Lodzia Makówkówna – Rozdział XXIII (cz. 5)

Świat skończył się nagle, rozbił się w drobne kawałki jak kryształowa kula, która jeszcze przed chwilą odbijała brylantowym blaskiem najcudowniejsze wizje przyszłości, a teraz leżała u jej stóp w smętnych, bezbarwnych kawałkach. Bolało strasznie. Nigdy dotąd nie pomyślałaby, że zazdrość wywołana zdradą ukochanego człowieka może powodować aż tak nieludzkie cierpienie… Owszem, już nieraz słyszała o tym jedynym w swoim rodzaju bólu, który potrafi złamać najsilniejszego człowieka, ale dotąd nie potrafiła w pełni go zrozumieć. Teraz sama odczuwała go każdym zmysłem, każdym nerwem, każdą komórką ciała i atomem duszy… Jakże to bolało, kłuło, rwało! Leżała na łóżku powalona cierpieniem, bezwładna z rozpaczy i straszliwego poczucia krzywdy.

„Teraz dopiero czuję, jak to jest” – myślała, zalewając się łzami. – „Te wszystkie jego przygody z przeszłości to było nic, pestka, bzdura… czym ja się w ogóle przejmowałam? To było takie łatwe do wybaczenia i do zapomnienia! Teraz wiem, jaki to ból. Boli… tak cholernie boli!”

Przypomniała sobie przecierpianą noc sporu z adwokatem diabła. O cóż pytał ją takim złośliwym tonem? Czy jesteś pewna, że to nie dzieje się teraz? Zbuntowała się wtedy, oburzyła się na samą siebie za takie myśli… a dziś cóż miała do powiedzenia? W głowie zabrzmiały jej słowa Grzela, te, za które w lutym dostał od niej w twarz. On cię puści kantem, przypomnisz sobie jeszcze moje słowa… Jakże szybko została zmuszona, by je sobie przypomnieć! I to, co powiedział jej zaledwie przedwczoraj. Ja tam bym mu nie wierzył… pięciu groszy bym nie dał za to, co on tam teraz robi pod twoją nieobecność…

„Prorocze słowa” – pomyślała z rozgoryczeniem. – „Cóż, jak widać, w tym przypadku nie tak trudno być prorokiem… Grzelo wcale nie koloryzował.”

Szczególnie bolesne było to, że scena pożegnania na peronie, której niechcący stała się świadkiem, była paralelą tego, w jaki sposób Pablo żegnał ją samą zaledwie kilka dni wcześniej, na tym samym dworcu. Sądziła naiwnie, że jest jedyna, że tylko na nią tak patrzył, że tylko ją tak czule brał w ramiona… Teraz poznała prawdę. Wiedział przecież, że miała wracać z gór dopiero we wtorek. To było takie logiczne, tak niemiłosiernie, nieznośnie logiczne!

„Odjechała wieczorem, akurat dzień przed moim planowanym powrotem” – analizowała, zagryzając wargi niemal do krwi. – „To pewnie ktoś z innego miasta, może jakaś jego regularna kochanka? Albo jakiś zakazany związek na odległość odświeżany od okazji do okazji? Ech… nieważne! Co mnie obchodzi, kim ona jest? Jakaś piękna i elegancka, bardzo atrakcyjna kobieta, to wystarczy. Zachowywali się oboje w taki oczywisty sposób!”

Serce znów ścisnęło jej się boleśnie na wspomnienie wzajemnych czułości, jakimi bez żenady darzyli się na dworcu Pablo i nieznajoma.

„Świetnie to sobie rozplanował, cwaniak” – ciągnęła w myślach ponuro. – „Akurat nie było mnie przez parę dni, jej tu pewnie nikt nie zna, więc wiele nie ryzykował. Odprowadził mnie w środę na dworzec, żeby mieć pewność, że rzeczywiście wyjechałam, a potem zaprosił ją do siebie na ten bezpieczny czas. Spędzili kilka upojnych dni i dziś odesłał ją z powrotem, a jutro ma zamiar udawać, że tak bardzo na mnie czekał i tęsknił… Boże, nie mogę w to uwierzyć! On? Więc jednak taki jest? Taki, jak myślałam na początku? Więc jednak ta moja pierwsza intuicja była słuszna! Przewalczyłam to, tak długo mi to zajęło… ale w końcu pozwoliłam się przekonać… i aż tak się pomyliłam?”

Znów przypomniała sobie ich własne pożegnanie na peronie kilka dni temu, cudowną chwilę, gdy Pablo wziął ją w ramiona i obsypał jej skroń i czoło pocałunkami… i to, co ona sama do niego powiedziała. Serce omal jej nie pękło na to wspomnienie.

„Powiedziałam do niego kochanie, pierwszy raz nazwałam go po imieniu… Taki wydawał się szczęśliwy!” – westchnęła. – „Tak pięknie mówił o pustce i tęsknocie za mną, a za chwilę osładzał ją sobie w taki sposób? Upił się z zazdrości o mnie, przecież nie udawał… tak się mną opiekował w szpitalu, siedział przy mnie w gorączce… Byłam pewna, że mnie kocha! Nie wiem… nie mogę tego pojąć! A może to jednak jakaś pomyłka, jakieś straszne nieporozumienie? Może umiałby to jakoś wytłumaczyć?… Ale nie, nie… Nie zniżę się do tego, żeby prosić go o wyjaśnienia… Przecież widziałam to, widziałam na własne oczy… to nie było złudzenie!”

Okryła się kołdrą razem z głową, jakby chciała uciec w ciemność przed obrazem, który ciągle nieubłaganie wracał jej przed oczy, jakby miała nadzieję, że w ten sposób wyciszy się i wyblaknie jakimś cudem w jej pamięci. Jednak nie było od niego ucieczki.

„On mnie może nawet i kocha” – pomyślała ze smutkiem. – „Oczywiście na swój sposób, w takim swoim skrzywionym i spaczonym rozumieniu… Gdybym go złapała na gorącym uczynku… takim jeszcze bardziej gorącym niż wczoraj… niewykluczone, że powiedziałby mi w twarz, jak to mówią ponoć jemu podobni, że to nic takiego, ot, niezobowiązująca przygoda bez znaczenia. I że liczę się tylko ja, a tamto to było tak sobie… Ach, lepiej niech tak nie mówi, to byłoby takie upokarzające!…”

Łzy popłynęły znów obfitym strumieniem z jej oczu.

„Tyle że on naprawdę może tak myśleć” – westchnęła. – „Taki gorącokrwisty facet mógł zwyczajnie nie wytrzymać, już dawno przecież miałam to na uwadze… Ciągle trzymam go na dystans, a on pewnie nie jest przyzwyczajony do takiej abstynencji, pokusa była zbyt silna… Ale cóż to za człowiek, który jest gotowy ranić, bo nie może oprzeć się pokusie?”

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4)

Dalsze części:

Rozdział XXIII (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz