Zobaczyła go z daleka. Stał przy samochodzie zaparkowanym na Jeżynowej w miejscu, gdzie rozmawiali kilka godzin temu. Tym razem był ubrany w długi, wełniany płaszcz zimowy, ten sam, w którym widziała go już dwa razy na mieście. Mętne światło sodowej latarni padało na jego sylwetkę, która odcinała się czernią na pomarańczowo oświetlonym śniegu.
Dostrzegł ją natychmiast, kiedy objuczona dwiema brezentowymi torbami wyszła zza rogu ulicy, i podszedł szybkim krokiem, by odebrać ciężar z jej rąk. Jego twarz rozświetlał uśmiech, który odbijał się również w jego oczach, patrzących na nią spod tej samej co wcześniej czarnej czapki.
– Widzę, że mamy trochę bagażu – powiedział wesoło, prowadząc ją do samochodu i otwierając bagażnik. – Tym razem sernik, wuzetka czy jeszcze coś innego?
– To nie ciasto! – zaśmiała się Lodzia. – To są moje akcesoria balowe, buty, zapasowe ubrania, kosmetyki, takie rzeczy…
Bandzior obejrzał z ciekawością trzymane w rękach torby i pokiwał głową.
– Ja bym się w coś takiego spakował na dwa tygodnie w góry – zażartował, wkładając je do bagażnika. – Ale kobiety mają znacznie większy rozmach…
Lodzia wzruszyła ramionami.
– No dobrze – uśmiechnął się, zatrzaskując klapę bagażnika. – Wsiadamy szybko, kociaku, bo strasznie zimno się robi.
Lodzia drgnęła z oburzenia na formę, w jakiej się do niej zwrócił, pomyślała, że powinna zaprotestować wobec tej zuchwałości… ale jakoś się nie odważyła. Po co zresztą miała prowokować niewygodne tematy? Udała, że nie zwróciła na to uwagi.
Bandzior otworzył przed nią uprzejmym gestem drzwi pasażera, poczekał, aż wsiądzie, zatrzasnął je, po czym sam zasiadł za kierownicą, odpalił silnik i spojrzał na dziewczynę, opierając się ramieniem o kierownicę. Jego oczy w półmroku wydawały się całkowicie czarne, kiedy jednak pochylił się nieco mocniej w jej stronę, błysnęły w słabym świetle jak dwa ogniste płomyki. Lodzia zadrżała lekko.
– Powiedz mi coś, Lea – zagadnął. – Wiem, że zabierasz mnie na studniówkę tylko po to, żeby uniknąć pójścia ze mną na łyżwy. Jednak fakt pozostaje faktem. Czy, formalnie rzecz ujmując, mam dziś jakieś szczególne obowiązki jako twój partner studniówkowy?
– Nie – pokręciła głową, mnąc nieco nerwowo w rękach rękawiczki, które położyła sobie na kolanach. – Nie ma formalnych wymogów. Masz mi po prostu towarzyszyć przez ten jeden wieczór. Bez żadnych dodatkowych warunków.
– Rozumiem. Wolałbym jednak znać dokładniej zakres wymagań. Mam takie skrzywienie zawodowe, że lubię mieć porządek w papierach. Poza tym dawno nie byłem na tak poważnej imprezie – dodał żartobliwie. – Nie chciałbym skompromitować ani ciebie, ani siebie. Ustalmy więc warunki. Bez wątpienia mam być uprzejmy, zabawny, na ile się da ogarnięty, mam stosować się do poleceń i prezentować dobre maniery. Czy coś jeszcze?
– To wystarczy – uśmiechnęła się Lodzia.
– I przede wszystkim zadbać o to, by moja dama dobrze się bawiła – dokończył znacząco.
– Byłoby miło, ale tego nie wymagam bezwzględnie – odparła zdystansowanym tonem. – Tam będą tłumy, nikt nie będzie zwracał na nas uwagi. Wystarczą względnie dobre maniery i podstawowa umiejętność dostosowania się do sytuacji.
– Wszystko jasne – uśmiechnął się bandzior. – Postaram się stanąć na wysokości zadania. Dostałem niespodziewaną szansę na zaprezentowanie się choć raz z nieco lepszej strony i nie mogę tego zmarnować. Mam tremę jak przed akademią w szkole.
Roześmiali się lekko oboje. Zerknął na nią raz jeszcze z uwagą, po czym odwrócił się do kierownicy i nonszalanckim gestem zwolnił hamulec ręczny.
– No to w drogę – rzucił wesoło.
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8)
Dalsze części:
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)