Kiedy przez okno dostrzegła w zapadającym półmroku omiatające furtkę światła samochodu Karola, serce skoczyło jej z radości. Już od ponad tygodnia byli umówieni, że pojadą razem do Anabelli, jednak on miał zamiar posiedzieć tam tylko trochę z grzeczności, a potem zostawić ją i urwać się na kilka godzin (choć nie podał jej szczegółów, domyślała się, w jakim celu), po czym wrócić po nią przed końcem imprezy (miała mu wysłać smsa), żeby odwieźć ją oficjalnie do domu. Wzajemny parawan był obojgu bardzo na rękę, więc współpraca układała się przykładnie.
Ubrana w dżinsy, białą bluzkę i lekką, błękitną narzutkę, uczesana w prosty, ale bardzo starannie spleciony warkocz, promieniejąca wewnętrznym blaskiem Lodzia wybiegła z domu jak na skrzydłach odprowadzana zafrasowanym potrójnym spojrzeniem Wielkiej Triady. Ukryte za firanką kuchennego okna kobiety z uwagą obserwowały, jak „biedna Lodzieńka” wita się z czekającym na nią pod furtką Karolem, jak zaśmiewają się z czegoś oboje i wsiadają razem do samochodu, po czym wszystkie trzy spojrzały po sobie, jednocześnie westchnęły i pokręciły głowami.
– No i sam widzisz, jak sobie nagrabiłeś – śmiała się Lodzia, rozsiadając się w fotelu i sięgając po pas bezpieczeństwa. – U mnie w domu już nawet nie nazywają cię Karolkiem, a o zaręczynach od świąt nie słyszałam ani jednego słówka. Wcześniej tylko o tym gadały…
– Lodziu, słuchaj – przerwał jej Karol, odpalając silnik. – Czy mógłbym cię poprosić o dyskrecję… to znaczy o powściągliwość w słowach przy osobie, którą zaraz zobaczysz?
– Którą zaraz zobaczę? – zdumiała się Lodzia, natychmiast poważniejąc. – Pewnie, że tak… będę dyskretna jak ksiądz przy spowiedzi, tylko może uprzedź mnie ogólnie, o co biega, bo wiesz, że ja czasami potrafię coś chlapnąć… Kogoś mi przedstawisz?
– Zobaczysz – uśmiechnął się tajemniczo i samochód ruszył z miejsca.
– Którędy ty jedziesz? – zdziwiła się. – Po co zawracasz, przecież prosto jest wygodniej!
Rzeczywiście, zamiast jechać prosto, Karol podjął trud niewygodnego zawracania na wąskiej uliczce i po wykonaniu tego manewru ruszył w kierunku, z którego przyjechał, skręcając po chwili w sąsiednią ulicę Jeżynową. Kilkanaście metrów za rogiem, w miejscu, które Lodzi było doskonale znane i bardzo bliskie, stał zaparkowany czarny volkswagen Pabla. On sam, ubrany w ciemnogranatowe dżinsy, taką samą dżinsową kurtkę i biały t-shirt, stał przy samochodzie zajęty rozmową z towarzyszącą mu szczupłą dziewczyną o długich do połowy pleców brązowych lokach.
Serce Lodzi zabiło mocno na ten niespodziewany widok ukochanej sylwetki… lecz i sylwetka dziewczyny wydała jej się dziwnie znajoma. Spojrzała zaskoczona na Karola, który zatrzymał swój samochód tuż za volkswagenem i mrugnąwszy do niej porozumiewawczo, wyskoczył na zewnątrz.
Wciąż zdziwiona Lodzia odpięła pas i sięgnęła do klamki, lecz w tym momencie drzwi ustąpiły i otworzyły bez jej udziału. Podniósłszy głowę, zobaczyła nad sobą roześmiane oczy Pabla, który znieruchomiał na chwilę, wpatrzony w jej wzniesioną ku niemu, prześliczną w swym zdumieniu twarz o rozświetlonych oczach nasyconych chabrowym błękitem.
– Witaj, gwiazdeczko – skłonił się, wyciągając do niej rękę. – No, daj mi łapkę i wyskakuj. Koniec wycieczki z oficjalnym narzeczonym, teraz przesiadasz się do mnie.
– Co ty znowu uknułeś, szachraju? – pokręciła głową, uszczęśliwiona jego widokiem jak skowronek promykami wschodzącego słońca. – To jakaś nowa intryga?
Wysiadła z auta, wspierając się lekko na jego dłoni. Początkowo miała zamiar zachować pełną powagę, jednak nie potrafiła powstrzymać uśmiechu na widok szelmowskich ogników, jakie igrały w jego oczach. Pablo podniósł jej dłoń do ust i przycisnął je do niej na długą chwilę, nie spuszczając z niej roześmianego spojrzenia. Pod miękkim dotykiem jego warg dziewczynę ogarnęło znajome, przyjemne odrętwienie… i nie cofnęła ręki, dopóki sam jej nie puścił.
– Chodź, kochanie, zdaje się, że Karol ma ci coś do powiedzenia – oznajmił jej wesoło. – To będzie bardzo trudna rozmowa, przygotuj się na najgorsze. Mam nadzieję, że masz przy sobie chusteczki? Aha… gdybyś chciała wymierzyć mu sprawiedliwość, to daj tylko znak, załatwię sprawę za ciebie, żebyś nie musiała łamać sobie paznokci. Mam w samochodzie plastikowe rękawiczki, wziąłem je dziś specjalnie na tę okazję, żeby nie zostawiać odcisków palców.
Lodzia roześmiała się serdecznie z tego żartu. Domyśliła się od razu, że czekająca na nich z Pablem dziewczyna była ową tajemniczą wybranką Karola i że to właśnie przy niej miała zachować dyskrecję. Spojrzała z zaciekawieniem w stronę pary stojącej przy samochodzie Pabla i na widok dziewczyny, która teraz była zwrócona twarzą do niej, aż otworzyła usta ze zdumienia, nie wierząc własnym oczom.
– Agata! – zawołała oszołomiona, podchodząc szybko w ich stronę.
Dziewczyną, która rozmawiała z Karolem, była w istocie Agata, córka instruktora ze znajomej szkoły tańca… Spojrzała na Lodzię nieco zmieszana.
– Cześć, Lodziu – powiedziała z uśmiechem.
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Dalsze części:
Rozdział XIX (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)