Przytuliła się mocniej do niego, połykając łzy. We włosach poczuła ciepły dotyk jego ust… Muzyka skończyła się, zatrzymali się na skraju parkietu, blisko ściany. Pablo jednak nie wypuszczał jej już z ramion, lecz tulił wciąż do siebie i gładził czule po włosach, obsypując jej czoło i obie skronie milionem delikatnych, frenetycznych pocałunków. Drżała całym ciałem, świadoma tego, że oto powinna się cofnąć, odsunąć, powiedzieć mu wreszcie, że to niemożliwe… ale nie umiała! Rozkosz, jaką sprawiał jej dotyk jego ust na skroniach i czole, pieszczota jego dłoni na włosach i uścisk ukochanych ramion znów, jak kilka godzin temu na ulicy, paraliżowały ją i obezwładniały jak słodka trucizna.
I właśnie wtedy z głośników popłynęła muzyka… muzyka, której nigdy nie umiałaby zapomnieć! Był to ten sam utwór Elvisa Presleya co na studniówce, ten, przy którym pierwszy raz przytuliła się do bandziora, a potem odsunęła się od niego ostatkiem siły woli.
Oboje drgnęli, słysząc pierwsze takty utworu i pierwsze słowa wyśpiewane pięknym głosem wokalisty… lecz nie poruszyli się. Stali wciąż w miejscu, wtuleni w siebie, nie podejmując tańca. Dwie bolesne łzy spłynęły ukradkiem z oczu Lodzi… A potem nagle, nie umiejąc już dłużej opanować pragnienia, które rozsadzało jej piersi od tylu tygodni, pełnym determinacji gestem podniosła głowę i spojrzała w oczy Pabla, w spojrzenie to wkładając całą swoją bezgraniczną miłość. Pierwszy raz, niesiona tym samym płomieniem co on, podniosła ręce i oplotła mu ramionami szyję, czule, najczulej… tak, jak pragnęła zrobić to już kiedyś, miliardy lat temu na studniówce.
Jego oczy błysnęły ogniem, schylił się ku niej natychmiast, przygarnął ją mocniej do siebie i na ustach poczuła płomienny dotyk jego warg… W ułamku sekundy oboje ogarnął niemal obłęd. On tulił ją do siebie w jakimś szaleńczym uniesieniu, całując ją tak żarliwie, że obojgu aż brakowało tchu, ona zaś odwzajemniała każdy jego gest i dotyk, lgnąc do niego jak najbliżej i jak najmocniej, rozchylając namiętnie usta, wczepiając gorączkowo palce w jego włosy…
Przechodzący obok Majk, który od początku dyskoteki krążył między konsolą Antka, urodzinowym stołem i zapleczem knajpy, rzucił przypadkowe spojrzenie w głąb parkietu i dostrzegł pod ścianą splecioną w szalonym uścisku, całującą się namiętnie parę. Zatrzymał się na chwilę, przyglądając im się z zafascynowaniem, po czym uśmiechnął się do siebie, pokiwał lekko głową i ruszył w swoją stronę.
A oni nie widzieli nic… Otaczający ich świat zawirował i zniknął, byli teraz sami we wszechświecie, tylko we dwoje, wolni od materii i grawitacji, niesieni na skrzydłach nieziemskiej rozkoszy poza czasem i przestrzenią. Słodki dreszcz, który Lodzia poczuła kiedyś, na początku, gdy po raz pierwszy przypadkowo spojrzała w ciemne oczy bandziora, wrócił z mocą rakiety międzygalaktycznej i ogarnął ją całą aż do odrętwienia, a metafizyczny magnes, który od pierwszego dnia przyciągał ich do siebie, zazgrzytał i wybuchnął feerią złotych iskier. Wydawało jej się, że leci gdzieś w tył, na oślep, na zatracenie, wirując i płonąc jak strącony w przepaść kosmiczny wrak, a jedynym jej oparciem są jego ramiona… Potężna moc jej pierwszego w życiu pocałunku zgniotła ją i rozbiła w pył, pozostawiając na wpół bezwładną w objęciach ukochanego mężczyzny.
Zatoczyli się jak pijani na ścianę, dopiero teraz rozłączywszy usta. Lodzia podniosła głowę i spojrzała na Pabla, ciężko oddychając, blada i oszołomiona, drżąca. W jego oczach ujrzała płomień, zza którego przebijało fosforyzujące światło. W milczeniu, gdyż sam zdawał się z trudem oddychać, tulił ją do siebie, wpatrując się z czułością w jej oczy, ona zaś nadal oplatała mu ramionami szyję i pieszczotliwie przesiewała przez palce jego włosy, odnajdując w tym od dawna upragnionym geście przedsmak rajskiego szczęścia.
Muzyka kończyła się powoli, leniwie. I nagle na tle jej ostatnich dźwięków, jak w filmie puszczonym w przyśpieszonym tempie, przed oczami roztrzęsionej, półprzytomnej z rozkoszy dziewczyny błysnęła scena z dworca i czuły gest Pabla gładzącego włosy innej kobiety, chwytającego ją gorączkowo w ramiona… A potem scena przy stole i sylwetka pochylonej nad nim Beci, obejmującej go zmysłowym gestem i tulącej policzek do jego policzka… W ułamku sekundy w brutalny sposób wróciło do niej wszystko, co ciążyło jej na sercu, a do jej świadomości dotarła straszliwa myśl, że oto przekroczyła granicę, której nie powinna była przekraczać, że właśnie wpadła w przepaść, z której już nigdy się nie wydostanie, jeśli teraz, właśnie teraz, w tej ostatniej możliwej chwili nie chwyci się jej skraju i nie wciągnie się resztką sił z powrotem.
Przed oczami, jak widmo, stanęła jej zafrasowana twarz Tatusia. W głowie zabrzmiały jej jego słowa: Masz dopiero dziewiętnaście lat, główkę pełną ideałów... Nie chciałbym, żeby ktoś skrzywdził moją małą dziewczynkę… Muzyka urwała się. Głos Tatusia w jej głowie zabrzmiał tym wyraźniej, jakby słyszała go tuż obok siebie. Chyba bym się nigdy nie pozbierał, gdyby ktoś ci zrobił jakąkolwiek krzywdę…
„Uciekać!” – pomyślała rozpaczliwie. – „Natychmiast uciekać! Ratować się… Tato!”
Wyplątała się gwałtownie z objęć Pabla, który puścił ją zdumiony tym nagłym gestem, cofnęła się o krok i spojrzała na niego z takim bólem w oczach, że aż skamieniał. Następnie odwróciła się i rzuciła się w stronę urodzinowego stołu, przeciskając się rozpaczliwie przez tłum, rozpychając bezpardonowo stojące na parkiecie pary.
(c.d.n.)

Poprzednie części:
Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)
Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)
Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)
Dalsze części:
Rozdział XXV (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)
Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)
Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)
Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)
Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)