Lodzia Makówkówna – Rozdział XXIII (cz. 12)

Ale oto sceny ze studniówki. Najpierw przejście z parkingu do szkoły po skrzypiącym śniegu, jak we śnie… i ta szalona, niewytłumaczalna radość w sercu! Potem Pablo zaatakowany przez Grzela… Jakże wtedy zaimponował jej swoim spokojem, sprytem i siłą mięśni! Chmura na jego obliczu, gdy mówili o Karolu, rozbawiony wyraz jego twarzy, gdy z niepokojem pytała o jego umiejętności taneczne w zakresie poloneza. I walc! Ten cudowny walc i wpatrzone w nią ciemne, świetliste oczy, których wzroku nie unikała, obiecawszy oddać mu się we władanie na tych kilka upojnych minut… Jego biała, wilgotna od potu koszula przy utworze Presleya, jego ciepło, uścisk jego ramion, dotyk jego policzka na jej skroni, odrętwiająca słodycz ogarniająca ją całą… i ten jego ton, ten zmysłowy, niski głos, który tak pokochała… Przed nami jeszcze całe życie

Teraz znów widzi zawadiackie błyski w jego oczach, gdy o czwartej nad ranem, na trzaskającym mrozie zaczynał swój szatański, matrymonialny blef. Nie wyjdziesz za Karolawyjdziesz za mnie… Ileż razy później jeszcze do tego nawiązywał w ten czy inny sposób! I przecież w tych ostatnich dniach była już gotowa wziąć to na poważnie!

Potem dalsze sceny. Bukiet niezapominajek u Majka, uwagi kolegów o podbojach i statystykach… jeszcze teraz pamięta ten lód, który wtedy zmroził jej serce! Plecenie warkocza, delikatny dotyk jego dłoni na jej włosach. Masz cudowne włosy, Lea… Jego głos, gdy mówił o poszukiwaniu… powiedzieć jak Archimedeseureka, znalazłem! I to światło w jego oczach, które od studniówki widziała w nich coraz częściej i częściej.

Teraz scena w kancelarii… Najpierw przytłaczające poczucie absurdu i popłoch, jaki odczuła, widząc nazwisko adwokata Lewickiego na wielkiej, złotej tablicy i słysząc za swymi plecami dyskusje klientów. Emocje, które siłą musiała ukrywać, kiedy z gabinetu wyszedł ów adwokat w nienagannie skrojonym garniturze, profesjonalista w każdym calu, zajęty rozmową z klientami, podający im uprzejmym gestem dłoń… a ona myślała wtedy tylko o jego zmęczeniu, o szarych cieniach pod oczami i batonikach z automatu. I ta chwila, gdy ją dostrzegł, ta eksplozja światła w jego oczach… a potem jego wzrok, płomienny, ognisty, spalający ją na popiół, wzrok, którego aż się przestraszyła. Przyszłaś do mnie, Lea… Umiesz czytać w myślach, mała czarodziejko… I namiętny pocałunek na jej dłoni. Wtedy zrobił to pierwszy raz, lecz potem ciągle tak ją żegnał i witał.

Następna scena. On stoi u stóp schodów w jej liceum i patrzy na nią. Widzi go, idąc w dół, pamięta to ulotne wrażenie, jakby była panną młodą schodzącą po schodach do czekającego na nią na dole wybranka. A potem ulica, jego oczy, jego niski głos… Dżinn spełni wszystkie twoje życzenia. Wystarczy, że je wypowiesz, maleńka… I elektryzujący dotyk jego dłoni, splatające się w uścisku ich palce.

Przesuwają jej się przed oczami kolejne obrazy. Pablo w kuchennym fartuchu na zapleczu Anabelli, krojący z zegarmistrzowską precyzją pomidory. O tak, wszystko, do czego się dotykał, wykonywał z zaangażowaniem, perfekcyjnie. Z początku powoli, uważnie, potem jednak coraz sprawniej, zawsze z tą samą dokładnością i bez fuszerki. Jak ten równiutki splot jej warkocza, który za drugim razem, w szpitalu, wyszedł mu tak idealnie.

A oto niezapomniana, przykra scena w samochodzie. Jego pozbawione blasku spojrzenie, ścięte rysy twarzy, niski, poważny głos. Mylisz się, Leacholernie się mylisz… A jeśli i teraz się myli? Nie, niestety… przecież widziała…

Lecz zostawmy to, bo oto w oddali pojawiają się jego roześmiane, wypełnione światłem oczy… jej niespodziewany prezent od nadchodzącej wiosny! Biegnie do niej z konwaliami, przeciska się pośpiesznie przez tłum. Zobacz, przyniosłem ci taki bukiecik… I jego łagodny wzrok po spotkaniu z Karolem u Majka. Pamiętasz, co mi obiecałaś przed walcem na studniówce? Ja z tych kilku minut zrobię nieskończoność

Jego wizyty u niej w szpitalu, margaretki, niezapominajki i poziomki. Radosne chwile, gdy żartowali sobie, jedząc zupę z jednego talerza. Moja narzeczona preferuje miękkich tłuściochów… omal nie zachłysnęła się wtedy rosołem! A potem magiczny taniec w skarpetkach przy zaczarowanej muzyce, dotyk jego gorących ust na jej skroni… i taki sam raz jeszcze, tak niedawno, na peronie. Stojący przed nią we mgle bandzior w długim płaszczu, bandzior z jej proroczego snu… jej ukochany, mężczyzna jej życia!

Lecz oto przed jej oczami pojawia się scena z Becią pochyloną nad nim przy stoliku, przesuwającą powłóczystym gestem dłońmi po jego ramionach, przytulającą policzek do jego policzka. Nasz zabójczy Romeo nigdy nie wypada z obiegu… Palące uczucie upokorzenia, gdy inni zerkają na nią badawczo, by sprawdzić, jak reaguje. Niepokój w jego oczach. Lea, proszę… Tylko tyle miał jej wtedy do powiedzenia.

I wreszcie ostatnia scena, ta wczorajsza. Ta, która zniszczyła i przekreśliła wszystko. Pablo wpatrzony w oczy innej kobiety, gładzący jej włosy, przytulający usta do jej skroni, biorący ją czule w ramiona… To już koniec przedstawienia, znowu ciemna, martwa szyba. Czarna dziura, pustka, koniec świata. W sercu Lodzi pozostaje tylko ból i rozpacz.

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Dalsze części:

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz