Lodzia Makówkówna – Rozdział VIII (cz. 8)

„Sympatyczni ludzie” – myślała Lodzia, zerkając po rozgadanym towarzystwie. – „I Majk, i ten prokurator… tamci dwaj i te kobiety też. Gangster rozwalił ich dzisiaj na łopatki tym, że mnie tu ściągnął, intryga się udała, ledwo żyją ze śmiechu. Tylko jak ja się teraz z tego wyplączę? Te niezapominajki nie są przecież bezinteresownym podarunkiem…”

Wesoła rozmowa przy stole toczyła się od półtorej godziny, Majk dopilnował uruchomienia dyskoteki i zostawił ją pod pieczą swojego asystenta, sam zaś wrócił do gości i z powrotem usiadł na swoim krześle obok Szymona i Julki.

– Dziewczyny nie piją, ani jedna? – zdziwił się. – A co to za zwyczaje, drogie panie? Te dwie młode damy z liceum to jeszcze nic dziwnego, wyrobią się później, ale wy?

Dominika wzruszyła ramionami, sięgając po butelkę z wodą.

– A jak myślisz, kolego, kto po imprezie odwiezie do domu pijane zwłoki naszych mężów?

Panowie oburzyli się natychmiast.

– Jakie zwłoki! – zawołał Kajtek. – Ja mogę wypić hektolitr i przejść po linie z zamkniętymi oczami! Poza tym pijemy po dwa albo trzy i tyle. Widziałaś, żeby ktoś się upił taką ilością?

– Ale po trzech za kółko już nie wsiądziesz, chojraku – zauważyła pobłażliwym tonem Justyna. – Daleko byś nie zajechał… Poza tym przy policyjnej kontroli natychmiast tracisz prawko.

– Widzisz, Majk, jak dobrze mieć niepijącą małżonkę? – powiedział Wojtek, dolewając sobie piwa. – Nie musimy się ograniczać, wracamy wygodnie własnym samochodem… Pomyślelibyście o tym obaj z Pablem.

– E, daj spokój! – machnął lekceważąco ręką Majk. – Ja jeszcze za młody na to jestem.

– Jasne, za młody! – parsknęła kpiąco Justyna.

– Poza tym zauważ, że ja nie muszę nigdzie jechać – dodał Majk, odgarniając sobie nonszalanckim gestem włosy do tyłu. – Mogę się zawsze przespać na zapleczu, a do domu mam blisko, w podbramkowych sytuacjach daję radę perpedesem.

– Fakt, Pablowi bardziej by się przydała taka funkcjonalność – przyznała Dominika. – Pamiętacie, jak kiedyś po imprezie niewyraźnie wybełkotał adres w taksówce i gość wywiózł go na drugi koniec miasta?

Towarzystwo roześmiało się.

– I dopiero jak zapłacił i wysiadł, skapnął się, że coś jest nie tak – dopowiedział Maciek.

– Nawet nie od razu – sprostował wesoło Pablo. – Najpierw z dziesięć minut szukałem mojego bloku i nie mogłem się nadziwić, że go nigdzie nie ma…

– Frajer! – prychnął śmiechem Majk.

– I widzisz? – pokiwała głową Justyna. – Jakbyś miał prywatnego kierowcę, to po imprezie miałbyś nie tylko podwózkę, ale i darmowe holowanie z samochodu prosto do łóżka. My to nieraz praktykujemy z dziewczynami – dodała, zerkając znacząco na Wojtka, który uśmiechnął się do niej niewinnie. – Zamiast wydawać kasę na taryfy, powinieneś poszukać zmotoryzowanej żony albo zainwestować w jej kurs na prawo jazdy.

– Nie podpuszczaj go, hetero! – zaśmiał się Majk. – Bo jeszcze biedak weźmie to na poważnie i będziesz go miała na sumieniu!

– Przekonałaś mnie – powiedział Pablo do Justyny. – Zapamiętam twoją radę i kurs na prawko zafunduję jej od razu na wjazd.

– A do tego zadbaj o jakieś szkolenie w zakresie reanimacji zwłok – poradziła mu Dominika, patrząc złośliwie na Kajtka. – To też się co do zasady przydaje po imprezach.

– O to się nie boję – uśmiechnął się Pablo, puszczając szelmowskie oko do Lodzi. – Zresztą jeden kurs więcej w ramach edukacji przedmałżeńskiej to chyba nie problem…

Spojrzała na niego z politowaniem i wzruszyła ramionami.

– Kurs reanimacji, bardzo śmieszne! – zawołał Kajtek. – Ja ci dam lepszą radę, Pablo! Zainwestuj trochę tych swoich dywidend giełdowych i od razu kup swojej przyszłej drugi samochód, jeśli chcesz, żeby twój ocalał po takich podwózkach. Ja ostatnio po manewrach w wykonaniu mojej żony spędziłem pół dnia u lakiernika!

Wszyscy roześmiali się gromko w sposób wskazujący, że temat lakiernika był im od dawna dobrze znany.

– O, ty draniu jeden! – wykrzyknęła oburzona Dominika. – Miałeś cicho siedzieć, była umowa czy nie?! Doigrałeś się! Dzisiaj wracasz na piechotę!

– No, kochanie, nie rób mi tego – śmiał się Kajtek, obejmując ją ramieniem. – Chcesz mnie jutro szukać w jakimś rowie? Zimno jest, zamarznę na bank. Wojtek, powiedz mojej małżonce, że będzie odpowiadać za umyślne spowodowanie śmierci, mamy na to świadków.

– Jakich świadków, misiu? – uśmiechnęła się pobłażliwie Justyna. – Nietrzeźwi świadkowie nie są wiarygodni, zapomniałeś o tym? My, kobiety niepijące, trzymamy ze sobą sztamę, nie, dziewczyny? Nie zaświadczymy przeciwko Dominice. A tym twoim zapitym kumplom spod ciemnej gwiazdy i tak nikt nie uwierzy.

– Widzisz, Kajtek? – pokiwał filozoficznie głową Wojtek. – Poddaj się od razu i wracaj grzecznie pod pantofel. One robią z nami, co chcą. Już jednego przez kobietę musiałem wyciągać z pudła, nie chcę jutro po ciebie jeździć do kostnicy.

– E tam, ona mu tego nie zrobi! – zawołał Maciek. – Prawda, Dominika? Nasze dziewczyny mogą sobie trzymać sztamę, ale i tak mają jedną wielką słabość, której nie przeskoczą!

– O, doprawdy? – zaciekawiła się Asia. – Niby jaką?

– Taką, że nas kochacie! – rozłożył ręce Maciek. – No, zaprzeczcie, drogie panie! Nas się nie da nie kochać. Chociaż przyznam, że was też!

Wszyscy roześmiali się, Kajtek ucałował czule Dominikę na znak pojednania i wśród oklasków polały się kolejne strumienie piwa.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7)

Dalsze części:

Rozdział VIII (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


2 komentarze

  • Bogusia

    4 lipca 2019

    Jedna z lepszych części.

    Reply
    • Katarzyna Demańska

      6 lipca 2019

      Dziękuję.

      Reply

Dodaj komentarz