Lodzia Makówkówna – Rozdział XVII (cz. 4)

Na jej widok oczy Pabla rozbłysły światłem jutrzenki, a na usta wybiegł mu uśmiech, który zgasł jednak natychmiast wobec jej przerażonej miny. Zaalarmowany zmienioną twarzą dziewczyny rzucił okiem na towarzyszącą jej kobietę, w której rysach łatwo było dostrzec rodzinne podobieństwo… i zawahał się. Trwało to zaledwie ułamki sekundy, gdyż nim zdołał w jakikolwiek sposób zareagować, Mamusia podskoczyła w jego stronę z miną pełną nadziei.

– Przepraszam, a może pan miałby rozmienić pięćdziesiąt złotych?

Pablo zatrzymał się, rzucił jeszcze jedno błyskawiczne spojrzenie na zdruzgotaną i wystraszoną Lodzię, po czym najswobodniej w świecie uśmiechnął się do Mamusi.

– Zaraz sprawdzę – odparł uprzejmie, odstawiając swój pakunek na podłogę i sięgając do kieszeni po portfel. – Powinienem coś mieć.

– Tylko tak, żeby część była bilonem – zaznaczyła Mamusia, również stawiając na podłodze swoje bagaże, które zadźwięczały metaliczno-szklanym brzękiem. – Potrzebuję koniecznie pięć złotych w bilonie i żeby w banknotach była chociaż jedna dziesiątka.

– Zobaczmy.

Oboje pochylili się nad bilonem, który wysypał sobie z portfela na rękę, i zajęli się liczeniem.

– Uzbiera się pięć złotych! – ucieszyła się Mamusia. – Teraz jeszcze czterdzieści pięć…

– Z końcówką będzie problem – zauważył Pablo, wyciągając jeden banknot dwudziesto- oraz trzy dziesięciozłotowe i odliczając je na rękę Mamusi. – Proszę bardzo, pięćdziesiąt złotych. Będzie pani w tym miała dziesiątkę zgodnie z życzeniem.

– Ale wtedy byłabym panu winna pięć złotych, bo ja muszę mieć ten bilon! – zmartwiła się Mamusia. – To w takim razie oddam panu dziesięć i trudno… moja strata.

– Nie ma takiej możliwości – uśmiechnął się Pablo, biorąc z jej rąk tylko banknot pięćdziesięciozłotowy. – Mam zasadę, że mogę być wierzycielem, ale nigdy dłużnikiem. Proszę zostawić sobie te pięć złotych, skoro potrzebny pani bilon, i zachować mnie za to we wdzięcznej pamięci.

„Bajerancie” – pomyślała słabo Lodzia. – „Farmazonie ty…”

– Ale ja nie mogę się na to zgodzić! – zaprotestowała z godnością Mamusia.

– Obawiam się, że nie ma pani innego wyjścia – odparł swobodnie Pablo, chowając banknot do portfela, a portfel do kieszeni. – Już. Transakcja zakończona, nie przyjmuję reklamacji.

– Ale… przecież będzie pan stratny! – zawołała zbita z tropu Mamusia.

– Czy rozmawialiśmy o pieniądzach? – uśmiechnął się czarująco. – Ja już nie pamiętam.

Mamusia pokręciła głową, przyglądając mu się z życzliwym uśmiechem.

– No dobrze, bardzo panu dziękuję. To miło z pana strony… Bo wie pan, muszę oddać na dole osiemnaście złotych i czterdzieści groszy. Kupowałam owoce dla córki i obiecałam, że przyniosę pieniądze, jak będę wychodzić. To kwestia zaufania i honoru, wie pan, o co chodzi.

Pablo skłonił uprzejmie głowę na znak, że doskonale rozumie tę kwestię.

– Od godziny wszystkich tutaj pytam i nikt nie ma rozmienić pięćdziesiątki – ciągnęła wyjaśniająco Mamusia. – Nikt, dosłownie nikt, a pytałam już chyba z piętnaście osób!

– Niepotrzebnie się pani trudziła – zauważył z powagą. – Trzeba było od razu poczekać na mnie, przecież już tu jechałem.

Mamusia spojrzała na niego zdziwiona i roześmiała się.

– Żartowniś z pana! – zawołała, schylając się po swoje torby. – Ale to naprawdę uprzejme z pana strony, jeszcze raz dziękuję!

Pablo również schylił się, by podnieść swój pakunek i zerknął z uwagą na jej brzęczące bagaże – były zapakowane w te same brezentowe torby, w których Lodzia wiozła w styczniu swoje rzeczy na studniówkę… Mamusia, która ciągle trzymała w garści rozmienione pieniądze, z trudem zarzuciła drugą ręką swoje brzemię na ramię, przy czym jeden z pasków osunął się i torba z termosami opadła z metalicznym brzękiem na podłogę.

– Mamo, pomogę ci – wydusiła z siebie Lodzia.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3)

Dalsze części:

Rozdział XVII (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz