamy ostatnią lekcję tańca w tym roku, następna dopiero w styczniu. Akurat będzie karnawał, trzeba się pobawić, zobacz, przecież my nigdy nigdzie nie chodzimy!

– Może i masz rację – zgodziła się Julka. – Po studniówce trzeba będzie się już ostro zabrać za naukę. A właśnie, słuchaj, Lodźka… a propos studniówki. Kiedyś musimy się wybrać na miasto i pochodzić za tymi naszymi sukienkami.

– Racja – przyznała Lodzia. – Ale to możemy zrobić szybko, jeszcze przed świętami. Może w poniedziałek? Skoczymy do tej galerii pod zamkiem, tam jest multum sklepów z ciuchami, przejdziemy się i popatrzymy, co? Ja nie jestem wymagająca, i tak się cieszę, że mi zostawiły wolną rękę i nie każą zakładać jakiejś idiotycznej sukni sprzed potopu. Wbijam się w to tylko na rodzinne imprezy, następne będą chyba zaręczyny! – zażartowała.

Julka roześmiała się.

– Oj, Lodźka, ty to masz w domu klimaty, a niech cię! – pokręciła głową. – Podwieczorki zapoznawcze, zaręczyny, szkoda, że nie bal maskowy… Czekaj, zostajesz dzisiaj z nami na fakultety z chemii? Rafi mówił, że mają być fajne doświadczenia z kwasami.

– Niestety nie mogę – odparła z żalem. – Muszę jechać na policję.

– Z tym bandziorem to się rzeczywiście nieźle wpakowałaś – Julka popatrzyła na nią ze współczuciem. – Ale może teraz to się wreszcie skończy? Non stop się tym stresujesz, sama nic nie możesz, więc niech policja to rozwiąże i będzie spokój.

– Taką mam nadzieję – westchnęła Lodzia.

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4)

Dalsze części:

Rozdział III (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz