Lodzia Makówkówna – Rozdział XXI (cz. 5)

– Takiej kary po mnie się nie spodziewaj – odparła stanowczo Lodzia. – Jeśli już, to każę ci wtranżalać codziennie sernik z brzoskwiniami, placek ze śliwkami, makowiec z rodzynkami… i tak dalej. Aż ci uszami wyjdzie.

– Dobrze, kochanie – zgodził się pokornie. – Będę wtranżalał, co tylko zechcesz, żeby osiągnąć idealną linię puszystego misia. Tylko powiedz, że się na mnie nie gniewasz. Powiedz tym swoim kochanym głosikiem: nie gniewam się na ciebie, Pablo.

– Nie gniewam się na ciebie, Pablo – powtórzyła cichutko.

– I od razu świat wygląda inaczej – odetchnął z ulgą. – Dziękuję ci, gwiazdeczko. A co do tej drugiej rzeczy… tej gorszej…

– Nic mi nie tłumacz – przerwała mu szybko. – Ja nie proszę cię o żadne wyjaśnienia.

– Wiem, Lea – westchnął. – Nie prosisz mnie o nie, a ja właśnie wolałbym, żebyś prosiła… ba, żebyś ich żądała. Albo żebyś wreszcie raz a dobrze dała mi za to wszystko po pysku.

– Czy ty masz jakieś skłonności masochistyczne, bandziorku? – zażartowała Lodzia. – Ciągle tylko domagasz się bicia, duszenia i wszelkich innych tortur. A ja nie mam przecież takich uprawnień… To dla mnie zresztą za duże ryzyko, Wojtek pewnie by mnie za to przymknął, a wiesz dobrze, jak nie znoszę przebywania w zamknięciu.

– Wojtek nie zajmuje się przypadkami przemocy domowej – zauważył Pablo. – Ciebie zresztą każdy sąd uniewinni, jak tylko zobaczy tego twojego uroczego buziaka. A ja dopiszę w swoim testamencie odpowiednią klauzulę, żeby nie było co do tego żadnych wątpliwości.

– To brzmi pocieszająco – przyznała z przekąsem. – Ale nie jest zbyt rozsądne z twojej strony. Myślałam, że jako prawnik potrafisz skonstruować własny testament tak, żeby za życia nie działał na twoją niekorzyść…

– Prawo do bezkarnego lania mnie po pysku przyznam tylko i wyłącznie tobie – zapewnił ją z powagą. – Klauzula będzie imienna. Zaznaczę tam wyraźnie, że jestem i od samego początku byłem w pełni świadomy konsekwencji, jakie mogą wynikać z zadawania się z moją małą, niebezpieczną gwiazdeczką.

– Dobrze wiem, że to podstęp, oprychu – uśmiechnęła się. – Masz zamiar odpowiednio się bronić, jak przyjdzie co do czego… Chcesz mnie tylko sprowokować!

– Chciałbym – przyznał z westchnieniem Pablo. – Ale ciebie niestety bardzo trudno sprowokować… Tyle razy próbowałem i jeszcze nigdy mi się to nie udało…

– Nie frustruj się, bandziorku, nikomu jeszcze się nie udało – zapewniła go lekkim tonem.

– Więc pewnie ten, któremu to się uda, będzie tym tajemniczym wygranym, o którym mówiłaś na studniówce? – zniżył głos. – Powiedziałaś wtedy, że wygrywa tylko jeden…

– I podtrzymuję to – uśmiechnęła się lekko. – Co prawda namawiałeś mnie wtedy na przetestowanie większej partii towaru, ale nie przekonał mnie ten twój rozrzutny styl. Ja mimo wszystko wolę wybrać raz a dobrze.

– Wiem, kochanie – podjął szybko. – To z mojej strony była bardzo głupia rada, wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak głupia… Teraz już tak nie myślę, wstyd mi za to, co wygadywałem. Ten zwycięzca turnieju, którego wybierzesz, będzie wielkim farciarzem… najszczęśliwszym facetem w galaktyce.

Lodzia uśmiechnęła się zaczepnie.

– Tego nie mogę mu zagwarantować z góry – zastrzegła. – Ale ze swojej strony zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby był szczęśliwy. Tylko on jeden dostanie ode mnie pełny pakiet z kompletem czerwonych pieczątek… Dlatego sam widzisz, że muszę bardzo uważać na to, z kim się zadaję – dodała niewinnie. – Nie mogę dawać się prowokować byle komu. Mama i babcia nigdy by mi nie wybaczyły, gdybym po tylu latach starannego wychowania jednak wybrała źle. Ja sama zresztą też bym sobie tego nie wybaczyła…

W jej oczach rozbłysły żartobliwe iskierki. Cisza, jaka zapadła po drugiej stronie linii, świadczyła o tym, że znajdujący się tam doświadczony i błyskotliwy adwokat na kilka długich chwil zapomniał języka w gębie.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4)

Dalsze części:

Rozdział XXI (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz