Lodzia Makówkówna – Rozdział XXIX (cz. 3)

Zapadła cisza, jednak aplikant nie ruszał się z miejsca. Siedział nadal na skraju sąsiedniego krzesła i przyglądał jej się z uwagą.

„Facet, wyluzuj” – pomyślała rozbawiona Lodzia, nie podnosząc głowy znad lektury. – „Zaraz wróci twój patron, chyba nie chcesz zbierać zębów z podłogi?”

– Pani Leokadio? – zagadnął znów aplikant.

Podniosła głowę i spojrzała na niego pytająco.

– Przepraszam, że przerywam lekturę – uśmiechnął się. – Ale to mnie zafascynowało… Jak na panią można mówić zdrobniale? Bo od Leokadii zdrobnienie to mi się jakoś nie kojarzy…

Lodzia westchnęła z lekkim zniecierpliwieniem.

– Lodzia – odpowiedziała uprzejmie.

– Lodzia – powtórzył powoli, podobnie zdezorientowany jak wcześniej. – Pierwszy raz w życiu słyszę takie imię… I to u osoby w pani wieku. Pani chyba jest studentką?

„No i nie odpuści!” – pomyślała z humorem. – „Co za upierdliwiec! Pewnie kiedyś będzie z niego niezły adwokat… Może Piotrek nawet za jakiś czas dołączy go do zespołu?”

– Jeszcze nie, ale niedługo będę – wyjaśniła, rezygnując z próby powrotu do lektury i zamykając książkę, którą położyła sobie równo na kolanach. – Najpierw muszę zdać maturę.

– Maturę? – zdziwił się. – To pani jeszcze w liceum?

– Owszem – skinęła głową. – Już niedługo, tylko do wakacji… ale jeszcze tak.

– Aha – odpowiedział ostrożnie, przyglądając jej się z rosnącym zainteresowaniem. – Zastanawiam się w takim razie, czego licealistka może szukać w kancelarii adwokackiej…

Lodzia uśmiechnęła się lekko.

– Czy naprawdę wyglądam na osobę, która czegoś szuka? Siedzę tu sobie tylko i czytam książkę. A raczej usiłuję czytać… Wydawało mi się, że nikomu nie zawadzam.

– Ależ w żadnym wypadku! – zapewnił ją aplikant. – Jednak po coś pani przyszła… Chciała się pani przecież widzieć z mecenasem.

– I nadal chcę – odparła spokojnie. – Ale proszę mi powiedzieć… czy ma pan pełnomocnictwo do spowiadania na siłę wszystkich osób, które usiądą pod tymi drzwiami?

– Nie spowiadam pani – zaprotestował nieco zmieszany młody człowiek. – Chciałem tylko powiedzieć, że… – zawahał się.

– Że?

Uśmiechnął się i pochylił się lekko do niej.

– Że piękny ma pani warkocz… Lodziu – powiedział, ściszając głos.

Lodzia rzuciła mu pobłażliwe spojrzenie i skinęła uprzejmie głową.

– Dziękuję. A pan ma przed sobą świetlaną przyszłość i do tego całkiem przyjemną twarz. Szkoda by było i jednego, i drugiego.

– Słucham? – zdumiał się aplikant. – Nie rozumiem…

– Nieważne – uśmiechnęła się, a w jej oczach rozbłysły złośliwe iskierki. – Mówię to panu tylko tak wyjątkowo. A raczej prywatnie. W każdym razie dziękuję panu za życzliwość, panie Macieju. Jestem naprawdę zobowiązana, ale bardzo proszę nie zajmować sobie niepotrzebnie czasu rozmową ze mną. Na pewno ma pan mnóstwo obowiązków.

– Obowiązki mogą poczekać – zapewnił ją swobodnie. – Zresztą dzisiaj akurat nie mam ich dużo. A czy można wiedzieć, do którego liceum pani… uczęszcza, że tak powiem?

Lodzia roześmiała się, nie mogąc już dłużej ukryć wciąż narastającego rozbawienia.

– A czy można wiedzieć, po co panu ta informacja, że tak powiem? – zapytała wesoło.

Aplikant również się roześmiał.

– Może się przydać – odpowiedział z przekonaniem. – Na przykład gdybym kiedyś jeszcze chciał z panią porozmawiać… Chyba że od razu da mi pani numer telefonu?

– Z tym będzie problem – uśmiechnęła się z przekorą Lodzia. – Mam taką zasadę, że nie daję swojego numeru nieznajomym. Jednak co do rozmowy, to podejrzewam, że jeszcze będziemy mieli do tego okazję. Może nawet nieraz.

– Czyli planuje pani bywać u nas regularnie?

– Jestem już drugi raz – zauważyła. – To chyba można uznać od biedy za pewną regularność…

– Niewystarczającą – odparł stanowczo młody człowiek.

– Tak pan uważa?

– Zdecydowanie – uśmiechnął się. – W pani przypadku…

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2)

Dalsze części:

Rozdział XXIX (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz