Lodzia Makówkówna – Rozdział XIV (cz. 7)

Lekarz wciąż pochylał się nad jej kartą i odpowiadał na pytania, które zadawali mu studenci. W pewnej chwili młode wcielenie wuja Edwarda zerknęło ukradkiem na Lodzię, jakby chcąc sprawdzić, czy nadal mu się przygląda. Uśmiechnęła się do niego promiennie, co sprawiło, że natychmiast odwrócił wzrok.

„Muszę z nim nawiązać jakiś kontakt” – pomyślała stanowczo. – „On tu może przecież więcej nie przyjść! Ale jak to zrobić? To nie takie proste…”

Nie miała pomysłu, jak zahaczyć praktykanta bez robienia zamieszania przy jego kolegach i lekarzu, ani w jaki sposób porozmawiać z nim o swoim podejrzeniu. Czy miała oznajmić mu wprost, że prawdopodobnie są kuzynami? Wyjechać z czymś takim prosto w twarz człowiekowi, którego widziała po raz pierwszy w życiu?

„Jeszcze wyślą mnie na dodatkowe badania na oddział psychiatryczny” – pomyślała ponuro. – „Nie, bez jaj, muszę to załatwić jakoś dyskretnie…”

Tymczasem lekarz skończył analizę wyników i podszedł do niej.

– Pani Asiu, jak tam z jedzeniem u pani Leokadii? – zapytał asystującą mu pielęgniarkę.

– Nic, panie doktorze – rozłożyła ręce. – Tylko na kroplówkach od soboty w nocy.

– Pani Leokadio – powiedział poważnym tonem lekarz. – Proszę dzisiaj spróbować coś zjeść. Niech pani się jakoś zmusi, dobrze? I pić dużo. Pani Asiu, proszę przypilnować.

– Dobrze, panie doktorze.

– A teraz sprawdzamy gardło. Kto chce zbadać pacjentkę? – zwrócił się do praktykantów.

Zgłosiła się jakaś studentka. Gardło Lodzi nadal było w stanie dalekim od zadowalającego, ale zanotowano lekką poprawę. Wynik obserwacji zapisano oficjalnie w karcie.

– No dobrze, chyba jest trochę lepiej – pokiwał głową lekarz. – Proszę pobrać krew, zrobimy jeszcze dodatkowe badania. I serce trzeba zbadać, pani Asiu, proszę EKG, muszę mieć pewność, że tam jest wszystko w porządku.

Lodzia nie słuchała, ciągle próbując wyłowić wzrokiem z tłumu młodego Edwarda bis. Stał jednak gdzieś z tyłu, na tyle ukryty za kolegami, że nie mogła go dostrzec.

„Cholera” – pomyślała z irytacją. – „On sobie zaraz stąd pójdzie i więcej go nie znajdę. Wczoraj była jakaś inna grupa, może tylko raz chodzą z lekarzami i jutro już tu nie wrócą? Jak z nim zagadać?”

– Panie doktorze, a co z wizytami? – zapytała pielęgniarka. – Można już wpuszczać odwiedzających do pani?

– Jeśli nie będzie gorączki, to tak – kiwnął głową lekarz. – Ale proszę to ograniczyć. Tylko najbliższa rodzina. Pacjentka jest jeszcze bardzo słaba, nie chcę tu żadnych męczących pielgrzymek.

– Dobrze, panie doktorze – odparła pielęgniarka, puszczając porozumiewawcze oko do Lodzi.

Po zaordynowaniu dalszego leczenia korowód odsunął się od jej łóżka i powoli zaczął wychodzić z sali. Gdy tłum nieco się przerzedził, znów dostrzegła fascynującego praktykanta. Wychodził jako jeden z ostatnich, jakby celowo przepuszczając innych. Kiedy był już prawie w progu, odwrócił się nagle i spojrzał na nią otwarcie. Natychmiast uśmiechnęła się do niego szeroko w nadziei, że cofnie się i podejdzie do niej, on jednak odwzajemnił jej tylko uśmiech i odwróciwszy się, wyszedł z sali za resztą kolegów.

„A niech to!” – pomyślała z rozczarowaniem. – „Poszedł sobie! Ale ja i tak go znajdę… Wuj Edward, Boże! To cud, że trafiłam na to zdjęcie! Znów przypadek! Więc po to zachorowałam i trafiłam akurat tutaj? Student medycyny… Mój kuzyn! Obym się nie myliła!”

Myśl o tym, że być może właśnie odnalazła tak bliskiego członka swojej rodziny, dla niej, odwiecznej jedynaczki, była jak przyjemny grom. Zawsze tak bardzo brakowało jej rodzeństwa! Jeśli ten praktykant, tak uderzająco podobny do wuja Edwarda z fotografii, był rzeczywiście jego synem… bratankiem Mamusi, wnukiem Babci…

„I ma jeszcze brata!” – pomyślała z podskórną radością. – „Przecież było ich dwóch. Babcia wspomniała, że wuj miał dwóch synów… dwóch chłopaków, jak przystało na rasowego odszczepieńca. Jeśli to jest jeden z nich… Taki podobny! Boże!”

Nagle przestało jej się nudzić, ogarnęło ją podniecenie. W przypływie energii sięgnęła ręką po leżącą na szafce torebkę, wyszarpnęła z niej portfel i wyciągnęła z niego ukryte na samym dnie zdjęcie wuja. Z fotografii patrzył na nią swymi pięknymi oczami ten sam młody człowiek, który dziś na obchodzie lekarskim stanął w nogach jej łóżka. Nie było wątpliwości, byli podobni jak dwie krople wody! Tylko fryzura inna i ubranie…

„Muszę się jak najszybciej zebrać, móc zacząć wstawać z łóżka” – pomyślała niecierpliwie. – „Może gdybym mogła chodzić, jeszcze udałoby mi się go znaleźć w tym szpitalu… Może gdzieś tu jeszcze będzie krążył?”

To niespodziewane spotkanie, niemal zderzenie z widmem z nieznanej jej rodzinnej przeszłości, na kilka godzin całkowicie opanowało jej myśli. Zastanawiała się, jak mogłoby wyglądać jej dalsze życie przy założeniu, że odzyska tajemniczego kuzyna, ba, dwóch kuzynów!… a potem przez nich dotrze do samego wuja Edwarda. Czy wuj będzie chciał ją widzieć? Była przecież potomkinią linii, która go odrzuciła i wyklęła… Czy chciałby poznać swoją siostrzenicę? Czy w ogóle wie o jej istnieniu?

„To nie takie proste” – pomyślała, tracąc nieco zapał. – „Wuj może nie chcieć mnie znać… A co na to babcia, mama? Ech, nieważne, tak czy owak muszę spróbować. Tylko jak sprawdzić, czy się nie mylę? Głupio tak zapytać wprost. Ale, ale… on mi się tak przyjrzał na koniec! Może coś skojarzył? Może ma dostęp do starych zdjęć z rodziny ojca? Wystarczy, że widział chociaż jedno, wszystkie Makówkówny wyglądały podobnie, nosiły taki warkocz jak ja…”

Dywagacje te zmęczyły ją na tyle, że znów zasnęła.

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6)

Dalsze części:

Rozdział XIV (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz