– A tak, to prawda – przyznała Ciotka Lucy. – Klocia mówiła mi, że ostatnio jeździ już tylko taksówkami. Kiedyś w autobusie przez całą drogę stała, nogi ją bolały, a młodzież się porozsiadała, nosy w telefony i udaje, że nie widzi. I to nie tylko chłopaki, dziewczyny też!
– No, ale taksówkami to się chyba nie opłaca tak na co dzień, Lucy – zauważyła z lekkim niesmakiem Mamusia. – Tyle pieniędzy na to idzie… Do szpitala do Lodzi w jedną stronę płaciłam dwadzieścia złotych, a to przecież nie tak daleko.
– E, teraz Klocia ma pieniądze – uśmiechnęła się Ciotka Lucy. – Już dostała pierwszą część spadku, stać ją na taksówki. A zresztą na co ma wydawać, Zosiu, jak nie na to, żeby trochę wygodniej sobie pożyć na stare lata?
– No, racja, racja – przytaknęła Babcia. – Taksówką to przynajmniej spokój i komfort, nie to co tymi zapchanymi autobusami. Czasem warto zapłacić za własną wygodę.
– Tylko że taksówkarze nie zawsze mają wydać – zauważyła Mamusia. – Rzadko u którego da się zapłacić kartą, trzeba mieć odliczone pieniądze. A weź je teraz rozmień! Nie zapomnę, jak w szpitalu nie mogłam rozmienić marnych pięćdziesięciu złotych. Przez godzinę wszystkich pytałam, nikt nie miał, dopiero w ostatniej chwili tamten miły człowiek, co wyszedł z windy, rozmienił mi wreszcie, i to ze stratą dla siebie, pamiętasz, Lodziu?
– Pamiętam – uśmiechnęła się Lodzia, podnosząc głowę znad talerza, a jej oczy rozjaśniły się nagle i zabłysły promiennym blaskiem.
Mamusia spojrzała na nią podejrzliwie, ale ów przelotny promień światła zgasł szybko na twarzy dziewczyny, która znów pochyliła głowę nad talerzem i spokojnie jadła dalej.
– No właśnie – ciągnęła Mamusia, poprawiając przekrzywiony nieco obrus. – Dzięki temu miałam od razu drobne na taksówkę. Ty też, Lodziu, powinnaś mieć pojutrze odliczone pieniądze, żebyś rano nie miała kłopotów, jak będziesz jechać na dworzec. Bo widzisz, dziecko… Mareczek chciał cię odwieźć, ale chyba jednak z tobą nie pojedzie. Taki ma straszny katar i źle się dzisiaj czuje…
– Mamo, poradzę sobie sama – zapewniła ją stanowczo Lodzia. – Nie ma mowy, żeby bez powodu szargać tatę w chorobie, powinien naprawdę wziąć zwolnienie i odpocząć parę dni. Ja przecież potem też, tam na miejscu, będę nosić te bagaże sama, więc od razu tak je spakuję, żeby wszystko bez problemu unieść. A drobne na taksówkę przygotuję sobie z góry, masz rację.
– Jaka mądra i zorganizowana dziewczynka z tej naszej Lodzi – zauważyła z dumą Ciotka. – To już dorosłe dziecko, byłby czas, żeby sobie życie ułożyła, a tu ciągle tylko problemy…
– Cicho, Lucy, daj spokój! – przerwała jej Mamusia. – Co ma być, to będzie. Ja zresztą już powoli rozglądam się po koleżankach, jeszcze dwie mają synów w jej wieku… tylko że tym razem to by trzeba było naprawdę dobrze sprawdzić… No nic, nieważne, porozmawiamy o tym później.
Lodzia uśmiechnęła się do siebie, odsuwając pusty talerz i sięgając po serwetkę.
„Chyba szykują się kolejne podwieczorki zapoznawcze” – pomyślała z rozbawieniem. – „Karol już spisany na straty, tylko nie wiedzą, jak mi to powiedzieć. Od świąt ani słówka, ani jednego małego zająknięcia na temat zaręczyn! Ciekawe, kiedy pani Emilia odkryje do końca jego straszliwą zbrodnię? Szkoda mi biednej Agaty, ale tu niech Karol pokaże męską ikrę…”
– A ty, Lodziu, po powrocie chcesz iść gdzieś z Julcią i z tym jej chłopcem poświętować twoje urodziny, tak? – zagadnęła Ciotka Lucy dla odwrócenia uwagi.
– Tak, ciociu – odparła Lodzia, zerkając na nią z niepokojem. – Mam nadzieję, że to nie problem? Skoro w domu organizujemy moje urodziny dwudziestego ósmego, to osiemnastego umówiłam się z przyjaciółmi na mieście. Już obiecałam, więc wolałabym się tego trzymać…
– Ależ oczywiście, Lodzieńko – zgodziła się skwapliwie Mamusia. – Im więcej teraz będziesz mieć rozrywek, tym lepiej, nie będziesz przynajmniej siedzieć w domu i zamartwiać się… to znaczy, chciałam powiedzieć, nie będziesz się uczyć za dużo, męczyć niepotrzebnie. A z tym dwudziestym ósmym to… wszystko się jeszcze okaże.
– Zresztą Karol też idzie na moje urodziny osiemnastego – oznajmiła beztrosko Lodzia, puszczając mimo uszu ostatnią uwagę. – Już jesteśmy umówieni.
Wielka Triada popatrzyła na nią z konsternacją. Na chwilę zapadła idealna cisza.
– Ja nic z tego nie rozumiem, Zosiu… – szepnęła konspiracyjnie Ciotka Lucy, ale umilkła uciszona kategorycznym ruchem ręki Babci.
– Dobrze, Lodziu, porozmawiamy o tym, jak wrócisz z gór – ucięła dyplomatycznie Mamusia. – Do tego czasu jeszcze dużo może się zmienić. O, i widzisz, jak ładnie wszystko zjadłaś? To mi się podoba. A ty, Lucy, daj spokój, zaraz dziecko wróci na górę się pakować, a my usiądziemy sobie we trzy i wszystko dokładnie omówimy.

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1)
Dalsze części:
Rozdział XXI (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)