„Ależ to jest gagatek!” – myślała Lodzia, ochłonąwszy nieco po doznanych wrażeniach. – „Rasowy donżuan z zabójczą gadką i oczami głodnej kobry. Ciekawe, ile niewieścich serc już połamał po drodze ten potężny dżinn… bo niestety następne w kolejce jest moje…”
Minęli już dawno przystanek i dochodzili powoli do kamienicy przy Zamkowej sześć, przy której panował dziś nadzwyczajnie duży ruch.
– A co tu się dzieje? – zdziwił się Pablo.
W bramie i na schodach prowadzących w dół tłoczyła się duża, kilkudziesięcioosobowa grupa elegancko ubranych osób. Mężczyźni byli w garniturach pod krawatem, kobiety w szykownych garsonkach i kostiumach, przy czym część z nich stanowili zagranicznicy, których można było poznać głównie po azjatyckich rysach.
– To chyba jakaś wycieczka do Majka – domyślił się Pablo. – Chodź, kochanie, zejdziemy i sprawdzimy, czy jest jeszcze jakieś miejsce. Jeśli nie, wyniesiemy się gdzie indziej.
Uprzejmym gestem ręki poprosił stojących na schodach ludzi, by umożliwili im przejście, i oboje z Lodzią zeszli na dół. Po wejściu na salę okazało się, że część osób z tej samej grupy była już w środku, zajmowali właśnie miejsca przy stolikach pilotowani przez przejętą rolą kelnerkę, podczas gdy kolejne dwie podawały siedzącym już w głębi sali gościom zupę w eleganckich miseczkach.
W następnej chwili z zaplecza wypadł Majk, dziś zdenerwowany, bez cienia uśmiechu na twarzy, w narzuconym luźno na ubranie białym, kuchennym fartuchu.
– O, cześć, Pablo! – rzucił, podając mu rękę. – Cześć, Lodziu, co za niespodzianka… Miło was widzieć, ale dzisiaj niestety długo z wami nie pogadam, mam jazdę nie z tej ziemi.
– Właśnie widzimy – odparł Pablo, rozglądając się z zaciekawieniem po sali. – Co to, jakąś zagraniczną wycieczkę przyjmujesz?
– A, daj spokój! – machnął ręką Majk. – Delegacja z banku na zamówiony obiad. Miało być góra trzydzieści osób, przywieźli dwa razy tyle. Katastrofa.
– Przecież upchniesz ich jakoś, jest miejsce – zauważył Pablo.
– Miejsce tak, gorzej z żarciem – pokręcił głową Majk. – Mamy pod ręką porcje dla trzydziestu paru osób, zupa zawsze jest, ale drugie danie według zamówienia leży mi na łopatkach. Jakieś nieporozumienie nam się wkradło, nie wiem, kto w końcu zawalił, nie dogadaliśmy się po prostu. A do tego jak pech, to pech, mam dzisiaj na garach tylko panią Wiesię, dwie kucharki na zwolnieniu… Sam przed chwilą sałatkę kroiłem, ale teraz muszę tu być i pilnować organizacji. Trzeba będzie połowie z nich dać coś innego z karty, będzie konsternacja, bo zamawiali konkretny zestaw. Szlag by to trafił! No nic, kochani, muszę lecieć…
Pablo popatrzył na niego ze współczuciem.
– Czekaj, może jakoś ci pomóc? – zatrzymał go, zerkając na Lodzię, która przytaknęła z entuzjazmem. – Gdzieś podjechać, coś kupić, przywieźć, załatwić? Mamy samochód pod ręką.
– Nic mi nie pomożesz – uśmiechnął się blado Majk. – Produkty mamy, tylko kucharek brakuje. Możesz ewentualnie stanąć smażyć dorsza i kroić sałatkę pod zamówienie, pani Wiesia ma już kwadrans opóźnienia… Ale obawiam się, że przy twoim mistrzowskim wsparciu opóźnienie urosłoby mi do godziny! – zaśmiał się, klepiąc go przyjacielskim gestem po ramieniu.
– No, akurat w tym rzeczywiście ci nie pomogę – pokręcił głową Pablo.
Stojąca dotąd cicho Lodzia aż podskoczyła na te słowa.
– Ale przecież ja mogłabym pomóc! – zawołała w olśnieniu.
Obaj mężczyźni spojrzeli na nią zaskoczeni. Majk uśmiechnął się.
– To miło z twojej strony, Lodziu, ale chyba niewiele wskórasz – powiedział, przyglądając jej się z rozbawieniem. – I tak nie wyrobimy się na czas, szkoda twojego trudu. W każdym razie dziękuję ci za dobre chęci.
– Nie wygłupiaj się! – rzuciła z uporem. – Mów tylko, co mam robić!
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Dalsze części:
Rozdział XI (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)