Lodzia Makówkówna – Rozdział XXI (cz. 10)

– Cześć wam! – zawołała Magda, szturchając łokciem towarzyszącego jej chłopaka. – Misiek, przywitaj się… czekaj, zapomniałam twoje imię! – rzuciła z zakłopotaniem do Pabla, który z uśmiechem podawał wszystkim po kolei rękę.

– Pablo – przypomniał jej Szymon.

– A tak, faktycznie! – klepnęła się w czoło Magda. – Wiedziałam, że to była jakaś ksywka… To co, puszczasz Lodzię samą w góry? – zaśmiała się. – Mnie Misiek nie chciał puścić, ale powiedziałam, że przecież raz w życiu muszę od niego odpocząć! Lodzi też się przyda…

– Niewątpliwie – zgodził się Pablo, zerkając na Miśka i Szymona z zawadiackim błyskiem w oku. – Wszyscy zresztą na tym skorzystamy. Dziewczyny spokojnie odpoczną w górach, a my, panowie, urządzimy sobie w tym czasie jakąś ekstra kawalerską imprezkę, co wy na to?

Towarzystwo roześmiało się.

– O, wypraszam sobie! – zawołała oburzona Magda. – Nie wolno mi rozpijać i deprawować mojego chłopaka! Już ja wiem, co się dzieje na takich kawalerskich imprezkach!

– Nie martw się, Madziu, to będzie bardzo grzeczna imprezka – zapewniła ją Lodzia. – Posiedzą sobie co najwyżej godzinkę przy jakimś soku albo oranżadzie… Główny organizator nie ma aktualnych papierów na alkohol. To ja wszystko mu podpisuję i przystawiam pieczątki, a jak na razie nie wydałam zgody nawet na piwo bezalkoholowe.

– Święta prawda – przyznał Pablo, rozkładając ręce w geście bezradności. – Chyba jednak nic z tego, chłopaki, sami widzicie, w jakiej jestem sytuacji. Chętnie bym was zaprosił, ale nie dostałem zgody, a nie mogę przecież podskakiwać władzy.

– Taki z ciebie pantoflarz? – zażartował Rafał.

– Zadeklarowany – odparł z powagą Pablo. – To jest bardzo wygodna formuła, polecam wam, panowie. Nie trzeba się o nic martwić, a tylko sumiennie wykonywać polecenia zwierzchniczki i odbierać za to wspaniałe, zasłużone nagrody.

– Ech, szubrawcu! – roześmiała się Lodzia.

Pozostali również prychnęli śmiechem.

– Słyszałeś, Misiek? – podchwyciła Magda. – Bierz przykład ze starszego kolegi!

– Kto jak kto, ale ty mi jakoś nie wyglądasz na pantoflarza – pokręciła głową Amelia, przyglądając się Pablowi z powątpiewaniem.

– Pozory mylą – zapewnił ją swobodnie. – Być może na pierwszy rzut oka rzeczywiście sprawiam wrażenie niezależnego człowieka z własnym zdaniem, ale tak naprawdę jestem bardzo krótko trzymany na tej oto smyczy – tu teatralnym gestem wskazał warkocz Lodzi.

Wycieczkowicze znów gruchnęli śmiechem.

– Wiedziałam, że tak będzie! – zawołała triumfalnie Julka. – A poza tym zobaczcie, jakie warkocz Lodźki ma praktyczne zastosowania! Teraz już rozumiem, dlaczego jej mama zabraniała jej go obciąć!

„Ty mój uzurpatorze kochany” – myślała tymczasem Lodzia, patrząc z czułym uśmiechem w rozpromienione oczy Pabla. – „Nie ma na świecie drugiego takiego jak ty…”

– Ale jeśli chodzi o imprezkę, to możemy przecież zorganizować się po cichu – zauważył Misiek, spoglądając z przekorą na Magdę. – Nasze hetery nie muszą o niczym wiedzieć…

– Ja jednak wolę nie ryzykować – uśmiechnął się Pablo. – Mam zazwyczaj takie szczęście, że jak tylko coś nabroję, to zaraz wszystko się wyda.

– A potem musisz za to przysyłać kwiaty? – domyśliła się Amelia.

– Kwiaty to żaden problem – odparł z westchnieniem. – Ja ryzykuję życiem…

Do roześmianej grupki dołączyło jeszcze kilku chłopaków. Wśród nich znajdował się Grzelo, który rzucił okiem na rozjaśnioną twarz Lodzi, po czym przeniósł chmurny wzrok na Pabla. Ten z uśmiechem podawał rękę nowo przybyłym i dopiero wyciągając ją do Grzela, rozpoznał go i natychmiast spoważniał. Towarzystwo instynktownie umilkło… Lodzia zerknęła na Julkę i obydwie wymieniły zaniepokojone spojrzenia.

– No, tylko bez scen – szepnęła Magda.

Obaj panowie stali przez kilkanaście sekund nieruchomo, mierząc się w milczeniu badawczym wzrokiem, podobnie jak przed pamiętną potyczką wszczętą przez Grzela na studniówce. Pablo zareagował pierwszy. Z poważną miną postąpił o krok bliżej w stronę chłopaka i patrząc mu prosto w oczy, wyciągnął do niego rękę.

– Sztama? – rzucił cichym, pojednawczym tonem.

Grzelo zawahał się, znowu zerknął na Lodzię, która patrzyła na niego prosząco swymi ślicznymi, modrymi oczami, po czym z miną wskazującą na to, że nadludzką siłą woli przełamuje w sobie opór, przelotnym gestem podał Pablowi rękę.

– Okej – mruknął niechętnie, odwracając wzrok, po czym szybko wycofał dłoń.

Następnie poprawił sobie plecak na ramieniu, odwrócił się i odszedł kilka kroków dalej, wpatrując się ponuro w przeszkolone drzwi wiodące na perony. Lodzia popatrzyła za nim ze smutkiem.

„Sama nie wiem, czy bym nie wolała, żeby robił szopki po staremu…” – przebiegło jej przez głowę. – „Ech… czy to wszystko musi być zawsze takie skomplikowane?”

Pablo przyglądał jej się poważnym wzrokiem. Znów na chwilę zapadła cisza.

– To kiedy dokładnie wracacie? – zagadnął Misiek do Magdy.

– Siedemnastego, we wtorek – odparła rzeczowo. – Mamy wyjechać nocnym pociągiem ze Szklarskiej Poręby i będziemy tu koło jedenastej. Chociaż na tej linii podobno często zdarzają się opóźnienia, więc niewykluczone, że zjedziemy dopiero po południu…

Do grupy podeszła jedna z nauczycielek.

– Dzień dobry – kiwnęła głową Pablowi jako wyróżniającemu się wiekiem w towarzystwie, po czym zwróciła się do młodzieży. – Zbierajcie się, wychodzimy już na peron, zaraz będzie pociąg.

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Dalsze części:

Rozdział XXI (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


One Comments

  • wodawfirmie

    20 kwietnia 2020

    Świetnie napisane. Chciałbym podziękować za Twoje działania. Mam nadzieję, że będzie więcej takich wpisów 🙂 Gratki. Będę częściej zaglądał.

    Reply

Dodaj komentarz