Lodzia Makówkówna – Rozdział XVIII (cz. 6)

Tatuś ruszył alejką do domu obładowany bagażami Lodzi, która została jeszcze na chwilę przed furtką. Jej serce przepełniał zachwyt nad bajecznie ukwieconym ogrodem, radość z wyjścia na wolność i szczęście płynące z obecności ukochanego mężczyzny… Olśniona nagłą myślą, schyliła się, zerwała pięknego, czerwonego tulipana rosnącego w samym w kącie wśród stokrotek i z uśmiechem podała go Pablowi. Spojrzał zaskoczony i aż cofnął się o krok.

– To dla mnie, Lea? – zapytał zdumiony.

– Dla ciebie – odparła wesoło, siłą wciskając mu do ręki kwiat. – Dałeś mi już tony kwiatów, więc ja dam ci w zamian chociaż jeden. No, trzymaj, bandziorku… Na znak wiosny postaw go sobie na stole w tej twojej słynnej szklance do piwa!

Pablo pokręcił głową z rozbawieniem i wziął od niej tulipana.

– Mała łobuziaro! Chcesz mnie pozbawić mojego jedynego naczynia w domu?

– Przez tydzień możesz przecież pić piwo z gwinta – zauważyła beztrosko. – Wiem, że to niewygodne, ale… potraktuj to jako rozkaz!

Roześmiał się, wyprostował się na baczność i zasalutował przed nią żartobliwie.

– Tak jest! Na rozkaz pani pułkownik mogę nawet zupełnie powstrzymać się od picia piwa, dopóki służbowy tulipan nie zwiędnie mi w tej szklance. Dziękuję ci, kochanie – dodał ciszej.

– To ja ci dziękuję – odpowiedziała Lodzia, poważniejąc. – Za wszystko, Pablo… za tego ordynatora też. Jesteś jak zwykle niemożliwy… Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?

– To ze strachu – uśmiechnął się. – Działałem przecież samowolnie i uzurpatorsko, a za to grożą straszne kary. Nie chciałem ryzykować tasaka, jodyny i śmierci przez uduszenie warkoczem. A tak naprawdę – również spoważniał – bałem się, że mogłabyś się na mnie za to pogniewać.

– Za to, że byłeś u mnie, kiedy leżałam w gorączce, też? – zapytała, patrząc na niego z wyrzutem. – Tylko się nie wypieraj, powiedziała mi to pani Stefania, moja sąsiadka z sali.

Pablo przyglądał jej się przez chwilę swym uważnym, przenikliwym wzrokiem.

– Za to zwłaszcza, Lea.

– Zwłaszcza?

– Tak, zwłaszcza. Tego przecież najbardziej mogłaś sobie nie życzyć. Kobieta niekoniecznie musi być zadowolona, kiedy obcy facet przychodzi bez pozwolenia i gapi się na nią w chorobie. Ale ja musiałem cię zobaczyć… po prostu musiałem, gwiazdeczko. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe…

Lodzia spojrzała na niego przekornie.

– Przecież nie jesteś całkiem obcym facetem – zauważyła. – Jesteś moim dalszym znajomym!

W jego oczach rozbłysły wesołe iskierki.

– Tak, kochanie – przyznał. – Jestem twoim dalszym znajomym i bardzo to doceniam. To o niebo lepsze niż wieczny status nieznajomego, już mnie tego nauczyłaś… No, trzymaj się, skarbie, dolecz się jak najszybciej, a ja zadzwonię do ciebie niebawem, żeby życzyć ci wesołych świąt. Mam przecież jeszcze w tym tygodniu mój niewykorzystany limit.

– Dobrze, bandziorku – skinęła głową, podając mu rękę. – Zadzwoń.

Tatuś, który zaniósł już do domu wszystkie bagaże i ułożył je roboczo pod ścianą w przedpokoju, wyjrzał przez ciągle otwarte na oścież drzwi, rozglądając się za córką. Stała nadal przed furtką przy czarnym volkswagenie ze swym ubranym w długi płaszcz towarzyszem, który teraz, o dziwo!, trzymał w ręku czerwonego tulipana i właśnie schylał się w szarmanckim geście, by ucałować jej dłoń.

Lodzia uśmiechnęła się do niego, przeszła przez furtkę i zamykając ją, skinęła mu jeszcze raz ręką na pożegnanie, po czym ruszyła alejką do domu. On zaś, zanim wsiadł do samochodu i odjechał, stał jeszcze przez chwilę w tym samym miejscu i patrzył za nią z tulipanem w ręku, a z jego ciemnych oczu wylewało się kaskadą światło podobne do promieni wiosennego słońca.

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5)

Dalsze części:

Rozdział XVIII (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz