Lodzia Makówkówna – Rozdział XXVI (cz. 10)

Przejażdżka do hipermarketu okazała się zbawienną rozrywką dla wymęczonej duszy Lodzi. Pomijając to, że jechała tam z Tatusiem, którego obecność zawsze działała na nią kojąco, sam fakt wyjścia z domu i zajęcia myśli czymś neutralnym sprawił jej odrobinę ulgi. Na szczęście Tatuś dyskretnie o nic jej nie wypytywał, a tylko przyglądał jej się z uwagą i skrywanym pod uśmiechami niepokojem. Wiedziała, że choć martwił się o nią, lojalnie i cierpliwie czekał, aż sama mu się zwierzy, tak jak mu to obiecała w ów straszny poniedziałek.

Lodzia rzadko bywała w hipermarketach, gdyż jej rodzina załatwiała sprawunki na bieżąco w okolicznych sklepikach. Docelowy Carrefour znajdował się w odległym zakątku miasta, a jechali tam autobusem linii, z której nigdy nie korzystała, przejażdżka była więc dla niej tym atrakcyjniejsza, niosła bowiem w sobie element nowości. Skupiając uwagę na nowych widokach z okien autobusu, a potem na szukaniu kosza na zakupy, drogi do wejścia i właściwych alejek w sklepie, przynajmniej chwilami mogła zapominać o swoim cierpieniu.

Promocyjna alejka z narzędziami ogrodniczymi wciągnęła Tatusia bez reszty. Wybór artykułów nadal był duży, a ceny rzeczywiście bardzo przystępne, dlatego spędzili tam mnóstwo czasu, oglądając narzędzia i inne drobiazgi przydatne do pielęgnacji ogródka.

– Tato, a może lepiej ja sama pójdę po te bakalie dla cioci? – zaproponowała Lodzia, widząc, że Tatusiowi trudno będzie oderwać się od ogrodniczego asortymentu. – Szybko je znajdę i zaraz wrócę do ciebie, a ty będziesz miał więcej czasu, żeby spokojnie pooglądać sobie te grabie i motyki.

– Dobrze, kochanie – zgodził się chętnie. – Nie gniewaj się, ale tu są naprawdę świetne rzeczy, nie chciałbym czegoś przeoczyć… W każdym razie będę tutaj przez cały czas, nigdzie się nie ruszam. Gdybyśmy gdzieś się zgubili, to od razu dzwoń.

– Jasne – uśmiechnęła się Lodzia. – Ale nie bój się, nie mam zamiaru się gubić.

Alejkę z bakaliami znalazła bardzo szybko. Spędziła tam prawie dziesięć minut, zastanawiając się nad wyborem odpowiednich rodzynek, orzechów i moreli, których rozmiar i struktura powinny spełnić wyrafinowane wymagania Ciotki Lucy, po czym, przejrzawszy jeszcze raz wybrane opakowania, ruszyła z powrotem w stronę głównego pasażu. Dochodząc do skraju półki z bakaliami, zwolniła jednak gwałtownie kroku, gdyż z drugiej strony regału usłyszała głos, który wydał jej się podejrzanie znajomy.

– Antonio! – darł się ów głos. – Chodź tędy, jeszcze soki!

„Majk!” – pomyślała zaskoczona. – „To przecież jego głos, woła tego swojego Antka. Szlag by to trafił, nie chcę z nim gadać, będzie mnie wypytywał…”

Odwróciła się spłoszona i rzuciła się w przeciwną stronę, żeby czmychnąć między półki, jednak nim zdążyła zrobić dwa kroki, zza rogu wyjechał wyładowany po brzegi wiktuałami kosz sklepowy, którym z niemałym trudem manewrował Majk. Zauważył ją natychmiast.

– Hej, kogo ja widzę! – zakrzyknął wesoło. – Czy to nie nasza gwiazdeczka?

Lodzia zatrzymała się, uznając, że niegrzecznie i głupio byłoby dalej uciekać. Serce ścisnęło jej się mocno, jednak zwróciła ku niemu twarz, której siłą woli zdołała nadać beztroski wygląd. Majk szybko dotarł do miejsca, w którym stanęła, z gębą roześmianą od ucha do ucha, manewrując efektownie zygzakiem swoim przeładowanym koszem.

– Co za niespodzianka! – zagadnął z uśmiechem, podając jej rękę. – Cześć, mała, fajnie cię widzieć. Robisz tu zakupy?

– Tak, wybierałam właśnie bakalie – powiedziała, pokazując mu trzymane w ręce torebki.

– Znowu coś pieczesz? – pokiwał głową.

– Nie, to dla cioci… na makowiec.

– Aha… A powiedz mi, sama jesteś, czy włóczy się tu gdzieś po okolicy ten stary frajer, którego zawsze pełno wokół ciebie? – zaśmiał się i rozejrzał się ostentacyjnie na boki, odgarniając w tył ręką swoją rozczochraną czuprynę. – Nie widziałem go od środy, a jestem mu jeszcze krewny kasę, przepłacił zaliczkę.

Lodzia zerknęła na niego spod oka. Jego swobodne zachowanie oznaczało, że nie wiedział jeszcze nic o tym, co wydarzyło się w środę między nią i Pablem. Nie umiała określić, czy to dobrze czy źle. Teraz, dziś, na pewno dla niej lepiej, nie będzie musiała nic tłumaczyć, słuchać odnośnych komentarzy… Ale potem? Z drugiej strony cóż potem? Jakie to miało znaczenie? Z Majkiem przecież i tak rozmawia w przyjacielskim trybie pewnie po raz ostatni. Kiedy on dowie się od Pabla o wszystkim, kontakt urwie się jak nożem uciął i staną się tylko znajomymi z widzenia.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Dalsze części:

Rozdział XXVI (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz