Lodzia Makówkówna – Rozdział XXV (cz. 11)

Pablo, ochłonąwszy z pierwszego zaskoczenia, z pobladłą twarzą i strachem w oczach skoczył za nią, jednak nim zdążył ją dogonić, w okolicach baru drogę zastąpiły mu te same dwie kobiety, które wcześniej odciągnął od niego Majk. Ponieważ nie było jeszcze muzyki, Lodzia, która dotarła właśnie do stołu, słyszała za sobą każde ich słowo.

– Czekaj, Pablo! – zawołała jedna z nich, próbując przytrzymać go za ramię. – Kama o ciebie pytała, przystojniaku! Zadzwonisz kiedyś?

– Oczywiście jak już odhaczysz królową balu – dodała druga, zerkając kpiąco za Lodzią.

– Przyznaj się, która to już królowa w tym miesiącu? – zapytała wesoło pierwsza.

I obydwie zaniosły się perlistym śmiechem, który w uszach Lodzi zabrzmiał złowrogim, dudniącym echem, jak diabelski rechot.

– Lodziu, już wychodzicie? – zagadnęła Anita, która siedziała wraz z mężem przy stole i dolewała sobie właśnie soku do szklanki. – My chyba jeszcze chwilkę posiedzimy…

Lodzia nie odpowiedziała, chwyciła swoją torebkę leżącą obok dzbanków z kwiatami i wyszarpując z niej w locie telefon, na oślep rzuciła się do wyjścia.

– Pablo, czekaj, mam do ciebie dwa słowa – usłyszała z tyłu głos Majka. – Co tak lecisz, stary, wychodzicie już?

W amoku, plącząc się w fałdach swej turkusowej sukni, Lodzia dobiegła do wyjścia i rzuciła się na schody. Jak przez mgłę przypomniała sobie podobny bieg w popłochu na piętro własnego domu, dokąd zmierzała spanikowana, by ukryć przed oczami Wielkiej Triady zakrwawionego bandziora. Lecz przecież i scena biegu po kamiennych schodkach prowadzących w górę już raz się wydarzyła… a może znów widziała ją we śnie? Tak, to był ten sam sen! Jej proroczy sen, w którym uciekała po schodach w górę! Nie chciała uciekać, lecz musiała… właśnie tak jak dziś!

W biegu wyszukała w telefonie numer biura taksówek, u szczytu schodów zatrzymała się na chwilę i nawiązała połączenie.

„Zamówię pod szkołę, nie tutaj” – pomyślała w przebłysku przytomności. – „Poczekam tam, to długo nie potrwa… stąd muszę natychmiast wiać!”

– Poproszę o taksówkę na Plac Wolności – powiedziała szybko do słuchawki po odezwaniu się dyspozytorki. – Pod liceum.

– Proszę pani, przyjęłam, ale uprzedzam, że mamy teraz duże obciążenie. Taksówka będzie najwcześniej za siedem minut.

– W porządku – wyszeptała.

Schowała gorączkowo telefon do torebki i ruszyła biegiem dalej, ledwie rozpoznając drogę przez wypełniające jej oczy łzy, których teraz już nie umiała opanować. Pablo, który potrzebował paru chwil, by pozbyć się Majka, wypadł za nią na schody, niemal tak blady jak jego własna koszula.

– Lea! – krzyknął z dołu, widząc w ostatniej chwili znikający w bramie cień jej sukienki.

Pokonał schody w kilku długich susach, przepchnął się przez wchodzących do bramy ludzi, wybiegł na ulicę i ruszył za nią sprintem. Dogonił ją po kilkunastu krokach, chwycił ją za ramię, zatrzymał i porwał w objęcia, całą zalaną łzami.

– Lea, kochanie, co się stało? – pytał ze śmiertelnym niepokojem, zaglądając jej w zapłakane oczy. – Co się dzieje, gwiazdeczko? Dlaczego płaczesz?

– Nie, Pablo, puść mnie! – szeptała, odwracając twarz i słabiutkimi ruchami próbując uwolnić się z jego uścisku. – Puść mnie, proszę…

– Poczekaj, Lea – powiedział szybko. – Błagam cię, poczekaj!

Ogarnął ją jeszcze mocniej ramionami, w których szamotała się teraz na wpół bezsilnie jak schwytany w siatkę motyl, gładził najczulszym gestem jej włosy i pokrywał jej spłakaną twarz delikatnymi pocałunkami, za wszelką cenę starając się ją uspokoić. Broniła się coraz słabiej, zalewając się kolejnymi potokami łez.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Dalsze części:

Rozdział XXV (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz