– No i zobacz, jaki mamy idiotyczny plan – narzekała Julka w drodze na przystanek. – A Szymek ma jeszcze gorszy, teraz przez dwa miesiące będzie harówka jak w jakimś kołchozie…
– Posiedzimy w szkole codziennie do szesnastej – westchnęła Lodzia. – A pomyśl, że ja wieczorami jeszcze chodzę na te moje kursy u sąsiadek… Dobrze, że chociaż w piątki nic nie mam, a w środy tylko co dwa tygodnie. Chyba muszę uświadomić mamie, że jeśli mam normalnie zdać maturę, to w tym semestrze z czegoś powinnam zrezygnować.
– Taniec sobie daruj – poradziła jej Julka. – Już masz taką wprawę, że po co ci lekcje? A jakby co, to Pablo przeszkoli cię za darmo – mrugnęła do niej porozumiewawczo.
– Bardzo śmieszne – wzruszyła ramionami Lodzia. – Wysiliłaś się, Jula, serio. Zresztą Pablo jest teraz zawalony jeszcze bardziej niż ja.
– Fakt, słyszałam – przyznała Julka. – Szymek mówił mi, że mieli spotkać się we dwóch, żeby pogadać, umawiają się od dawna, ale Pablo do tej pory nie dał rady wyrwać się z pracy. Podobno mają tam teraz zachrzan nie z tej ziemi.
– To Szymek trzyma z nim taki bliski kontakt? – zdziwiła się Lodzia.
– Czy bliski, to nie wiem – odparła oględnie Julka. – Ale mieli spotkać się na dłużej, żeby pogadać o tym prawie.
Lodzia spojrzała podejrzliwie na przyjaciółkę.
– O jakim prawie? Ja nic nie wiem…
– Nie mówiłam ci, że Szymek chce iść na prawo? – zdziwiła się Julka. – No, może i nie mówiłam… W każdym razie myśli o tym od dawna, a Pablo kończył przecież prawo i pracuje w zawodzie. Zgadali się na studniówce, że poopowiada mu przy piwie, jak tam jest, czy ciężko, jakie są perspektywy… Co prawda kończył te studia już jakiś czas temu, ale to się podobno tak bardzo nie zmienia.
– Widzę, że Szymek poważnie podchodzi do kwestii swojej przyszłej kariery – uśmiechnęła się Lodzia. – Nie mówiłam ci, że to odpowiedzialny chłopak? – dodała znacząco.
Julka udała, że nie zwróciła uwagi na tę ukrytą sugestię.
– Na pewno – odparła lekko. – Akurat mu się trafiło, że dzięki tobie poznał tylu ludzi z branży prawniczej. Z tym Wojtkiem prokuratorem też o tym gadali w Anabelli. Oni z Pablem studiowali razem, tylko Wojtek był kilka roczników wyżej i poszedł w prawo karne, a Pablo w coś tam innego… I ten Kajtek też jest prawnikiem, a Anita pracuje z Pablem w jednej kancelarii. Nie wiem, co tam robią dokładnie, ale widać, że na brak zajęcia nie narzekają – zaśmiała się. – Skoro nawet po nocach muszą siedzieć w jakichś papierach…
– To może niech lepiej Szymek dobrze przemyśli te swoje studia – pokiwała sceptycznie głową Lodzia. – Jeszcze ma czas zmienić zdanie.
– Raczej nie zmieni. Jest tak zdecydowany jak ty na polonistykę.
– Przynajmniej nikt mu nie powie, że to niepraktyczne – uśmiechnęła się Lodzia.
Uśmiech jednak natychmiast zgasł jej na twarzy na widok wysokiej sylwetki przechodzącego w głębi ulicy Grzela.
– A zauważyłaś, jaki Grzelo teraz grzeczny? – zagadnęła Julka, która również zwróciła na niego uwagę. – Chyba odpuścił już sobie, a może po prostu po tej akcji na studniówce nabrał w końcu respektu.
– I dobrze – odparła z satysfakcją Lodzia. – Skoro nic nie wyszło z wypruwania flaków…
Julka parsknęła śmiechem i obie w milczeniu obserwowały Grzela, który chwilę potem zniknął za rogiem ulicy. Doszły już do przystanku i zatrzymały się na brzegu chodnika.
– A co z Karolem? – zmieniła temat Julka.
– Siedzi jeszcze w domu z tą skręconą nogą – westchnęła Lodzia. – Zadzwoniłam do niego w sobotę dla świętego spokoju, bo mama z ciocią już mi żyć nie dawały. Mówi, że dobrze mu się to leczy, lekarz powiedział, że pod koniec przyszłego tygodnia może ściągną mu gips.
– Bardzo przejął się tym, że nie mógł iść z tobą na studniówkę? – zaciekawiła się Julka.
– E tam! – machnęła ręką Lodzia. – Trochę mu było głupio ze względu na mnie, ale zapewniłam go, że dobrze się bawiłam, więc ucieszył się, że sprawa skończona, i tyle. Jego w ogóle nie obchodzi, co ja robię, gdzie i z kim jestem… i wzajemnie. Ale zachowujemy poprawne relacje, zresztą to jest bardzo w porządku chłopak.
– Też tak uważam – przyznała Julka. – Może trochę sztywny, ale z drugiej strony taki, powiedziałabym… dystyngowany. Pewnie zostanie jakimś dyplomatą.
– Niewykluczone – uśmiechnęła się Lodzia. – Jak skończy te stosunki międzynarodowe, to kto wie? Może wysoko zajść. Nadawałby się na ministra, ambasadora albo kogoś w tym stylu. Pablo bardzo chce go poznać – dodała nawiasem.
– Pablo? – Julka spojrzała na nią spod oka. – I co, będzie mordobicie?
– No coś ty! Zwariowałaś?! – obruszyła się Lodzia.
– No tak, Pablo to nie Grzelo! – roześmiała się Julka. – On rozmawia z ludźmi inaczej… Ale po co mu ta znajomość?
– Jego zapytaj – poradziła jej Lodzia. – Ja wolę nie wiedzieć.
– Pewnie jest o niego zazdrosny – pokiwała głową Julka. – Już na studniówce był, non stop o niego wypytywał… On naprawdę na ciebie leci, Lodźka, i nawet się z tym nie kryje. Powiedz, widziałaś go od tamtego czwartku?
– Nie – odparła Lodzia, wpatrując się w ośnieżony chodnik pod nogami. – Raz z nim tylko gadałam przez telefon… Szymek kontaktuje się z nim o wiele częściej, więc jakby co, to jego wypytuj o newsy – dodała z uśmiechem.
Julka zerknęła na nią z lekkim rozczarowaniem.
– A wracając do Karola… – podjęła po chwili neutralnym tonem. – Jak sobie radzisz w domu? Dalej ci pewnie trują o tych zaręczynach?
– A jak myślisz? – zaśmiała się Lodzia. – Ciocia planuje już nawet menu! Jak zwykle ma zamiar upiec na tę okazję makowiec, to jej sztandarowy popis kulinarny, bez niego żadna ważna impreza nie może się odbyć. A ja nie mam jakoś odwagi powiedzieć im, że nic z tego. Czasami chciałabym mieć więcej tupetu, jak ten mój wuj Edward. Nigdy go nie widziałam, ale i tak jest moim idolem, to jedyny facet z jajami w całej historii rodziny Makówków… Pamiętasz, mówiłam ci o nim.
– Aha, pamiętam, ciekawa historia.
– Nawet znalazłam jego zdjęcie – ożywiła się Lodzia, ściągając plecak z ramienia. – Czekaj, pokażę ci!
– Serio? – zdziwiła się Julka. – Mówiłaś, że usunęły wszystkie zdjęcia…
– Tak, ale to jedno znalazłam kiedyś przypadkiem w szpargałach na strychu – wyjaśniła jej, wyciągając portfel i wygrzebując z niego ukrytą głęboko fotografię. – Jeszcze w tamtym roku, jak sprzątaliśmy z tatą na święta. Czekaj… o, jest! Zobacz.
– Aha… No, powiem ci, że przystojniak z tego twojego wuja. Wyjątkowy.
– Tak wyglądał w młodości – podkreśliła Lodzia. – Teraz na pewno mocno się zmienił i już bym go nie rozpoznała, bo mam tylko to jedno zdjęcie.
– A kto to jest ta dziewczyna? – zainteresowała się Julka. – Trochę podobna do ciebie.
– To moja mama. Mówiłam ci przecież, że to jej starszy brat. Wyklęły go po tym, jak wyniósł się z domu po jakiejś ostrej awanturze. Mam wrażenie, że od dawna tego żałują, pewnie chętnie by go przyjęły z powrotem na łono rodziny, ale podejrzewam, że teraz to on nie chce ich znać. Nie dziwię mu się wcale… i bardzo bym chciała mieć taki charakter jak on. Szkoda, że go nie znam, pomyśl tylko, jaką trzymalibyśmy sztamę duchową na tych wszystkich pompatycznych uroczystościach rodzinnych!
Podjechał autobus.
– No dobra, to nasz, wsiadamy – powiedziała z ulgą Lodzia. – Nie wiem, jak ty, Jula, ale ja muszę się dzisiaj wcześniej położyć i wyspać. Jutro na siódmą trzydzieści, dobrze, że chociaż dni teraz dłuższe i o szóstej już jest jasno…

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Dalsze części:
Rozdział IX (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)