Kelnerka odeszła, zaś Kuba z Jankiem zabrali się za odkapslowywanie piwa i rozlewanie go do kufli. Lodzia również odkręciła swoją butelkę z wodą i nalała jej sobie do szklanki. Nagle ręka zadrżała jej na wspomnienie pamiętnych chwil sprzed dwóch miesięcy, kiedy siedziała w Anabelli w tym samym towarzystwie, z Karolem obok, i piła wodę z takiej samej szklanki. Czekała wtedy na komisarza Leśniewskiego i obserwowała w napięciu bawiącego się z przyjaciółmi bandziora.
„To było już lata świetlne temu” – przebiegło jej przez głowę. – „Na serio myślałam, że to jakiś diler narkotyków. I on tak wtedy na mnie spojrzał… Boże!”
Wspomnienie tamtego spojrzenia zdumionych, ciemnych oczu, które sparaliżowało ją na kilka długich sekund, wróciło do niej jak bumerang i przeszyło ją na nowo elektryzującym dreszczem. Nagle uświadomiła sobie, że już wtedy nie było dla niej ratunku…
„Ja już wtedy byłam załatwiona” – pomyślała. – „Od początku nie miało znaczenia, kim on jest. Gdyby naprawdę był jakimś dilerem czy nawet mordercą, zakochałabym się w nim dokładnie tak samo! Może tylko zajęłoby mi to trochę więcej czasu…”
Przez myśl przebiegło jej, że gdyby bandzior okazał się przestępcą, być może wcale nie byłaby w gorszej sytuacji niż dziś. Nie miałby wtedy nad nią takiej przewagi. To byłoby trudne uczucie… o tak, trudne… lecz kto wie, czy paradoksalnie nie o wiele łatwiejsze?
„Na pewno znowu byśmy się spotkali” – myślała, patrząc w swoją szklankę i nawet nie udając, że słucha toczącej się obok rozmowy. – „Ja bym zeznawała jako ważny świadek w jego sprawie, może nawet parę razy skonfrontowaliby nas twarzą w twarz? I ciągle nie mogłabym przestać o nim myśleć… Oczywiście poszedłby siedzieć za te narkotyki, ale znalazłabym go w więzieniu, odwiedzałabym go w tajemnicy przed mamą i przynosiłabym mu paczki. A on tak by na mnie patrzył zza krat tymi swoimi oczami…” – rozmarzyła się. – „Za sam handel dużo by nie dostał, wyszedłby po paru latach. Albo pomogłabym mu uciec! Przemyciłabym mu jakiś pilnik w serniku z brzoskwiniami…”
– Zamówienie dla szanownej pani! – zawołał wesoły, znajomy głos i talerz z obiadem wylądował przed nosem Lodzi.
Podniosła głowę i napotkała roześmianą twarz rozczochranego jak zwykle Majka.
– O, cześć, Majk! – zawołał Kuba, wyciągając do niego rękę.
– Cześć, młody! Cześć całej brygadzie! – Majk podawał rękę wszystkim po kolei, zerkając rozbawionym wzrokiem na spłoszoną nieco Lodzię.
„Cholera” – pomyślała z irytacją. – „Jednak przylazł wcześniej!”
– Dziękuję – uśmiechnęła się, starając się, żeby jej mina wyglądała jak najnaturalniej.
– Majk, pytałem o ciebie, podobno miałeś być dopiero wieczorem – zagadnął go Kuba.
– Miałem, ale musiałem wpaść na inspekcję – odparł Majk, po czym przystawił sobie nonszalancko krzesło i usiadł obok Lodzi, która teraz miała po jednej stronie jego, a po drugiej Karola. – I dobrze, że wpadłem, bo przyniosłem od razu obiadek dla naszej królowej… Lodziu, spróbuj, czy ci smakuje, bo jak nie, to zajrzysz tam do nas do kuchni i sama coś sobie upichcisz – zaśmiał się. – W razie czego zawołam ci do pomocy kogoś do krojenia pomidorów!
Wszyscy spojrzeli na niego jak na wariata. Lodzia spokojnie zabrała się za jedzenie.
„Ty łobuzie” – pomyślała z pobłażaniem. – „Teraz będziesz mi dokuczał?”
– To ty pamiętasz Lodzię? – zapytał ze zdziwieniem Kuba.
Karol również wydawał się zaskoczony.
– Jak mógłbym jej nie pamiętać! – zaśmiał się Majk. – Takie imię! Taki warkocz! Ja mam bardzo dobrą pamięć. Lodziu, czy raczej jak ci tam… gwiazdeczko… smakuje ci?
– No nie! – roześmiała się, odkładając widelec na talerz. – Ależ jesteś dzisiaj złośliwy!
– Ja?! – zawołał Majk. – Ja nigdy nie jestem złośliwy, prawda, Kubuś? Jestem tylko elokwentny i ekstremalnie kreatywny!
Towarzysze Lodzi roześmiali się, patrząc na nich z zaintrygowaniem.
– No, ale jedz spokojnie, Lodziu – dodał z powagą Majk, swobodnym gestem dłoni odgarniając sobie włosy do tyłu. – Nie chcę ci przeszkadzać. Pani Wiesia cię pozdrawia tak na marginesie.
– Dzięki, pozdrów ją też ode mnie – uśmiechnęła się, zabierając się z powrotem za jedzenie. – Pyszny obiad, ten gulasz po prostu rewelacja, pewnie to ona robiła?
– Dokładnie tak – skinął głową Majk. – Musisz mi powiedzieć, jakie jeszcze dania lubisz, żebym zawsze miał pod ręką coś specjalnego dla naszej Roszpunki.
Kuba i Karol spoglądali wciąż po sobie w zdezorientowaniu.
– Ja nic nie rozumiem – pokręcił głową Kuba. – Skąd wy się tak dobrze znacie? Karol mówił, że byli tu z Lodzią tylko raz, z nami… a wtedy w dodatku wyszli wcześniej. Pamiętasz, to było w styczniu, wtedy, co mówiłeś, że gliniarze ci kumpla przyskrzynili…
– I tu jest właśnie sedno sprawy! – zawołał wesoło Majk, zerkając złośliwie na Lodzię.
Karol popatrzył na niego z zastanowieniem, po czym przeniósł uważny wzrok na dziewczynę, która nadal z beztroską miną jadła swój obiad.
– Ja chyba zaczynam kojarzyć… – powiedział powoli.
– Tylko spokojnie! – ostrzegł go z udawaną powagą Majk, grożąc mu ostentacyjnie palcem. – Proszę opanować emocje. Żadnych scen w mojej knajpie!
Karol rzucił mu zdziwione spojrzenie. Lodzia uśmiechnęła się z politowaniem.
„Ech, ty głąbie!” – pomyślała rozbawiona. – „Chcesz mnie skłócić z narzeczonym? Tak sobie pomagacie z bandziorkiem w słodkich podbojach? Nie wiesz, że twój trud jest daremny, Karol nie będzie robił scen… Zabawny jesteś! Taki stary koń i żeby tak się wygłupiać…”
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1)
Dalsze części:
Rozdział XIII (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)