– Dobrze, gwiazdeczko – zgodził się potulnie. – Nie dotknę kielicha, dopóki nie wydasz mi na to certyfikowanej zgody z czerwoną pieczątką.
– Nie mam czerwonej pieczątki! – roześmiała się Lodzia.
– Zamówimy ją dla ciebie. Nawet cały zestaw, na różne okazje.
– Lepiej, żeby takich okazji było jak najmniej, Pablo – zastrzegła, poważniejąc. – Sam mówiłeś, że nigdy nie pijesz whisky… i co? W dodatku opędzlowałeś bez pytania moją prywatną butelkę. Będziesz musiał oddać mi za to coś ze swojego osobistego majątku – dodała żartobliwie. – A ponieważ kara musi boleć, zarekwiruję ci za to twoją jedyną szklankę do piwa!
– To żadna kara, kochanie – odparł łagodnie. – Nie zmieszczę do niej za wiele kwiatów, więc wypełnię ją jakimiś brylantami, zanim ci ją oddam.
– I strzelisz wielką gafę, bo ja nie lubię brylantów! – zaśmiała się przekornie Lodzia. – Są tak samo banalne i oklepane jak róże. Widzisz? Znowu poleciałeś schematem! Już dawno ci mówiłam, że działasz standardowo!
– Złapałaś mnie, skarbie, punkt dla ciebie – przyznał Pablo dużo weselszym tonem. – Zapomniałem, że moja gwiazdeczka nie lubi klasyki… Ale co byś powiedziała na turkusy albo szafiry? Są w kolorze twoich oczu.
– Lepiej nic już nie wymyślaj, szachraju, bo ja i tak nie dam się przekupić – zapewniła go stanowczo. – A teraz przyznaj mi się, co dzisiaj jadłeś na obiad?
– Ech, co za pytanie! – parsknął śmiechem. – Zamiast zapytać mnie, jakie jest moje ostatnie życzenie przed śmiercią na szafocie, ty mnie pytasz, co jadłem na obiad?
– Tak. I odpowiadaj natychmiast.
– Czy można prosić o następne pytanie?
– Naprawdę oberwiesz kiedyś za to ode mnie, bandziorku – ostrzegła go Lodzia. – Wiem przecież doskonale, że nic sensownego nie zjadłeś, strzeliłeś sobie co najwyżej ze dwa batoniki z automatu na dół energetyczny. I za to chyba się na ciebie pogniewam.
– Za takie coś? – zapytał cicho, poważnie. – A za gorsze rzeczy?
– O gorszych pogadamy innym razem – odparła spokojnie. – Nie odkręcaj kota ogonem. Prosiłam cię już tyle razy, żebyś się lepiej odżywiał… Chyba będę musiała wprowadzić to radykalnie jako obowiązkowy punkt regulaminu!
– Ale to przecież ty miałaś organizować mi sesje tuczenia – przypomniał jej Pablo. – Planowałaś zrobić ze mnie miękkiego tłuściocha…
– A tymczasem sam widzisz, że ciągle daleko ci do ideału – zauważyła Lodzia. – I co gorsza, wcale nie starasz się do niego dążyć!
– Gdybyś wreszcie się za mnie zabrała, wszystko byłoby inaczej – westchnął. – Próbuję nie tracić nadziei, że tak w końcu będzie… Choć jest to nadzieja trudna i wątła, zwłaszcza po tym, co ostatnio nawyprawiałem.
Na chwilę zapadła cisza. Przed oczami Lodzi stanął niedzielny wieczór, zatroskane twarze przyjaciół i poważna mina Majka… W uszach zabrzmiały jej przerażające słowa Julki… Serce znów ścisnęło jej się na myśl o tym, jak to się mogło skończyć.
– To, co wykonałeś z tą whisky, było bardzo niemądre i niepotrzebne, Pablo – powiedziała poważnym tonem. – Wiesz o tym, prawda?
– Wiem, Lea – przyznał ze skruchą. – Wiem i wstyd mi strasznie za ten cyrk, który odstawiłem. Sam co prawda nic z tego nie pamiętam, film urwał mi się dość szybko, ale z opowiadań Majka i Justyny wiem, że zachowywałem się skandalicznie. Bałem się, czy w ogóle zechcesz jeszcze ze mną rozmawiać po tym wyskoku… Zachowałem się jak smarkacz, naraziłem cię na przykrości, zepsułem ci cały wieczór…
– Przede wszystkim zepsułeś sobie zdrowie, bandziorku – sprostowała ze smutkiem. – A to jest dla mnie o wiele gorsze niż stracony wieczór. Bardzo się o ciebie martwiłam – dodała ciszej.
– Wybacz mi, skarbie – odparł równie cicho Pablo. – Ta sytuacja kompletnie mnie przerosła, nie umiałem myśleć racjonalnie, poniosły mnie emocje… Wiem, że niesłusznie, głupi byłem. I przysięgam ci, że to się już nigdy nie powtórzy. Nie dotknę kropli whisky do grobowej deski, chyba że ty rozkażesz mi ją pić za karę.
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Dalsze części:
Rozdział XXI (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)