Lodzia spojrzała na nią niepewnie, w duchu zbierając się na odwagę, aby wyartykułować największe pragnienie, jakie teraz przepełniało jej serce – być przy Pablu! Być przy nim, kiedy cierpiał tak głupio po tym alkoholu… kiedy być może nadal wzywał ją w swym pijackim delirium… Być przy nim tak, jak on był przy niej w szpitalu, kiedy leżała w gorączce… Pojechać do niego chociaż na parę chwil, pomóc jego kumplom w obsługiwaniu go, podać mu szklankę wody, pogłaskać go po policzku… Takiego spitego, nieprzytomnego, ześwinionego… ale przecież wciąż jej ukochanego, jedynego!
– O coś chcesz zapytać, skarbie? – zagadnęła ciepło Justyna, odgadując z jej twarzy, że chce mówić, ale się waha. – Co byś chciała, powiedz?
Lodzia zebrała się w sobie i popatrzyła na nią z determinacją.
– Czy mogłabym do niego pojechać? – zapytała cicho. – Chciałabym go zobaczyć…
Justyna zmieszała się lekko, spojrzała na Anitę i obie pokręciły powoli głowami.
– Czekaj, zapytam – odpowiedziała oględnie Justyna. – Wojtek? – rzuciła przez ramię do stojącego nieopodal męża.
– Tak, kochanie? – Wojtek oderwał się od rozmowy z Maćkiem i nachylił się nad nimi.
– Słuchaj, czy Lodzia mogłaby zajrzeć dzisiaj na chwilę do Pabla?
– Ależ absolutnie, nie ma mowy! – odparł natychmiast stanowczym, twardym tonem. – Tylko nie ona! Chłopak musi mieć teraz spokój, jeszcze znowu jakiejś furii dostanie.
– Okej – westchnęła Justyna.
– No, Lodziu – dodał łagodniej Wojtek, spoglądając na zdruzgotaną dziewczynę. – Nie bój się, oddamy ci niedługo tego pijaczynę, ale na razie musi się pozbierać i wrócić do pełni władz umysłowych. Lepiej zresztą, żebyś nie oglądała go w tym stanie, to nie jest widok dla delikatnej nastolatki…
– Dobra, Wojtuś, dzięki – przerwała mu dyplomatycznie Justyna. – Oszczędź nam szczegółów, co?
Lodzia patrzyła tępo w podłogę.
„Nawet nie mogę go zobaczyć” – myślała z goryczą. – „Nie puszczą mnie do niego, nie mam tam żadnych praw. Za to upokorzenia muszę łykać jedno za drugim, z tym nie ma problemu! Miałam przetańczyć z nim cały wieczór, tak o to prosił… Gdybym wróciła chociaż odrobinę wcześniej! Idiotka ze mnie… Chyba rzeczywiście chciałam go trochę ukarać za tę scenę z Becią, miałam jakiś podskórny żal, myślałam, że nic się nie stanie, jak sobie na mnie trochę poczeka… No to pięknie go ukarałam! Tylko skąd miałam wiedzieć, że on aż tak się tym przejmie, że wymyśli picie mojej whisky!”
Sięgnęła mechanicznie po szklankę z sokiem, którą od paru minut cierpliwie podawała jej Justyna, i upiła z niej niewielki łyk napoju, nie czując jego smaku ani nie słuchając toczącej się obok niej rozmowy.
„To było takie strasznie głupie!” – ciągnęła w myślach. – „Znowu nie pomyślałam, zostawiłam nawet bez sensu ten telefon… Ależ oboje nawywijaliśmy! Oboje narobiliśmy takich głupstw! I jak my teraz spojrzymy sobie w oczy?”
– Lodziu, odwiozę cię do domu – oznajmiła stanowczo Justyna. – Z imprezy już i tak nic nie będzie, a ty powinnaś odpocząć po tych przebojach. Julciu, wy oboje z Szymkiem zabierzecie się potem z Dominiką, dobrze? – dodała, zwracając się do Julki. – Ja wezmę taksówkę i odwiozę Lodzię, nie mamy dzisiaj samochodu… A potem wrócę tu jeszcze i zastanowimy się, który z chłopaków zmieni na parę godzin Kajtka u Pabla.
– Ja pojadę z wami – postanowiła Anita. – I tak miałam już iść, Andrzej przyjedzie po północy, a ja rano muszę do roboty… Odwieziemy Lodzię i wysiądę sobie po drodze, co, Justysiu?
– Pewnie – odparła Justyna, wyciągając telefon i wyszukując w nim numer taksówki. – Zbieraj się, mała, jedziemy. Odstawimy cię zaraz do domu pod same drzwi. Musisz odpocząć, wyspać się, bo jutro pewnie idziesz do szkoły… I nie martw się o tego pijanicę, nic mu nie będzie. Zresztą sam pewnie już nigdy nie spojrzy na whisky…
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7)
Dalsze części:
Rozdział XX (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)