Lodzia Makówkówna – Rozdział VI (cz. 2)

Zostawiwszy obu swych towarzyszy na korytarzu, weszły do sali geograficznej, gdzie Magda i Monika, obie już gotowe, właśnie spryskiwały sobie nawzajem fryzury ostatnią warstwą lakieru do włosów.

– Cześć, dziewczyny! – zawołała w przelocie Julka, rzucając pośpiesznie swoje bagaże na wolną ławkę. – Madziu, super masz sukienkę! Wyglądasz rewelacyjnie.

– Dzięki, wy też – uśmiechnęła się Magda. – Ale co wy takie zapóźnione w rozwoju, dopiero przebieracie się w buty?

– No co ci poradzę, piętnaście minut czekaliśmy z Szymkiem na dole na Lodźkę – wyjaśniła Julka, rozkładając ręce. – Przyszła w ostatniej chwili, bo musiała jeszcze po drodze poderwać faceta.

Lodzia uśmiechnęła się tylko do siebie, wyjmując z torby swoje lakierowane szpilki.

– Serio, Lodziu? – zainteresowała się Magda. – Ale jak to poderwać? Przecież miałaś przyjść z narzeczonym, właśnie chciałyśmy go sobie obejrzeć…

– Niestety, nie będzie go dzisiaj – odparła Lodzia, ściągając ostrożnie zimowe buty. – Rano skręcił nogę w kostce i musieli mu założyć gips.

– Żartujesz! – wykrzyknęła Monika.

– Nie. Musiałam przyjść z kimś innym w zastępstwie.

Koleżanki patrzyły na nią z niedowierzaniem.

– Ale numer! – pokręciła głową Magda. – Nogę skręcił w sam dzień studniówki? Ty to masz przygody, a niech cię… Czekaj, a kto to jest ten na zastępstwie?

– A bo ja wiem? – wzruszyła ramionami Lodzia. – Taki jeden, trochę z przypadku.

– Ale też jakiś przystojniak ze stosunków międzynarodowych?

– Nie, to nie student. Stary dziad – wyjaśniła jej uprzejmie Julka, zakładając swoje wieczorowe buty na obcasie. – Ma trzy dychy albo i więcej.

– No coś ty?! – zdumiała się Monika, patrząc na Lodzię jak na ufoludka. – Lodziu, serio? Z jakimś wapniakiem przyszłaś?

– Aha – odparła beztrosko Lodzia, uśmiechając się na widok zaskoczonych min obu koleżanek. – Ma lekko po trzydziestce. No i co się tak na mnie gapicie? To w sumie nieważne, wypożyczyłam go tylko na dzisiejszy wieczór.

– Wypożyczyłaś? – powtórzyła zdezorientowana Magda.

– Madzia, no weź nie truj – jęknęła z lekkim zniecierpliwieniem Julka. – Wiesz, Lodźka ma taką specjalną wypożyczalnię facetów do towarzystwa, dzisiaj nie było za dużego wyboru, więc wzięła trochę przechodzony egzemplarz po trzydziestce. No co, nie rób takiej głupiej miny! – zaśmiała się. – Egzemplarz, jak zdążyłam zauważyć, od strony wizualnej prezentuje się całkiem nieźle, więc nie ma o czym mówić.

Magda popukała się po głowie i chciała coś jeszcze dodać, ale w tym momencie przez drzwi wsadziła głowę Martyna.

– Madziu, twój Misiek cię szuka, coś bredzi o jakichś kolczykach…

– A cholera, faktycznie! – wykrzyknęła Magda. – Dałam mu kolczyki do kieszeni na przechowanie, miałam je założyć i na śmierć zapomniałam… Dobra, lecę! Lodziu, pamiętaj, musisz mi koniecznie pokazać tego twojego starego dziada, umieram z ciekawości!

– Nie ma sprawy – mruknęła Lodzia, schylając się, by założyć szpilki.

Wyprostowawszy się, stanęła przed specjalnie na ten wieczór zawieszonym na ścianie lustrem, aby sprawdzić, czy fryzura pozostała nienaruszona, po czym znieruchomiała na widok odbicia Julki, która wzięła do ręki różę od Szymona i przyglądała się jej z miną świadczącą o jakichś złych zamiarach. W następnej chwili rozległ się suchy trzask – to Julka zdecydowanym gestem złamała łodygę kwiatu tuż u jego nasady i syknęła przy tym, ukłuwszy się w palec.

– Jula! – wykrzyknęła z oburzeniem Lodzia, odwracając się od lustra. – Co ty robisz, do diabła! Czyś ty zwariowała?!

Bezceremonialne zniszczenie róży będącej podarunkiem od zakochanego chłopaka wydało jej się takim świętokradztwem, że na moment aż zabrakło jej powietrza.

– Co ty wyprawiasz, wariatko jedna… – pokręciła głową.

– Nic – odparła spokojnie Julka. – Nie drzyj się, tylko chodź tutaj i pomóż mi to wpiąć.

– Co? – zdumiała się Lodzia. – Gdzie wpiąć?

– A gdzie można wpiąć kwiatka, zastanów się? – warknęła niecierpliwie Julka. – We włosy chcę to wpiąć, sama nie dam rady… Weź te wsuwki i przyhacz mi to jakoś, czasu nie ma.

Lodzia załapała ideę i ze stanu oburzenia miękko przeszła w ulgę. Więc jednak… Pomysł wpięcia kwiatu we włosy uznała za znakomity i z zapałem przystąpiła do jego realizacji. W istocie, trudno było wyobrazić sobie lepsze uhonorowanie podarunku od Szymona, tym bardziej, że Julka wyglądała z nim prześlicznie. Nasycona czerwień róży cudnie kontrastowała z jej czarnymi włosami, ożywiając w subtelny sposób jej balową kreację.

– Czekaj, pokaż mi to, nachyl się jeszcze trochę w moją stronę – powiedziała Lodzia, wpinając jej we włosy ostatnią wsuwkę. – Trzeba tu porządnie podczepić, żeby się trzymało…

– Tylko uważaj, bo to cholerstwo kłuje – ostrzegła Julka.

– Dam radę. Czekaj. No już! Ej, Jula… świetnie to wygląda!

Julka rzuciła szybkie, usatysfakcjonowane spojrzenie w lustro.

– Dobra, idziemy – odparła neutralnym tonem. – Już osiemnasta… A ty też masz bardzo fajny fryz, ci powiem. Sama zmontowałaś?

– Ciocia mi pomogła – uśmiechnęła się Lodzia. – To moja nadworna fryzjerka na ważne okazje. Rzeczywiście fajnie jej dzisiaj wyszło, też mi się podoba.

Wyszły z sali trzy minuty po osiemnastej, jednak do rozpoczęcia zabawy i tak było jeszcze daleko. W szkole panował pełen podniecenia gwar, na górnym piętrze gęstniał tłum, z udekorowanej sali gimnastycznej dobiegały na przemian urywane dźwięki muzyki, śmiechy i łomoty wskazujące na to, że czwarta C montowała ostatnie rekwizyty potrzebne im do części artystycznej, zaś pod oknami holu wynajęci kelnerzy kończyli przegląd nakrytych już i zastawionych stołów. Nie było jednak jeszcze nauczycieli, bez których bal nie mógł się rozpocząć.

(c.d.n.)

Źródło: unsplash.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1)

Dalsze części:

Rozdział VI (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz