Lodzia Makówkówna – Rozdział IV (cz. 2)

Lodzi nie trzeba było namawiać do tańca. Z radością chwyciła za ramię Karola, który spojrzał na nią nieco zdziwiony tym spontanicznym gestem, ale nie stawił oporu, po czym wciągnęła go w roztańczony tłum, wyszukując kawałek miejsca na coraz bardziej zatłoczonym parkiecie. Reszta towarzystwa bawiła się tuż obok, jednak bardzo szybko pogubili się w ciemnym, rozmigotanym kolorami otoczeniu i tylko od czasu do czasu mignął jej to uśmiech Asi, to zielona bluzka Julki, to znów roześmiana twarz Janka.

– Super zabawa! – przyznała, kiedy po kilku szybkich kawałkach Majk dla odpoczynku puścił wolniejszy utwór. – Ten lokal jest rewelacyjny, miałeś rację!

Karol uśmiechnął się uprzejmie.

– Muzyka też fajna, nie? – zapytał od niechcenia. – Lubisz takie starsze kawałki?

– Uwielbiam! – zawołała żywo Lodzia. – Ten rock’n’roll jest jak wulkan, przy takiej muzie można się naprawdę wyszaleć. Musimy tu przychodzić częściej!

– Czemu nie? – skłonił grzecznie głowę. – Ja tu jestem chyba czwarty albo piąty raz.

„Ależ to jest śledź!” – pomyślała z rezygnacją, opierając się na jego sztywnym, emanującym kamiennym spokojem ramieniu. – „Zero ognia, zero jakiejś minimalnej iskry! Mógłby chociaż w tańcu trochę się rozluźnić, a on nic, zupełnie nic! Ciekawe, czy istnieje na tym świecie taka, która byłaby go w stanie rozgrzać? Ja na pewno nie…”

Jednak taniec i muzyka jak zawsze sprawiały jej wielką radość i przyjemność same w sobie. Gdzieś na parkiecie przemknęli koło nich Julka z Szymonem, on pochylał się nad nią i coś mówił, ona nadal miała niezadowoloną minę.

„No i coś ty ciągle taka nabzdyczona?” – zirytowała się w duchu Lodzia. – „Spław mi tylko tego Szymka, to ci nie daruję!”

Wreszcie po kolejnych kilku seriach skocznych utworów zdyszane towarzystwo postanowiło na kwadrans wrócić do stolika i czegoś się napić. Tylko Janek z Ewą zostali jeszcze na parkiecie, pozostała szóstka opadła na swoje miejsca i zajęła się łapczywym opróżnianiem wszystkiego, co tylko dało się wypić.

– Domówię jeszcze wody, wezmę z sześć butelek – rzucił Kuba i przecisnął się w kierunku baru śledzony przez pozostałych spojrzeniami pełnymi nadziei.

– Ale się wytańczyłam! – zawołała zachwycona Lodzia, spoglądając na Julkę, która wreszcie zaczęła się trochę uśmiechać. – A wy jak się bawicie?

– Fajnie – odparła bez większego przekonania. – Tylko pić się chce.

– No, niestety! – zaśmiała się Asia. – Wszystko już opędzlowane, musimy poczekać cierpliwie, aż Kuba wydębi tę wodę.

– To może potrwać, tam jest straszny tłum – zauważył Karol, wskazując w stronę baru.

W oczekiwaniu na powrót Kuby Lodzia rozglądała się od niechcenia po sali. Muzyka akurat przycichła, migające światła przygasły, parkiet opustoszał, gdyż większość tańczących udała się na przerwę, a do ich stolika dołączyli już teraz Janek z Ewą, również wołający o coś do picia. Śmiechy i okrzyki wypełniające lokal świadczyły jednak o tym, że zebrani w nim goście nadal świetnie się bawią, oczekując na rychłe wznowienie muzyki.

Lodzia spojrzała w głąb sali i uśmiechnęła się ciepło na widok rozczochranego Majka, który stał w swoim kącie z płytami i brylował tam w jakimś licznym, roześmianym towarzystwie. Ich wesołe wybuchy śmiechu dobiegały aż do miejsca, gdzie siedziała. Nagle drgnęła i pobladła. Jeden z mężczyzn, którzy stali obok Majka z kuflami piwa w rękach i najgłośniej się z nim przekrzykiwali, odwrócił się nieco bardziej w stronę sali, słabe światło padło mu na twarz i… Lodzia rozpoznała bandziora.

„Boże drogi!” – pomyślała w panice, czując, że drętwieje. – „To przecież on!”

Patrzyła jak urzeczona. Choć dzieliło ich co najmniej dziesięć metrów ciemnej sali, nie miała wątpliwości, że to był bandzior. Doskonale już znała jego twarz, choć bez podbitego i opuchniętego oka widziała go przelotnie tylko dwa razy. Był dziś ubrany w równie luźnym stylu jak Majk w jasną, dżinsową kurtkę zarzuconą na prosty, czarny t-shirt; w ręku trzymał kufel z piwem, z którego pociągał od czasu do czasu porządnego łyka, śmiejąc się i żartując z resztą mieszanego towarzystwa. Po raz pierwszy, pomimo słabego oświetlenia, Lodzia mogła mu się przyjrzeć dokładnie i bez przeszkód, zatopiona w mrokach restauracyjnej części sali.

Podobnie jak w listopadzie, gdy doznane urazy zniekształcały mu twarz, tak i dziś nie potrafiła określić, w jakim dokładnie był wieku, jednak pomimo luźnego stroju widać było po nim, że z młodzieńczych lat już wyrósł dawno temu. Całe towarzystwo było zresztą w podobnym przedziale wiekowym, wszyscy mieli na oko po trzydzieści kilka, a może i czterdzieści lat, przy czym niektórzy z nich, zwłaszcza kobiety, ubrani byli bardzo elegancko. Co prawda zachowywali się równie beztrosko jak Majk, jednak dystans wiekowy względem studenckiego towarzystwa zebranego na sali był znakomicie wyczuwalny.

W następnej chwili Majk ze śmiechem poklepał bandziora po plecach, ten zaś wyciągnął rękę i wśród kolejnych wybuchów śmiechu przybił z nim spektakularną piątkę.

„Dobrze się znają” – zdziwiła się Lodzia. – „Kto by pomyślał… A może ten Majk też jest członkiem gangu?!”

Myśl ta zmroziła ją natychmiast i niepokój ścisnął jej serce. No tak, to było nawet prawdopodobne… Owo eleganckie towarzystwo mogło być szajką dilerów, która przyszła tutaj rozprowadzać towar! Majk o tym wiedział lub nie, ale działo się to ewidentnie w jego knajpie!

„Powinnam chyba powiadomić Leśniewskiego” – myślała w rozgorączkowaniu. – „To mój obywatelski obowiązek i jedyna szansa, żeby to zakończyć. Niech go przypudłują, będzie wreszcie święty spokój!”

(c.d.n.)

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1)

Dalsze części:

Rozdział IV (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


2 komentarze

  • Elżbieta

    14 maja 2019

    Czekam na kolejną część.

    Reply
    • Katarzyna Demańska

      14 maja 2019

      Będzie jutro :))

      Reply

Dodaj komentarz