– Lodziu, co się stało? – zapytała z niepokojem Mamusia. – Co się z tobą dzieje, drogie dziecko? Lodzieńko… ty płaczesz?
Tak, płakała. Płakała żałośnie, ukrywszy twarz w dłoniach, niezdolna już do tego, żeby udawać przed kimkolwiek, że wszystko jest w porządku. W głębi duszy obiecała sobie, że ta publiczna manifestacja słabości nie zdarzy się już więcej. Tak… wkrótce się pozbiera, poukłada to sobie w głowie, uodporni się i będzie umiała zachować kamienną twarz… Wkrótce, ale jeszcze nie teraz! Cios był zbyt świeży, zbyt niespodziewany… Nie mogła dłużej powstrzymać łez bólu, musiała je z siebie wyrzucić, teraz, natychmiast! Gdyby mogła, krzyczałaby z rozpaczy na całe gardło! Niech chociaż będzie jej wolno się wypłakać! Chciała to zrobić dopiero u siebie w pokoju, ale nie zdążyła znaleźć się sama, złapało ją tak głupio przy wszystkich… ech, nieważne! Czy to miało teraz jakiekolwiek znaczenie?
Wielka Triada wymieniła posępne spojrzenia i utkwiła swój potrójny wzrok w płaczącej rozpaczliwie, wstrząsanej bolesnym szlochem dziewczynie. Przez kilka długich chwil wszystkie trzy kobiety przyglądały jej się w milczeniu ze współczuciem i zrozumieniem.
– Ona już wszystko wie, Zosiu – szepnęła wreszcie konspiracyjnie Babcia.
– Widzicie, mówiłam wam – odszepnęła Mamusia z nutą triumfu w głosie. – Ona już wcześniej wiedziała, czuła to jakoś!
– Zdrada zawsze boli – stwierdziła filozoficznie Babcia. – Chociaż on przecież nie był jej wart… i kto by pomyślał, że to taki drań!
– Biedne, biedne dziecko! – westchnęła Ciotka Lucy, podchodząc i z troską gładząc łkającą dziewczynę po włosach. – Nasza mała, kochana Lodzieńka…
Lodzia podniosła powoli głowę i oderwała ręce od zalanej łzami twarzy. Napotkawszy zafrasowany wzrok Tatusia, ze względu na niego postanowiła wziąć się w garść.
– Pójdę już do siebie – chlipnęła cichutko.
– Dobrze, Lodzieńko, dobrze – powiedziała łagodnie Mamusia, również podchodząc i gładząc ją po włosach. – Mareczku – zwróciła się do Tatusia. – Zanieś jej ten plecak na górę… ale rozpakujesz się już jutro, Lodziu, teraz lepiej połóż się i prześpij się trochę. Biedactwo…
– Mój Boże! – westchnęła Babcia, kiedy Lodzia z Tatusiem wychodzili już posłusznie z salonu. – I widzicie, mówiłam wam… to są właśnie mężczyźni!
Lodzia, teraz już bez łez, z zastygłą na kamień twarzą, w milczeniu wspięła się po schodach w towarzystwie równie milczącego Tatusia, który wniósł jej na górę plecak i położył na podłodze w jej pokoju. Podziękowawszy mu skinieniem głowy, usiadła sztywno na brzegu łóżka i wpatrzyła się niewidzącym wzrokiem w okno.
Tatuś, który już miał zamiar wyjść, zawrócił jednak od drzwi, podszedł do niej i położył jej delikatnie rękę na ramieniu. Pragnął ulżyć jakoś widocznemu w całym jej zachowaniu cierpieniu, bo choć nie rozumiał jego bezpośredniej przyczyny, domyślał się jego źródła. Lodzia ocknęła się i spojrzała na niego z westchnieniem.
– Nie pytaj, tato – szepnęła błagalnie. – Obiecuję, że jak się pozbieram, powiem ci wszystko sama. Ale teraz nie pytaj o nic… proszę.
– Dobrze, kochanie – odparł Tatuś, spoglądając na nią z troską. – Ale gdybyś potrzebowała czegokolwiek, pamiętaj, że zawsze przy tobie jestem. Moja mała, kochana dziewczynko…
Pokiwała głową, łykając powstrzymywane siłą łzy, które znowu napłynęły jej do oczu. W gardle czuła ich słony smak. Tatuś westchnął, pokręcił głową i wyszedł, przymykając cicho drzwi. A wtedy łzy popłynęły znowu, gorzkie, bolesne, palące nieznośnym ogniem… Roztrzęsiona Lodzia zwinęła się w kłębek na łóżku, obejmując kurczowo ramionami poduszkę i szlochała już bez ograniczeń, ogarnięta bólem, jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie zaznała.

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Dalsze części:
Rozdział XXIII (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)