Kiedy nadszedł wieczór, decyzja w sprawie urodzin była podjęta. Siedząc wciąż na łóżku w ciemnym pokoju, w którym nie zapaliła światła od zapadnięcia zmierzchu, Lodzia postanowiła, że nazajutrz pójdzie do Anabelli. Pójdzie tak, jak obiecała, zobaczy Pabla, spojrzy mu w oczy. Tym razem pewnie uda im się potańczyć, przytuli się do niego jeszcze ten ostatni raz. I w ten sposób po cichu go pożegna. Przygotuje się mentalnie do jutrzejszego wieczoru, zachowa spokojną i uśmiechniętą twarz, nie będzie psuć zabawy zaproszonym gościom. Wytrzyma. A potem… potem chyba umrze z rozpaczy.
Rozległ się dzwonek leżącego na nocnej szafce telefonu. Jeszcze nie spojrzała na wyświetlacz, a już instynktownie wiedziała, że to on. Oczywiście, oto wyświetlone jego imię – Pablo. Zadrżała od stóp do głów… jednak nie sięgnęła po aparat.
„Nie mogę z tobą rozmawiać” – myślała rozpaczliwie, wpatrując się w wyświetlacz, słuchając kolejnych dźwięków dzwonka. – „Nie dziś, nie teraz, jeszcze nie… nie mogę!”
Telefon umilkł, a z jej oczu trysnęły łzy. Łzy potwornego żalu, straszliwego poczucia straty. Oto właśnie przed chwilą miała okazję, by usłyszeć jego głos. Ten ukochany, niski głos, który napełniał ją życiem… Ale nie mogła go usłyszeć. A w przyszłości będzie się musiała nauczyć na co dzień żyć bez niego.
Dźwięk przychodzącego smsa poderwał ją na nogi. Chwyciła gorączkowo telefon. Sms był od Pabla. To zdarzyło się po raz pierwszy, on nigdy nie wysyłał smsów, zawsze dzwonił… ona zaś po raz pierwszy nie odebrała połączenia. Otworzyła wiadomość z bijącym mocno sercem.
Przepraszam, że próbowałem dzwonić nie w porę, kochanie. Domyślam się, że odsypiasz podróż. Czy jutro przed osiemnastą mogę po ciebie podjechać na Jeżynową?
„Nie, Pablo” – pomyślała z bólem. – „Żadnych podwózek ani telefonów. Żadnych łyżew, kręgli ani skoków na bungee… Przyjadę sama. Obiecałam ci, że będę u Majka, więc dotrzymam słowa, chociaż ty sam złamałeś naszą nigdy niespisaną umowę. Ech, ty frajerze!” – prychnęła z politowaniem. – „Więc myślisz, że dopiero wróciłam i odsypiam? Myśl sobie tak dalej. Skoro odsypiam, to na smsa odpowiem ci jutro… odmownie. Muszę zobaczyć cię przy ludziach, nie wytrzymam z tobą sam na sam w samochodzie…”
Łzy znów pociekły jej strumieniem po policzkach. Odłożyła telefon na biurko i na kilka długich minut ukryła twarz w dłoniach, po czym powoli podniosła głowę i martwym wzrokiem zapatrzyła się w okno. Siedziała tak długo, aż zapadła noc. Odmówiła przez drzwi zaproszeniu na kolację, z którym na górę została wyekspediowana Ciotka Lucy. Siedząc nieruchomo, patrzyła w okno, na tle którego wyświetlały jej się wizje różnych chwil, jakie przeżyła z Pablem, obrazy, których nigdy już miała nie zapomnieć… Jak w metafizycznym kinie, na ciemnej szybie, jak dawno temu u Karola w samochodzie, przewijało się to, co przez ostatnie pół roku nadawało sens jej życiu.
Oto skrwawiony bandzior stojący na schodkach u wejścia do jej domu w świetle słabej żarówki. Nie przyjrzała mu się wtedy zbyt uważnie, pamięta to teraz tylko jak przez mgłę. Lecz za to jakże dobrze widzi jego ciemne oczy, w które niechcący przelotnie spojrzała, opatrując mu ranę, i których przenikliwe spojrzenie wywołało w niej po raz pierwszy ten niezapomniany dreszcz! Był to dreszcz cielesnej rozkoszy, jej cudowny przedsmak… wtedy jeszcze nie umiała go nazwać, nie rozumiała go, lecz potem czuła go za jego sprawą tyle razy, coraz mocniej!
Następnie zaśnieżona ulica, zmierzch wczesnego, zimowego popołudnia i rzucone na nią poprzez gęsto padające płatki śniegu krótkie spojrzenie ciemnych oczu nieznajomego mężczyzny… eleganckiego mężczyzny w długim płaszczu niosącego w ręku aktówkę. I znów ten ciepły dreszcz i pierwsze w jej życiu tak mocne bicie serca na widok przedstawiciela odmiennej płci. Wtedy myślała, że to ze strachu… o, jakże się myliła! Serce zabiło jej wtedy z wrażenia, gdy w oczach owego przechodnia rozpoznała elektryzujące spojrzenie bandziora!
A potem ten sam mężczyzna w galerii handlowej… stoi i patrzy na nią uważnie przez szybę sklepowej witryny. Na tle okna Lodzia znów widzi go w szczegółach, choć wtedy spojrzała na niego tylko przez ułamek sekundy… I znów czuje to mocne bicie serca, gdy dostrzegła go i rozpoznała w Anabelli. Ogarnia ją jeszcze raz ta fascynacja, z jaką obserwowała go z daleka, gdy rozmawiał z przyjaciółmi, pijąc piwo i huśtając się na krześle… i stres do utraty tchu, kiedy patrzyła, jak aresztuje go Leśniewski. Wreszcie ten niezapomniany moment, gdy spotkały się ich oczy… jego zadziorny uśmiech wychylający się powoli zza wyrazu zaskoczenia… i ów słodki prąd, który wstrząsnął wtedy jej ciałem i duszą…
Teraz z kolei ukazują jej się jego oczy napotkane w twarzy człowieka, który zaczepił ją na ulicy, oferując pomoc w niesieniu makowca. I to gwałtowne szarpnięcie w sercu… ach, to była radość! Radość, że znów go widzi! A potem szelmowskie błyski w jego oczach i dziwnie ekscytujący dotyk jego dłoni, gdy nie pozwalał jej zadzwonić po taksówkę. Chwila, gdy spojrzał na nią w samochodzie i gdy pierwszy raz, przez ułamek sekundy dostrzegła w jego oczach ten łakomy, drapieżny błysk… Widziała go potem jeszcze niejednokrotnie i choć z początku ją niepokoił, zawsze sprawiał jej podskórną, nie do końca uświadomioną przyjemność… Ileż razy później jeszcze patrzył na nią w ten sposób!
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Dalsze części:
Rozdział XXIII (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)