Lodzia Makówkówna – Rozdział XXVI (cz. 11)

– Jestem tu z moim tatą, ale on został w alejce promocyjnej i ogląda rzeczy ogrodnicze – wyjaśniła. – A ty, jak widzę, wykupujesz pół sklepu za jednym zamachem? – dodała, wskazując wzrokiem na jego kosz.

– Coś w tym stylu – zgodził się wesoło. – Padła mi dzisiaj jedna ważna dostawa, następną mam dopiero w poniedziałek, więc przyjechaliśmy z Antkiem zaimprowizować zakupy w hipermarkecie, żeby mi menu nie siadło w połowie niedzieli. Sytuacja awaryjna, zdarza się czasami… O, tu jest ten maruder! – dodał, machając ręką w stronę za plecami Lodzi.

Obejrzała się. Rzeczywiście, zza rogu wyjechał kolejny, równie mocno wyładowany zakupami kosz sterowany tym razem przez Antka, młodego pomocnika do wszystkiego i prawej ręki Majka. Podjechał do nich zasapany, wycierając wierzchem dłoni pot z czoła.

– Jestem, szefie – sapnął, hamując na śliskiej podłodze. – Ciężkie to jak diabli… O, królowa balu! – dodał, rozpoznając Lodzię.

Uśmiechnęła się tylko ze smutkiem i skinęła mu lekko głową.

– Hej, no ukłoń się elegancko, patałachu! – zestrofował go Majk. – Ona ma na imię Lodzia. Nie przedstawiałem ci jej jeszcze, bo nie zasługiwałeś na ten zaszczyt, ale dzisiaj masz farta. Lodziu, znasz z widzenia Antka. To mój spec od elektroniki i nagłośnienia.

– Tak, wiem – odparła, wyciągając do niego rękę z serdecznym uśmiechem. – Lodzia.

– Antek – odpowiedział uprzejmie chłopak, podając jej dłoń, którą najpierw dokładnie wytarł z potu w spodnie na udzie.

– Zapytaj grzecznie, czy możesz jej mówić na ty – poradził mu z powagą Majk. – Bo jak nie, to dla ciebie to będzie pani Leokadia.

– Przestań! – parsknęła śmiechem, spoglądając na Antka, który, choć dużo młodszy od Majka, od niej bez wątpienia był parę lat starszy. – Pewnie, że na ty, bardzo mi miło.

– No dobra – podjął Majk, zwracając się do chłopaka. – Lecisz teraz, Antek, do działu z sokami. Pomarańczowego dobierz z dziesięć kartonów, tylko patrz, żeby był jakościowy, nie bierz byle czego.

– Ale jak to, szefie, sam mam wybierać? – zaprotestował zaniepokojony Antek. – Przecież ja się na tym nie znam…

– To się poznasz – odparł stoicko Majk. – Chcesz być profesjonalistą czy nie? Zakupy też trzeba umieć robić, myślisz, że zawsze wszystko ci podwiozą pod sam nos? Lekcja pierwsza, część praktyczna. Zmiataj po soki i sam zadecyduj, jakie wziąć. Jeśli się dobrze spiszesz, dostaniesz jakąś premię – zaśmiał się, klepiąc go po ramieniu.

– Ale, szefie…

– Antek, śmigasz – uciął Majk, wskazując mu drogę ruchem podbródka. – Bez gadania.

– Okej – westchnął chłopak, posłusznie ruszając wózkiem z miejsca.

Za chwilę zniknął za rogiem, z trudem lawirując ciężkim koszem między półkami.

– Ależ go tresujesz! – uśmiechnęła się Lodzia.

– Wyprowadzam go tylko na ludzi – wyjaśnił jej Majk. – Siedziałby bez przerwy w kompie i na konsoli, na tym się zna, skubaniec, nie powiem. Ale jak trzeba dokupić głupiego soku, to sama widzisz. Bezradny jak przedszkolak… Ja u siebie potrzebuję ludzi do wszystkiego. A że lubię tego patałacha, to go szkolę, jak mogę.

– Aha, właśnie widzę – pokiwała sceptycznie głową. – Chłopak jest już cały mokry od potu, trzęsie się ze stresu jak galareta i ledwo ciągnie ten kosz. Jeśli tak wygląda etat u ciebie, to ja się chyba nie zdecyduję – dodała żartem.

– No co ty, Lodziu! – roześmiał się serdecznie Majk. – Ciebie bym nie rzucał przecież na takie fizyczne odcinki! Byłabyś od finezyjnych zadań typu soft.

– Wolę nie wiedzieć, co masz na myśli – uśmiechnęła się z przekąsem.

– Nic zdrożnego – zapewnił ją z powagą. – Miałabyś u mnie wyjątkową pozycję, byłabyś perełką w zespole… No, ale nie mam złudzeń, ten zblazowany egoista nie puści cię do mnie nawet na ćwierć etatu. Za to będzie mnie ganiał co chwila po jakieś poziomki!

Lodzia z trudem powstrzymała westchnienie, pilnując, by uśmiech przyklejony do jej twarzy przypadkiem się nie odkleił.

– Z tymi poziomkami to była cała odyseja – podjął wesoło Majk, poprawiając ustawienie kilku przechylonych pudełek w swoim koszu. – Wykorzystałem sto procent swoich kontaktów w branży, żeby je sprowadzić, a ten ględa jeszcze wydziwiał, czy aby na pewno będą słodkie. Opowiadałem to Ani… Pablo ci mówił, że Ania była? – zagadnął, podnosząc wzrok na Lodzię.

– Jaka Ania? – zdziwiła się uprzejmie.

– No, Ania, jego siostra – odparł Majk, również zdziwiony. – Nic ci nie mówił frajer?

Lodzia drgnęła. Przed oczami, jak w świetle błyskawicy, mignęła jej widziana z Pablem na dworcu sylwetka eleganckiej, ciemnowłosej kobiety w czerwonym płaszczyku. Popatrzyła na Majka jak na ducha, powoli blednąc.

– Jego siostra? – wyszeptała. – Przecież jego siostra mieszka w Belgii…

– Dokładnie tak – kiwnął głową Majk, znów mocując się ze swoimi pudełkami. – Wpadła do Polski zawodowo na jakiś tragicznie krótki czas, dla Pabla miała tylko trzy czy cztery godziny, musiała zaraz wracać do Warszawy, prosto na lotnisko. Serio, nie mówił ci jeszcze? Dziwne… to dla niego przecież wielkie wydarzenie. Byłem pewien, że już ci opowiedział.

– Nie było okazji – odparła wymijająco, odwracając oczy.

Czuła, jak do granic jej duszy zbliża się właśnie podobna nawałnica, jaką przeżyły z dziewczynami w górach.

– No, rozumiem – uśmiechnął się Majk. – Mieliście pewnie ważniejsze tematy.

(c.d.n.)

Źródło: pixabay.com

Poprzednie części:

Prolog (1) (2) (3)

Rozdział I (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział II (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział III (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział IV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział V (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział VI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział VIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział IX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział X (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13)

Rozdział XIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14)

Rozdział XXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9)

Rozdział XXIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXIV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Rozdział XXV (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXVI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10)

Dalsze części:

Rozdział XXVI (12) (13) (14)

Rozdział XXVII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXVIII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11)

Rozdział XXIX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXX (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12)

Rozdział XXXI (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15)

Rozdział XXXII (1) (2) (3) (4) (5) (6) (7) (8) (9) (10) (11) (12) (13) (14) (15) (16)

Epilog (1) (2) (3) (4) (5)


Dodaj komentarz