Towarzystwo przy stoliku popatrzyło po sobie z zażenowaniem i wróciło do rozmowy, nie komentując ani słowem sceny, jaka rozegrała się przed chwilą. Tylko Justyna zerknęła jeszcze raz surowo za Majkiem, który wraz ze swoją towarzyszką poszedł teraz w stronę konsoli z płytami, po czym przeniosła wzrok na Pabla, którego bezskutecznie próbował wciągnąć w rozmowę Kajtek. Na jej twarzy odmalowało się współczucie.
Tymczasem Lodzia opanowała się już, z neutralną miną sięgnęła do kieszeni po telefon i skupiła uwagę na ekranie, udając, że zajmuje się przeszukiwaniem skrzynki smsowej. Nie umiałaby w tym momencie spojrzeć na Pabla, choć wyraźnie czuła na swojej twarzy jego przenikliwy wzrok.
„I tak będzie co chwila” – pomyślała ze smutkiem. – „Za każdym razem będą wyłazić na wierzch takie właśnie demony z jego barwnej przeszłości. To było kiedyś, wiem. Ale to jednak boli… To jest inny świat, ja do niego nie pasuję, chyba jestem zbyt staroświecka… A może jestem po prostu za młoda, za bardzo idealizuję? Marzył mi się wierny Rycerz bez skazy, a trafiłam na donżuana z bogatym dorobkiem. Ech… Witamy w prawdziwym życiu, naiwna nastolatko!”
Choć patrzyła uparcie w wyświetlacz telefonu, instynktownie wyczuwała na sobie badawcze spojrzenia zebranych przy stole osób.
„Oni wszyscy są przekonani, że jestem dziewczyną Pabla” – myślała, starając się zachować pokerową twarz. – „I patrzą teraz na mnie, sprawdzają, jak reaguję… Jakie to upokarzające! Jeśli w to wejdę, w pewnym sensie nie będzie już odwrotu. Czy będę umiała znosić kolejne takie scenki? Nie wiem… nic już nie wiem. Tak bardzo go kocham, łajdaczynę cholernego!”
– Lodźka, wszystko okej? – szepnęła Julka, pochylając się w jej stronę.
– Tak, Jula – odszepnęła uspokajająco. – Nie martw się o mnie. Ja to wszystko już przepracowałam i przegryzłam, tylko rozumiesz… jak to się tak materializuje na moich oczach, to łatwo nie jest. Ale już się pozbierałam i nie ma problemu.
– Szkoda mi was obojga – odparła cicho Julka, również patrząc w telefon Lodzi i udając, że dyskutują o tym, co widać na ekranie. – Pablo patrzy na ciebie takim wzrokiem, że serce mi się kraje… Głupio mu strasznie, to widać. I widać, że bardzo mu na tobie zależy…
– Przestań, Jula – szepnęła ledwo dosłyszalnie Lodzia.
– No, sama poczuj, w jakiej on się znalazł sytuacji – ciągnęła Julka. – Święty nie był, widzimy to jak na dłoni, tu miałaś rację. Ale zobacz, jak teraz za to obrywa… W pewnym sensie zasłużył sobie na to, doigrał się, wiadomo… Ale szkoda mi go mimo wszystko. On też ma strasznego pecha, że akurat dzisiaj, przy tobie, napatoczyła się tu ta cała Becia.
– Pech, nie pech, po prostu fatum – uśmiechnęła się smutno Lodzia. – Ale to nieważne, wszystko przecież i tak by się wydało. Nie dziś, to jutro, co to ma za znaczenie? Prawda zawsze wyjdzie na jaw. Sama widzisz, jak się wpakowałam… Ale spoko, przeżyję to jakoś… Słuchaj, Jula – dodała konspiracyjnie. – Ja teraz na moment wyjdę do łazienki. Muszę ułożyć to sobie w głowie, uspokoić się, pobyć chwilę sama… Zostawiam tu telefon, popilnujesz mi?
– Jasne, Lodźka – kiwnęła głową Julka. – Nie ma sprawy.
Lodzia odłożyła telefon na stół, podniosła się z krzesła i przeciskając się za plecami Anity i Asi, wydostała się zza stołu. Pablo, który przez cały ten czas ani na moment nie odrywał od niej oczu, zerwał się na równe nogi i ledwie weszła w przejście między stolikami, zastąpił jej drogę.
– Lea? – zaczepił ją cichym, poważnym głosem.
Podniosła na niego wzrok. Był blady, w jego oczach czaił się niepokój.
– Puść mnie, bandziorku – uśmiechnęła się do niego beztrosko. – Zaraz wracam, chcę tylko na chwilę wyjść do łazienki.
Jego twarz rozpogodziła się nieco.
– Za chwilę startuje muzyka – powiedział, schylając się do niej. – A ja zapomniałem zapytać cię o coś bardzo ważnego… Obiecasz mi dzisiaj wszystkie tańce, gwiazdeczko?
Lodzia uśmiechnęła się lekko i rzuciła mu figlarne spojrzenie, a w jej oczach zalśniły złośliwe iskierki.
– Wszystkie to nie – odpowiedziała przekornie. – Nie mogę przecież tak cię ograniczać. Może zabójczy Romeo zdecyduje się jednak wrócić do obiegu?
Spoważniał natychmiast i drgnął, jakby dostał w twarz.
– Lea, proszę… – szepnął.
– Ja zresztą też muszę zachować rozsądek i uważać, z kim tańczę – ciągnęła bezlitośnie. – Obiecałam tacie, że będę bardzo ostrożna.
Po jego minie widać było, że cios był celny. Patrzył na nią niemal błagalnie, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Dokonawszy swej małej zemsty, Lodzia poczuła się znacznie lżej.
– Ale na tej sali nie znajdę lepszego partnera do tańca od ciebie, oprychu – powiedziała z uśmiechem, kładąc mu na chwilę dłoń na ramieniu. – Więc chyba nie mam innego wyjścia… Zatańczę z tobą wszystkie tańce oprócz jednego.
W jego oczy wróciło światło.
– A ten jeden będzie dla kogo? – zapytał podejrzliwie.
– Jeszcze nie wiem – odparła swobodnie. – Muszę po prostu zachować sobie taką małą furtkę na wypadek, gdybyś okazał się nudziarzem albo podeptał mnie po palcach.
– Więc będę się pilnie wystrzegał tych dwóch grzechów śmiertelnych – obiecał, nie odrywając od niej oczu. – Zawalczę dziś i o tę furtkę, zobaczysz… Wracaj zaraz do mnie, gwiazdeczko.
Usunął jej się z przejścia z lekkim, pełnym szacunku ukłonem. Dokładnie w tym samym momencie z głośników gruchnęła muzyka, światła zaczęły przygasać… Lodzia uśmiechnęła się do niego i przecisnęła się przez tłum w stronę wyjścia, aby dostać się do łazienki. Było tam sporo osób, ale większość zmierzała już na salę zwabiona początkiem dyskoteki, więc po chwili zrobiło się prawie pusto.
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Dalsze części:
Rozdział XIX (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)